Lech Poznań nowym mistrzem Polski! Do tytułu wystarczył bezbramkowy remis z Wisłą

Grzegorz Ignatowski
Lech Poznań - Wisła Kraków
Lech Poznań - Wisła Kraków GRZEGORZ DEMBINSKI/POLSKA PRESS
Tej szansy poznaniacy nie mogli zmarnować! Podopieczni Macieja Skorży nie przegrali przy Bułgarskiej z Wisłą Kraków i tym samym zostali mistrzem Polski w sezonie 2014/2015!

Ledwie rozpoczął się mecz, a już sędzia musiał zatrzymać grę. Około 4. minuty kibice odpalili race i niewielka widoczność uniemożliwiała grę przez kilka minut. Po chwili dym opadł, ale piłkarze sprawiali wrażenie zupełnie wybitych z rytmu. Owszem, Lech przeważał, ale z tej przewagi wynikły tylko dwa celne strzały. W jednej z akcji zaimponował za to Zaur Sadajew. Rosjanin popędził z piłką w kierunku pola karnego, ale Łukasz Burliga powalił go na ziemie. Napastnik "Kolejorza" nie czekając na decyzję sędziego podniósł się i natychmiast popędził z piłką na bramkę przeciwnika. Skończyło się na tym, że po jego podaniu Dawid Kownacki znalazł się na pozycji spalonej, ale Sadajew dał dobry przykład pozostałym ligowcom jak należy się zachowywać w takich sytuacjach.

W końcówce pierwszej połowy gorąco zrobiło się pod bramką gospodarzy. Najpierw wydawało się, że przed polem karnym poznaniaków sfaulowany został Boguski. Gdyby tak było, to sędzia nie miałby innego wyjścia niż pokazać jednemu z piłkarzy Lecha czerwoną kartkę, ale powtórki pokazały, że przewinienia nie było. Skończyło się więc na strachu. Chwilę później serca kibiców "Kolejorza" znów zadrżały, bowiem w polu karnym szarżował Paweł Brożek. Napastnik Wisły już szykował się do strzału i już widział oczami wyobraźni piłkę w siatce, ale w ostatniej chwili Tomasz Kędziora wybił mu piłkę spod nóg.

W drugiej połowie Wisła miała znakomitą okazję, by zabrać tytuł mistrzowski z rąk poznaniaków. Paweł Brożek przejął piłkę tuż przed polem karnym po błędzie Kamińskiego i Kadara. Napastnik "Białej Gwiazdy" wbiegł w pole karne i potężniej huknął na bramkę Gostomskiego z odległości pięciu metrów. Kąt był dość ostry, więc Brożek nie miał łatwego zadania, ale to i tak go nie usprawiedliwia, bowiem snajper tej klasy powinien wykorzystać taką sytuację, wiślak trafił tylko w boczną siatkę.

Wisła miała swoją piłkę meczową, ale dziesięć minut taką samą szanse miał Lech. Po chyba tysięcznym z kolei dośrodkowaniu Douglasa Dawid Kownacki znalazł się w odległości pięciu, może sześciu metrów od bramki. Strzelił z pierwszej piłki, ale zamiast skierować piłkę do siatki, kopnął ją w zupełnie innym kierunku.

Wynik remisowy oznaczał, że w końcówce emocje sięgną zenitu. I tak właśnie było. Lech przez pewien czas nieustannie atakował bramkę strzeżoną przez Buchalika, ale piłka za nic w świecie nie chciała wylądować w siatce. Podopieczni trenera Macieja Skorży musieli jednak zachować czujność, bo jedna kontra mogła pozbawić ich tytułu mistrzowskiego. Poziom adrenaliny przekroczył wszelkie możliwe normy, ale pomimo pięciu minut doliczonych do regulaminowego czasu gry wynik nie uległ zmianie. Lech nie dał sobie wyrwać tytułu mistrzowskiego z rąk, choć drżał o niego do samego końca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24