Rządy Tomasza Rząsy rozpoczęły się w październiku 2018 roku. Piotr Rutkowski scedował część swoich obowiązków na dyrektora sportowego, który według założeń miał ściśle współpracować ze sztabem drużyny, wykorzystując swoje doświadczenie piłkarskie. Awansował na to stanowisko z Akademii Lecha Poznań.
Lech Poznań przegrał ze Stalą Mielec 1:2 po kuriozalnej końcówce meczu
Na początek najdroższy trener w historii
W swoim pierwszym okienku transferowym zimą 2019 roku sprowadził do Lecha Julisza Letniowskiego (250 tys. euro), a potem Timura Żamaletdinowa (wypożyczenie). Wielkich korzyści z nich nie było. Letniowski leczył kontuzje, Rosjanin miał mieć potencjał, lecz nie potrafił tego pokazać na boisku.
Lecz największą wpadką były roszady na stanowisku trenera. To on odpowiadał za zwolnienie Ivana Djurdjevicia i zatrudnienie najdroższego szkoleniowca w dziejach Kolejorza Adama Nawałkę (i jego sztab). Ten projekt szybko upadł, choć przecież Rząsa po tym oknie uważał, że Lech ma kadrę na mistrzostwo, mimo iż strata do prowadzącej wtedy Lechii wynosiła aż 13 punktów. Także Dariusz Żuraw był popierany przez dyrektora Kolejorza.
Miał być przełom
Kolejne, letnie okno transferowe 2020, miało być przełomowe. Do Lecha trafili Lubomir Satka, Djordje Crnomarković, Karlo Muhar, Mickey van der Hart. Za tych piłkarzy poznański klub zapłacił blisko dwa miliony euro. Transfer Słowaka się broni (reprezentant kraju), Serb i Chorwat zawiedli na całej linii, Lech nie chce, by do niego wrócili, ale wiąże ich jeszcze roczny kontrakt. Gdyby wtedy trafili lepsi piłkarze...
Pół miliona euro kosztował pozyskany pół roku później Dani Ramirez. Hiszpan pomógł Lechowi zdobyć wicemistrzostwo Polski i awansować do Ligi Europy, ale od listopada jest cieniem samego siebie. Jeśli w klubie mówi się, że w nowym sezonie nie będzie "świętych krów" to ten przekaz skierowany jest właśnie do Ramireza, który na początku roku leczył koronawirusa.
Broni się tylko transfer Ishaka
W zakończonym bardzo późno, bo dopiero na początku października, letnim oknie transferowym 2020 roku poznański Lech sprowadził aż ośmiu nowych piłkarzy. Byli to: Mikael Ishak, Filip Bednarek, Marko Malenica, Mohammad Awwad, Niko Kaczarawa, Jan Sykora, Wasyl Krawieć i Bohdan Butko. Do tego doszedł sprowadzony już zimą Alan Czerwiński.
Czytaj też: Lech Poznań pozbędzie się Niki Kaczarawy. Maciej Skorża: "Wszystko wskazuje na to, że odejdzie z klubu"
Najdroższy z nich był Jan Sykora, który kosztował ok. 800 tys. euro, ale przecież to, że za pozostałych nie trzeba było płacić odstępnego wcale nie znaczy, że przyszli za darmo. Trzeba było jak w przypadku Ishaka zapłacić "za podpis", a potem zagwarantować mu odpowiednie zarobki. Szwed ma ja na poziomie ok. 400 tys. euro rocznie i jako jedyny z tej grupy, spełniał oczekiwania. Jeśli założymy, że Kraweć, Butko, Awwad czy Kaczarawa zarabiają w Lechu między 50 - 60 tys. złotych miesięcznie, to okno kosztowało Lecha lekko licząc ok. 3 mln euro...
W przerwie zimowej tego sezonu Lech też wydał o wiele więcej niż jego ligowi konkurenci Jesper Karlstrom kosztował 600 tys. euro, Antonio Milić 500 tys. euro, Bartosz Salamon, Nika Kwekweskiri i Aron Johnnsson przyszli na zasadzie wolnych transferów, ale nie grają za darmo. Czy coś wnieśli do drużyny? Wyniki mówią chyba wszystko. Spodziewaliśmy się po nich zdecydowanie więcej.
Podsumowując, Tomasz Rząsa podczas swojej kadencji wydał ok 7 mln euro na 21 nowych zawodników, tylko 3 okazało się prawdziwymi wzmocnieniami (Ishak, Satka, Ramirez), a Lech ma dziś zespół, która jest ligowym przeciętniakiem, przed którym nikt już w ekstraklasie nie czuje respektu, na dodatek jest wyszydzany nawet przez własnych kibiców.
Jakość drużyny spada w zastraszającym tempie i nie jest wcale powiedziane, że jak odpowiedzialnym za transfery nadal pozostanie Tomasz Rząsa, to nie będzie jeszcze gorzej.
Zobacz też: Lech Poznań pracuje już mocno nad transferami. Macej Skorża chce grać o... mistrzostwo Polski
Lech za dużo piłkarzy nieefektywnych i niedających nadziei na lepszą przyszłość. Jeśli trener Maciej Skorża nie dokona ostrej selekcji i nie dostanie kilku piłkarzy klasy Tiby czy Ishaka, jego druga misja w Kolejorzu nie będzie miała szans powodzenia.