Lech Poznań przystępował do meczu z Rakowem mając na swoim koncie 9 kolejnych meczów bez porażki. W tym sezonie wygrał wszystkie mecze z beniaminkami, bo pokonał Raków w Bełchatowie 3:2, a także dwa razy był lepszy od ŁKS-u. Za Kolejorzem przemawiało też to, że w tym sezonie zdecydowanie lepiej radził sobie z zespołami z dolnej ósemki, a częstochowianie plasowali się na jedenastym miejscu. Różnica punktowa wynosiła jednak tylko trzy punkty, bo podopieczni Marka Papszuna radzili sobie jesienią całkiem dobrze.
Także w Poznaniu potwierdzili, że dużo biegają potrafią zagęścić środek pola i grać wysokim pressingiem. Lech był na początku meczu mocno zaskoczony, odważną taktyką gości. Dał się zepchnąć do defensywy, a po jednym z kilku groźnych dośrodkowań i strzale głową Jarosława Jacha, niebezpieczeństwo ofiarną interwencją oddalił Thomas Rogne.
Sprawdź też:
Gospodarze przez prawie kwadrans grali chaotycznie, potem na szczęście opanowali sytuację i zaczęli zagrażać bramce Rakowa. Jakub Szumski po raz pierwszy wykazał się w 15. minucie, kiedy odbił kąśliwy strzał Filipa Marchwińskiego z dystansu. Do dobitki błyskawicznie wystartował Christian Gytkjaer, ale golkiper Rakowa umiejętnie skrócił kąt i wygrał pojedynek z Duńczykiem.
Od tego momentu Kolejorz zaczął przeważać, ale wymiernych efektów tego nie było. Bardzo słabiej jakości były dośrodkowania z lewej flanki Wołodymyra Kostewycza i Kamila Jóźwiaka. Także Jakub Kamiński oraz Tymoteusz Puchacz nie potrafili dobrze zaadresować piłki do kolegów. Dla gości, mających na środku obrony dwóch wysokich zawodników, taki sposób gry był wodą na młyn.
Kolejorz próbował też strzelać z dystansu, ale Tiba był blokowany, a uderzenie Jakuba Kamińskiego było bardzo niecelne.
Raków odgryzał się rzadko, właściwie godna odnotowania była tylko próba Miłosza Szczepańskiego, ale goście głównie nie dopuszczali Lecha do okazji bramkowych, a to był właśnie ich plan na to spotkanie.
Druga połowa w wykonaniu poznaniaków była na szczęście zdecydowanie lepsza. Wreszcie pieczęć na tym meczu zaczął odciskać Kamil Jóźwiak. Reprezentacyjny skrzydłowy wykorzystując swoją szybkość, przeprowadził kilka efektownych rajdów. Co prawda, ich wykończenie pozostawiało wiele do życzenia, ale zapowiadały one, że możemy doczekać się też konkretów.
Sprawdź też:
I rzeczywiście, niemal niewidoczny do 65. minuty Christian Gytkjaer przy próbie strzału głową został staranowany przez Szumskiego w polu karnym i arbiter po konsultacji z VAR zdecydował się podyktować jedenastkę. Duńczyk pewnie ją wykorzystał, strzelając technicznie w środek bramki, kompletnie myląc bramkarza Rakowa.
Gol dodał Lechowi skrzydeł. Chwilę później po świetnej akcji Jakuba Modera, który zmienił Marchwińskiego, refleksem popisał się Szumski. Bramkarz beniaminka nie miał już szans w 81. minucie. Jóźwiak wypatrzył w narożniku pola karnego Tymoteusza Puchacza, a ten bardzo mocnym uderzeniem z lewej nogi po raz pierwszy wpisał się na listę strzelców przy Bułgarskiej. "Puszka" zawsze powtarzał, że czeka z utęsknieniem na gola przed własnymi kibicami. Już w pierwszym wiosennym meczu spełnił swoje marzenie.
Trzecia bramka, której autorem był Jakub Moder, była jeszcze ładniejsza. 20-latek w jedenastym swoim meczu w ekstraklasie przymierzył z lewej nogi z dystansu tuż pod poprzeczkę. Pierwsze trafienie nie mogło być wspanialsze.
Zobacz zdjęcia z meczu:
Zobacz też:
Sprawdź też:
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?