„Ale to już było… i nie wróci więcej” – brzmiały słowa znanej piosenki Maryli Rodowicz. Niestety w Lechu Poznań ciągle dzieje się to samo, a piłkarze znowu negatywnie zaskakują swoich kibiców. A może to czas, aby przyzwyczaić się do takiego stanu rzeczy? W końcu "nowa miotła" w postaci Macieja Skorży nic nie zmieniła. Cztery mecze i trzy porażki. Przegrana ze Stalą była już 11. w tym sezonie ligowym, a łącznie już 17., licząc wszystkie rozgrywki.
Lech Poznań przegrał ze Stalą Mielec 1:2 po kuriozalnej końcówce meczu
Maj to od kilku lat bolesny miesiąc dla kibiców Lecha. Może nawet najbardziej bolesny. Ten maj w 2021 roku zaczął się jak wiele innych. Zaskoczył jednak sposób tej porażki, bo tu trzeba przyznać, Lech jest oryginalny. Dał się zaskoczyć dwa razy po wrzutach piłki z autu. Maciej Skorża po meczu również wyglądał, jakby to mu się śniło. U trenera była wymieszana złość z niedowierzaniem.
- Trudno jest zachować chłodną głowę i ocenić ten mecz po tym, co wydarzyło się w ostatnich minutach. W pierwszej połowie nie graliśmy tak, jak sobie założyliśmy - graliśmy zbyt wolno, schematycznie. Skomasowana obrona Stali Mielec, wiedzieliśmy, że to spotkanie tak będzie wyglądać, nasza mała ruchliwość z przodu i wolne rozgrywanie piłki powodowało, że byliśmy zbyt czytelni w ataku.
W drugiej połowie przyspieszyliśmy trochę grę, było więcej miejsca na boisku, byliśmy bardzo kreatywni. Mieliśmy dobrą sytuację Tymoteusza Puchacza, ale piłka trafiła w słupek. Udaje nam się zdobyć bramkę na dziesięć minut przed końcem, a potem dwa rzuty z autu, co jest dla mnie ciężkie do opisania, bo jak można tak stracić dwie bramki? My to zrobiliśmy. Sytuacja, która nie ma prawa się zdarzyć i nie mieści mi się w głowie. Brak dobrego ustawienia w polu karnym, agresywnego ataku na piłkę. Ciężko znaleźć jakieś słowa. Nasza sytuacja jest niewesoła i nie wyobrażam sobie, żeby tak dalej to wyglądało. Potrzebujemy zdecydowanie więcej dyscypliny, pazerności i odpowiedniego zachowania się na boisku. Tyle. Dziękuję - mówił po meczu załamany Maciej Skorża, dla którego była to już trzecia porażka w czwartym prowadzonym przez niego meczu.
Widać, że piłkarze mentalnie są na dnie w tym sezonie. W kluczowych akcjach brakuje im decyzyjności. Za mecz ze Stalą można wyróżnić kapitana zespołu - Tymoteusza Puchacza, który sam już wcześniej wspominał, że blisko mu do wyjazdu na zachód. W tej drużynie jest zbyt wielu zawodników, którzy nie chcą umierać za Lecha Poznań. Trener Skorża na szczęście to widzi.
49-letni szkoleniowiec był zdziwiony tym, jak przegrał Lech. Niestety dla nas nie jest to nic nowego. Zapytaliśmy trenera na pomeczowej konferencji, co jest największym problemem tego klubu i drużyny, bo porażki Lecha przestają się mieścić w jakichkolwiek ramach normalności. W całej lidze nie ma takiego zespołu, który tak często i w taki sposób zadawał ciosy w serca swoich fanów. Maciej Skorża ugryzł się w język.
- Na razie nie chce jeszcze pewnych rzeczy mówić głośno. To nie jest ten moment. Są jeszcze dwa mecze, gdzie trzeba walczyć o zwycięstwa, Mam swoje przemyślenia i widzę, jak szatnia reaguje i funkcjonuje. Przede wszystkim, jak piłkarze zachowują się na boisku, gdzie z trudem przychodzi nam zdobycie bramki, a potem w kuriozalny sposób pozwalamy przeciwnikowi na dwie bramki. Na pewno jest wiele czynników. Aspekt metnalny jest tu bardzo istotny. To dla mnie bardzo ważne, żeby na boisku mieć ludzi, którzy w pewnych momentach wezmą sprawy w swoje ręce, a nie pozwolą na stratę kontroli nad meczem - komentował Maciej Skorża.
Czytaj też: Lech Poznań pozbędzie się Niki Kaczarawy. Maciej Skorża: "Wszystko wskazuje na to, że odejdzie z klubu"
Z tych słów jasno wynika, że Maciej Skorża po sezonie oddzieli chłopców od mężczyzn i szykuje się czystka w drużynie, która jest konieczna. Dzisiaj Kolejorz jest w dolnej połówce tabeli i nie jest nawet najlepszy w swoim mieście. Czas uderzyć pięścią w stół, a Maciej Skorża jest w stanie to zrobić. Musi, bo we władzach klubu nic się nie zmieni, a on sam zamiast odbić swoje nazwisko, poleci w dół z całym klubem.
Wracając do słów z piosenki Maryli Rodowicz. Tam dokładnie leci tak:
„Ale to już było i nie wróci więcej,
I choć tyle się zdarzyło
To do przodu wciąż wyrywa głupie serce.
Ale to już było, znikło gdzieś za nami.
Choć w papierach lat przybyło,
To naprawdę wciąż jesteśmy tacy sami.
Z jednym zastrzeżeniem - nie znikło. Lech Poznań wciąż jest taki sam. Przegrany. Zmieniają się tylko sposoby tej porażki. Tekst został napisany 2 maja - w dzień trzykrotnej wtopy Kolejorza w ostatnich latach w finałach Pucharu Polski.
Zobacz oceny piłkarzy za mecz ze Stalą:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?