Lechia ery Kuchara: pięknie opakowana, ale z pustym wnętrzem (KOMENTARZ)

jac
Andrzej Kuchar, współwłaściciel Lechii Gdańsk
Andrzej Kuchar, współwłaściciel Lechii Gdańsk Tomasz Bołt/Polskapresse
W Lechii Gdańsk zapowiada się kolejny sezon o nic. Gdyby na jednej szali postawić popełniającego personalne i taktyczne błędy Michała Probierza oraz jego przeciętnych podopiecznych, a na drugiej samego współwłaściciela Andrzeja Kuchara, to waga win za obecny stan przeciążyłaby się właśnie na tę drugą stronę.

Bąk po meczu z Podbeskidziem: Rywale pokazali nam, jak walczyć po męsku

Lechia urzęduje już trzeci sezon na PGE Arenie. Debiutancki zakończyła na trzynastym miejscu, drugi na ósmym, na półmetku trzeciego jest na jedenastej lokacie. Chwil radości było dotąd niewiele, raptem kilka, tak rzadko celebrowano zwycięstwa. Sukcesy? Jeden mecz, z Legią Warszawa, który pozbawił stołeczny klub mistrzostwa, a Lechii dał utrzymanie, i jedna seria – ośmiu meczów z rzędu bez przegranej, już za kadencji Michała Probierza. Więcej było powodów do smutku; w pierwszym sezonie do samego końca ważyły się przecież losy ligowego bytu, w drugim lechiści łatwo oddawali pozornie wygrane mecze, w trzecim, aktualnym, równie prosto dają sobie wbijać bramki, po trzy-cztery nawet od najsłabszych drużyn w stawce.

Można winić za stan rzeczy Probierza, który miesza składem jak łyżką zupę, i jego poprzedników, którzy z nowego stadionu nie zrobili twierdzy. Można też ganić nieudolnych piłkarzy na czele z Adamem Pazio, którzy robią brzemienne w skutkach błędy. Można nawet uczepić się trenera przygotowania fizycznego, który nie zrobił z zawodników maratończyków. Pytanie jednak czy czepianie się sztabu szkoleniowego i masy przeciętnych graczy ma jakiś głębszy sens? Czy wypada od nich wymagać przenoszenia gór, których nigdy wcześnie przenieść nie dali rady?

W tym miejscu wypada zadać pytanie: kto nie zadbał o to, by Lechia się wyłamała się z ligowej szarzyzny i dlaczego tą osobą jest Andrzej Kuchar. Współwłaściciel Lechii wiedział przecież z dużym wyprzedzeniem, że trzeba zbudować drużynę na miarę stadionu i że na dłuższą metę nie da się utrzymać frekwencji na poziomie 15-20 tys. widowni tylko ze względu na samo piękno obiektu. Doskonale zdawał sobie również sprawę, iż sama PGE Arena musi tętnić życiem, by na siebie zarabiać. Stadion we władanie przejęło już od niego Miasto Gdańsk. Zastanawiające jest czy właściciela nie zmieni także sam klub, który się nie rozwija.

Kuchar sprawia wrażenie kogoś, komu nie za bardzo zależy na Lechii; na jej meczach i treningach bywa bardzo rzadko, wywiadów udziela od święta. Abdou Razackowi Traore nie zaproponował sowitej podwyżki, za to uciął budżet przeznaczony na pensje, o transferowym nie wspominając (ostatnio zapłacono za piłkarza dwa lata temu). Kuchar nadzieje na dobre wyniki pokłada tylko w osobie trenera (vide ostatni wywiad dla „Przeglądu Sportowego”), choć to już szósty szkoleniowiec, którego zatrudnił za swojej ery, i pewnie nie ostatni.

Lechia tkwi w letargu trzeci rok i - wbrew temu, co wmawia jej współwłaściciel – nie ma jakichś szerszych perspektyw, bo trudno przecież zawojować ligę sympatycznym, ale nieskutecznym Pawłem Buzałą, czy Japończykiem Daisuke Matsuim, który najlepsze lata ma już za sobą. Na tę chwilę prezent dla kibiców ma więc bardzo ładne opakowanie (PGE Arena) i wyjątkowo przeciętne wnętrze (potencjał kadry). Kiedy i czy w ogóle się to zmieni – nie wiadomo, ale dopóki klubem rządzić będzie Kuchar wiele dobrego z tego projektu nie wyniknie.

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24