Tymczasem w wywiadzie dla warszawskich dziennikarzy prezes Lecha, Karol Klimczak zapowiedział, że zamiast wielkiej rewolucji będzie cicha naprawa. Mimo, że wszyscy wokół domagają się „czyściciela” z nahajem, a nie kolekcjonera „złomu”...
– Zmiany zaszły w ostatnim czasie w skautingu i strukturze klubu. Trzeba jednak cierpliwie poczekać, żeby wszystko wróciło na właściwe tory. Teraz też zrobimy transfery i też się pomylimy, ale nie bardziej niż na poziomie 50 procent. Jeśli do tego dorzucimy skuteczne wprowadzenie młodzieży, to jestem pewien, że kolejny sezon będzie lepszy – zauważył Klimczak. Problem w tym, że to samo szef Kolejorza mówi od co najmniej trzech lat, a postępów sportowych nie widać. Wręcz przeciwnie jest regres i to największy w XXI wieku!
Czytaj też: Czytaj też: Kto przyjedzie latem do Kolejorza?
W Kolejorzu bardziej niż długofalowa koncepcja, trener z nazwiskiem i psycholog z doświadczeniem, potrzebny jest ktoś, kto walnie pięścią w stół, poustawia nieudaczników po kątach i powie, że czas przestać w bujać w obłokach. W Lechu trzeba zakasać rękawy i tworzyć kolejny traktat o dobrej robocie. Przedstawianie wewnętrznego kryzysu jako wypadku przy pracy nie odczaruje rzeczywistości i nie przyciągnie na trybuny kibiców. Działacze nie dostrzegają powagi problemu i liczą, że skasują go niczym VAR gola ze spalonego. Sezonów zaniedbań i transferowych pomyłek nie wymazuje się jednak tak szybko z pamięci i klubowego DNA. One ciągną się latami.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?