- To jest mój brak doświadczenia. Czasami człowiek powie jedno słowo i jest mocno wyciągane - mówił trener Żuraw na początku konferencji prasowej na temat swoich słów po meczu z Pogonią Szczecin. Wtedy szkoleniowiec stwierdził, że w pierwszej połowie nie poznawał swojego zespołu.
Czytaj też: Lech Poznań. Mariusz Rumak: Moim największym sukcesem w Lechu było to, że ludzie chcieli nas oglądać
W czwartek Dariusz Żuraw został zapytany o sytuację w bramce Kolejorza. Zazwyczaj szkoleniowcy komplementują obu walczących zawodników i mówią, że rywalizacja jest wyrównana. Trener jednak dość konkretnie wskazał, że Mickey van der Hart nie musi obawiać się o swoje miejsce w bramce Lecha Poznań.
- Trzeba dać czas bramkarzowi, bo kiedy popełni się błąd, to traci się bramkę. Gdybym widział, że różnice nie są duże i byłbym pewny tego, że mogę postawić na któregoś z tych dwóch bramkarzy (Miłosz Mleczko albo Karol Szymański przyp. red.), to bym postawił - skomentował trener Dariusz Żuraw.
Rywalami holenderskiego bramkarza do gry w pierwszym składzie są Miłosz Mleczko i Karol Szymański. Pierwszy z niech jest wychowankiem Lecha i ostatni sezon spędził na wypożyczeniu w pierwszoligowej Puszczy Niepołomice. W zeszłym sezonie wystąpił w 32 spotkaniach Fortuna 1. ligi i opuścił tylko dwa mecze ligowe. Miłosz, wracając do Poznania, liczył zapewne na więcej szans w pierwszym zespole, a do tej pory zagrał w siedmiu spotkaniach rezerw Kolejorza na poziomie drugiej ligi. Wpuścił w nich 12 goli i zachował dwa razy czyste konto. Formą się nie wyróżniał, ale spodziewał się występu chociaż w Totolotek Pucharze Polski.
Czytaj też: Lech Poznań: Stal Stalowa Wola chce przełożyć mecz w Pucharze Polski. Kolejorz się nie zgodził
Z kolei Szymański jest bardziej doświadczonym bramkarzem. Ma 26 lat, ale z końcem sezonu kończy mu się kontrakt i trzeba przyznać, że bramkarz pochodzący ze Szczecinka nigdy nie był brany pod uwagę jako bramkarz numer jeden w Lechu. Karol Szymański jest w Kolejorzu od lipca 2018 roku, ale jeszcze nie zadebiutował w ekstraklasie. Przychodził do Poznania jako trzeci bramkarz.
Zobacz też: Lech Poznań: Tym piłkarzom wygasają w czerwcu kontrakty z Kolejorzem. Czy odejdą z klubu za darmo?
Mickey van der Hart ma konkurencję, ale jest ona według trenera Żurawia dość przeciętna. Tę wypowiedź można także potraktować jako delikatną aluzję do działu skautingu. Przed sezonem z Lecha odeszło dwóch doświadczonych bramkarzy, a na ich miejsce przyszedł wychowanek i wielka niewiadoma, jaką był Mickey van der Hart. Do tej pory kibice mogli się zastanawiać, czy holenderski bramkarz jest tak dobry na treningach, że wygrywa rywalizację z resztą konkurentów. W czwartek trener Dariusz Żuraw rozwiał wszelkie wątpliwości - numerem jeden jest van der Hart a godnego rywala obecnie nie widać.
W kontekście Miłosza Mleczko można także posłużyć się zdaniem wypowiedzianym trochę wcześniej przez szkoleniowca Kolejorza na konferencji prasowej.
- Młody zawodnik dostanie szansę wtedy, kiedy na to zasługuje. Były takie momenty, kiedy zawodnicy zostali rzuceni na głęboką wodę i nie do końca to wszystko nam wyszło tak, jak byśmy chcieli - mówił Dariusz Żuraw.
Na korzyść trenera świadczy to, że ostatnio sporo było rotacji w pierwszym zespole Kolejorza. Zmiana w bramce jest obecnie chyba ostatnią rzeczą, o jakiej myśli Dariusz Żuraw. W Lechu został zachwiany balans między wychowankami a doświadczonymi piłkarzami, a trener chce utrzymać stabilność między słupkami bramki Kolejorza. Tylko należy zadać pytanie, czy Mickey van der Hart jest obecnie dobrym wyborem do obsady pozycji bramkarza w pierwszym składzie Lecha Poznań?
Zobacz najnowszy odcinek "Wokół Bułgarskiej":
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?