Defensywa była najsłabszą formacją Lecha Poznań w rundzie jesiennej. Błędy, przede wszystkim stoperów, sprawiły, że Kolejorz znalazł się w gronie drużyn tracących najwięcej goli w ekstraklasie. Nie dziwi zatem, że priorytetem w zimowym okienku transferowym było wzmocnienie tej formacji.
Zobacz też: Nowa rola Zbigniewa Zakrzewskiego w Kolejorzu
Lech pozyskał aż dwóch środkowych obrońców - Bartosza Salamona i Antonio Milicia. Teraz ma ich sześciu, a to oznacza nie tylko dużą rywalizację o miejsce w składzie, ale też odsunięcie na boczny tor tych, którzy ją przegrają. Miejsca są tylko dwa, może trzy, więc po sezonie może się okazać, że pierwszoplanowi do tej pory stoperzy, będą niezadowoleni ze swojej sytuacji w Kolejorzu.
"Bartosz Salamon to spektakularny transfer do polskiej ligi" - ocenia ekspert ligi włoskiej Piotr Dumanowski z Eleven Sports:
Mniej gier, większa konkurencja
Lech jesienią stracił mnóstwo punktów z powodu słabej gry stoperów. Przegrane pojedynki powietrzne, zwłaszcza przy stałych fragmentach gry, mocno podkopały zaufanie do sztabu szkoleniowego, który nie potrafił poradzić sobie z seryjnym zawalaniem końcówek meczów. Napięty terminarz zweryfikował też potencjał sportowy stoperów Kolejorza. Proste błędy zdarzały się już nie tylko Djordje Crnomarkoviciowi, ale też Lubomirowi Satce, który wiosną był ostoją defensywy. Słowaka trochę usprawiedliwia fakt, że w końcówce nie był w pełni sił.
Kapitan Thomas Rogne z kolei przez cały rok zmagał się z kontuzjami. Jesienią zaliczył tylko 12 meczów, a więc połowę tego, co inni koledzy z podstawowego składu. Lecz, co chyba najbardziej istotne, Dariusz Żuraw nie mógł korzystać z usług Norwega w najważniejszych meczach tego roku, kiedy walczył w rundzie finałowej o udział w europejskich pucharach i w samych eliminacjach do Ligi Europy. Wyszedł tylko w końcówce meczu z Charleroi, by utrzymać wynik po czerwonej kartce Satki. Liczne urazy Rogne sprawiły, że trener Kolejorza musiał sięgać po Tomasza Dejewskiego, który starał się jak mógł, ale mecze w Lidze Europy i ekstraklasie zweryfikowały jego umiejętności.
Pozyskanie dwóch wysokich stoperów (190 i 194 cm) wydaje się więc dobrym posunięciem. Salamon przez 14 lat gry we Włoszech zebrał odpowiednie doświadczenie, by podołać roli lidera, a sam Lech nie ukrywa, że wiele spodziewa się po tym transferze. Wydanie 500 tys. euro (wg doniesień medialnych) na mającego długą przerwę w występach Milicia (ostatni mecz rozegrał 20 czerwca), jest natomiast sporym ryzykiem. Owszem przychodzi on z silniejszej niż polska liga, ale trzeba go odbudować, a najgorsze jest to, że w Anderlechcie uważany był za piłkarza słabego technicznie i mało zwrotnego. Plusem jest to, że sam chce wrócić do gry i zrezygnował z dużego kontraktu (zarabiał 850 tys. euro rocznie).
Skoro jednak Lech ma na niego plan, a taki musi mieć, wydając tyle na transfer, to oznacza, że pozycja Crnomarkovicia ulegnie dużej zmianie. Z kogoś szkoleniowiec Kolejorza będzie musiał zrezygnować, bo w wyjściowej jedenastce są tylko dwa miejsca, a wiosną natężenie meczów będzie mniejsze (16 pojedynków ligowych i najwyżej 3 pucharowe), a więcej rotacje w składzie będą zdecydowanie rzadsze. Oprócz Dejewskiego najniżej stoją aktualnie akcje Rogne, który ze względu na swoje mankamenty okazał się zawodnikiem, na którym nie można opierać stabilnej defensywy. Poza tym Norweg ma tylko rok do końca kontraktu.
Czytaj też: Paweł Tomczyk odchodzi z Lecha Poznań. Piłkarz przechodzi testy medyczne przed transferem do Widzewa Łódź
Salamon i kto jeszcze?
Sporo do wygrania w tym roku ma bez wątpienia Satka. Jest poważnym kandydatem do gry w reprezentacji Słowacji na mistrzostwach Europy i na pewno zrobi wszystko, by pokazać się z jak najlepszej strony przed swoim selekcjonerem. Słowak dzięki dobrym występom wiosną i w eliminacjach Ligi Europy zwrócił na siebie zainteresowanie mocniejszych klubów niż Lech. Ma potencjał, by zagrać w lepszej lidze niż polska, więc jeśli wróci do swojej optymalnej formy, może być latem bohaterem ciekawego transferu, z którego Kolejorz też może mieć duże korzyści. Zresztą już teraz mówi się, że Lechowi trudno będzie zatrzymać Słowaka, bo ma umiejętności, by grać na wyższym poziomie niż ekstraklasa.
Naturalnym następcą Satki wydaje się Milić. Do tego zadania Chorwat przez najbliższe pół roku ma się przygotować. A to by znaczyło, że dopiero za nim w kolejce do składu jest „Brate”. No chyba, że trener Żuraw zdecyduje się na zmianę ustawienia z trzema środkowymi obrońcami. Jest to jednak mało prawdopodobne, bo kluczowym zadaniem jest poprawienie gry obronnej a nie rewolucja.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?