Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów
2 z 7
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
Krzysztof Gajtkowski przed przyjściem do Lecha był jednym z...
fot. Archiwum Głosu Wielkopolskiego

Lech Poznań: Krzysztof Gajtkowski - człowiek anegdota. Wspominamy czasy i historie "Gajtka" przy Bułgarskiej

Krzysztof Gajtkowski przed przyjściem do Lecha był jednym z najbardziej błyskotliwych i skutecznych napastników w lidze. O wówczas 22-letniego napastnika biły się trzy kluby – Dyskobolia Groclin Grodzisk Wielkopolski, Legia Warszawa i Lech. Negocjacje z GKS-em Katowice prowadził wówczas ówczesny prezes Kolejorza Radosław Majchrzak, któremu udało się ostatecznie ściągnąć zawodnika do stolicy Wielkopolski, a kwota transferu wyniosła 1,1 mln złotych, co było wtedy bardzo dużą kwotą. Prezes Majchrzak nie ukrywa, że udało się wygrać rywalizację o napastnika dzięki swojemu przyjacielowi Dariuszowi Wechcie, który wyłożył pierwszą transzę (Lech dogadał się z GKS-em, że zapłaci za zawodnika w trzech transzach) i swojej „elastyczności” w przelewach.

Nocna ucieczka z hotelu i lewe konta bankowe

Już pierwsza historia związana z „Kuszą” (pseudonim przywiózł z Katowic do Poznania) wydaje się niemożliwa, a przydarzyła się na samym starcie jego gry w Lechu. „Gajtek” po przejściu do Kolejorza od razu pojechał z nową drużyną na zimowy obóz w okolice Zielonej Góry. Pierwsza transza za transfer – 400 tysięcy złotych – miała przyjść do tygodnia po podpisaniu umowy przez Gajtkowskiego.

- U nas jak zawsze były problemy finansowe i mój przyjaciel miał zapłacić za nas pierwszą transzę – mówi Radosław Majchrzak, ówczesny prezes Lecha. - Dostaliśmy informację, że lepiej będzie, jak pieniądze przejdą z naszego konta, a nie od niego. Zatem zrobił nam przelew, a wtedy operacje bankowe nie przechodziły tak szybko, jak dzisiaj. Pamiętam, że byliśmy wtedy na sparingu w Zielonej Górze i „Gajtek” tam grał. Podczas meczu dzwonił prezes Marian Dziurowicz (ówczesny prezes GKS-u) z pytaniem: Gdzie jest kasa? Wytłumaczyłem, że jestem na sparingu w Zielonej Górze i jak wrócę do Poznania, to banki będą zamknięte, więc przelew zrobię jutro, bo pieniądze są na koncie. Prezes Dziurowicz na początku przystał, ale coś kręcił nosem. Ostatecznie okazało się, że on przyjechał do nas w nocy do hotelu na zgrupowanie i telefonicznie wywołał „Gajtka”, że ten ma z nim wracać do Katowic, bo Lech nie zapłacił kasy i jest nadal zawodnikiem GKS-u. Krzysiek był niestety łatwowierny, więc ubrał się i za pomocą prześcieradła uciekł z pierwszego piętra i pojechał z nim do Katowic – mówi Majchrzak.

Na drugi dzień sprawa nie ucichła. - Prezes Dziurowicz zwołał konferencję i były tam różne media, nawet centralne. Zaczął mówić, że Lech Poznań go oszukał. Że dzwonił do banku, a na naszym koncie nie ma żadnych pieniędzy. Mocno się wkurzyłem i musieliśmy wszystko odkręcać, ale pieniądze ostatecznie poszły na konto GKS-u. Afera była mocna. Zresztą prezes Dziurowicz też miał potem problemy, bo następne transze przelewaliśmy już na inne konto, któremu prezes GKS wisiał pieniądze. Potem okazało się że tak naprawdę „Gajtek” przeszedł do nas, bo raz, że daliśmy trochę więcej, a przede wszystkim Legia i Groclin nie chciały wysyłać kasy na nie wiadomo jakie konta. My dobrze znaliśmy takie tematy i nie był to dla nas problem.

Czytaj dalej --->

Zobacz również

Malborskie Wiosenne Dni Seniora 2024. Oto trzydniowy program
Artykuł sponsorowany

Malborskie Wiosenne Dni Seniora 2024. Oto trzydniowy program

Przypuszczalny skład Cracovii na mecz z Górnikiem Zabrze

Przypuszczalny skład Cracovii na mecz z Górnikiem Zabrze

Polecamy

Rywal Polski na Euro 2024 stracił podstawowego zawodnika

Rywal Polski na Euro 2024 stracił podstawowego zawodnika

Gwiazdorowi z USA zwycięstwo zostanie odebrane za doping

Gwiazdorowi z USA zwycięstwo zostanie odebrane za doping

Zacięty mecz Zielińskiego i Nysa w Madrycie! Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki

Zacięty mecz Zielińskiego i Nysa w Madrycie! Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki