21 lipca 2018 roku Joao Amaral przeszedł pozytywnie testy medyczne i podpisał czteroletni kontrakt z Lechem Poznań. Początkowo do mediów przedostawały się informację, że ściągnięty z SL Benfiki (chociaż w sezonie poprzedzającym przyjście występował w Vitorii Setubal) i kosztował aż 1,5 mln euro, co czyniło go wówczas najdroższym piłkarzem w historii kupionym do polskiej ligi. Jak się później okazało, to Lech zrobił całkiem niezły interes, bo według informacji wielu dziennikarzy kupno Amarala nie przekroczyło 1,5 mln, ale złotych.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że jestem w Poznaniu. Było trudno osiągnąć właściwe porozumienie z Benfiką, ale cieszę się, że wszystkie strony już się dogadały. Jestem bardzo zadowolony, że jestem tutaj i chcę od samego początku być skoncentrowany na byciu mistrzem. Nie mogę się doczekać, aż poznam swoich nowych kolegów, oraz zagram swój pierwszy mecz w niebiesko-białych barwach - mówił po transferze Joao Amaral.
Czytaj też: Joao Amaral odsłania kulisy odejścia z Kolejorza. To przez trenera
Minęło niecałe półtora roku i sytuacja oraz podejście samego zawodnika stało się zupełnie inne. Zimą Joao Amaral wymusił na Lechu powrót do Portugalii i sam zaproponował nagranie specjalnego filmiku, gdzie tłumaczył powody swojego odejścia. Mówił wtedy o ciężkiej sytuacji rodzinnej, która zmusiła go do powrotu do Portugalii (nie czytał z kartki).
– Mam kłopoty osobiste związane z moją rodziną. Ponadto moja narzeczona jest w ciąży i w kwietniu będzie rodzić. Jest to dla mnie trudna sytuacja, bo nie potrafię utrzymać koncentracji, skupić się na grze, dawać z siebie wszystkiego dla klubu. A tego przecież chcę – tłumaczył.
Lech poszedł Portugalczykowi na rękę i wypożyczył go do Paços de Ferreira - klubu, który jest zlokalizowany ok. 35 km od rodzinnej miejscowości Amarala (Vila Nova de Gaia). Ten obiecał, że wróci. I wrócił, ale po udzielonym w portugalskich mediach wywiadzie, w Poznaniu zastał już spaloną ziemię.
- Miałem dobry sezon w Lechu, ale pod jego koniec przyszedł trener z rezerw i z jakiegoś powodu nie ufał mi oraz nie lubił mojego stylu gry. Przestałem grać i będąc drugim strzelcem drużyny nie byłem później nawet pierwszym zmiennikiem. Chciałem być szczęśliwy, cieszyć się piłką, a trener mi to wszystko zabrał. Wtedy poprosiłem o odejście - powiedział Joao Amaral dla "A Bola".
Portugalczyk ma ważną umowę z Lechem do 30 czerwca 2022 roku. Trener Dariusz Żuraw nie widział już miejsca w drużynie dla Joao Amarala i zrobił się problem. Klub miał wybór - albo wypożyczy Amarala ponownie do Paços de Ferreira (innych ofert na zawodnika nie było), które nie ma pieniędzy na wykup Portugalczyka, ale jest w stanie przejąć jego pensję albo zsyłka do rezerw lub rozwiązanie kontraktu.
Opcja ponownego wypożyczenia daje Lechowi szanse, że ten być może za rok odzyska część zainwestowanych w niego pieniędzy. Z tego, co da się usłyszeć przy Bułgarskiej, to trzymanie Amarala w Poznaniu nie byłoby najlepszym pomysłem (nawet mimo jego dobrych statystyk w Lechu). Podobno po powrocie 28-latka do klubu, Pedro Tiba unikał rozmów z Amaralem.
Dlatego wydaje się, że wypożyczenie było jedyną realną i rozsądną opcją w tej sytuacji. Sam Dariusz Żuraw zapewne nie chciał w drużynie mieć piłkarza, który mógłby psuć atmosferę. Szczególnie że trener nie miał (albo nie chciał już mieć) pomysłu na tego zawodnika w swoim zespole.
Lech Poznań był pierwszym zagranicznym klubem w karierze Joao Amarala. Wcześniej grał tylko w Portugalii i nie znał żadnego innego języka obcego. Sam Piotr Rutkowski w jednym z wywiadów wspominał, że "jego przejście z Vitorii Setubal do Lecha Poznań było przejściem do innego świata. Szansą". Sam zawodnik do 24. roku życia grywał w zespołach amatorskich na trzecim poziomie rozgrywkowym w Portugalii. Tam został zauważony przez wspominaną Vitória Setúbal, do której trafił w lipcu 2016 roku i rozwinął swoją karierę. W czasie gry na amatorskim poziomie Amaral pracował w fabryce etykiet do... wina.
Joao Amaral w zeszłym sezonie pomógł Paços de Ferreira utrzymać się w lidze. Dla tej drużyny zagrał 20 razy i strzelił jednego gola oraz zaliczył cztery asysty. Z kolei w Lechu zaliczył bardzo dobre statystyki. Przez półtora roku gry w Kolejorzu wystąpił w 47 spotkaniach, w których zdobył 13 bramek i zaliczył 10 asyst.
Follow https://twitter.com/dobraszd?ref_src=twsrc%5EtfwZobacz też:
Zobacz też:
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?