Lechia Gdańsk latem sięgnęła po kolejnych młodych zawodników. Dadzą drużynie jakość na boisku?

Paweł Stankiewicz
Wideo
emisja bez ograniczeń wiekowych
Letnie okno transferowe w Polsce zostało zamknięte. Lechia Gdańsk zrealizowała ostatni transfer rzutem na taśmę, ale z pewnością oczekiwania były większe. Można kontraktować zawodników, ale już tylko pozostających bez przynależności klubowej. Do gdańskiego zespołu dołączyło kilku piłkarzy, ale liczy się jakość, a nie ilość. Jako nowych zawodników nie liczymy Rifeta Kapicia czy Loupa-Diwana Gueho, którzy grali w poprzednim sezonie.

Sześciu nowych piłkarzy dołączyło do zespołu Lechii, a w zasadzie siedmiu, bo chociaż Bohdan Wjunnyk trafił do Gdańska jeszcze w trakcie poprzednich rozgrywek, to dopiero teraz został zatwierdzony do gry w zespole Biało-Zielonych. Jest jeszcze ósmy, czyli Michał Głogowski z Hutnika Kraków, ale od do końca roku będzie grać na zasadzie wypożyczenia w swoim poprzednim klubie. Trener Szymon Grabowski do końca liczył na to, że do zespołu trafią jeszcze prawy obrońca do rywalizacji z Dominikiem Piłą oraz skuteczny napastnik. Tak się nie jednak stało, rozmów było wiele, ale ostatecznie nie doszło do finalizacji.

Jakie to było okno transferowe dla Lechii? Poprawne, ale bez szału. Z pewnością fakt, że nie udało się sprowadzić prawego obrońcy oraz napastnika jest dużym minusem. Głogowski jest wprawdzie napastnikiem, ale po pierwsze do końca roku będzie grać w Hutniku Kraków, a po drugie jeszcze nie miał okazji sprawdzić się w grze w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce.

Po dołączeniu do Lechii od razu miejsce w podstawowym składzie wywalczył sobie Bujar Pllana. Trudno jednak jak na razie o zachwyty nad młodym zawodnikiem z Kosowa. Popełnia sporo błędów w defensywie, które są kosztowne. Pozostaje wierzyć, że potrzebuje czasu, aby zgrać się zresztą zespołu i wówczas jego gra też będzie lepiej wyglądać. Widać, że sztab szkoleniowy Lechii chce stawiać na Pllanę, bo i tak wygrywa rywalizację z Andreiem Chrindrisem i Loupem-Diwanem Gueho.

Szymon Weirauch miał być tym drugim bramkarzem, bo „jedynkę” miał utrzymać Bohdan Sarnawskyi. I tak faktycznie zaczął się sezon, ale Ukrainiec wpuszczał dużo goli i w dwóch ostatnich meczach bronił już Weirauch. Z Rakowem było solidnie, ale nie bezbłędnie, ale w spotkaniu z Górnikiem pokazał się z dobrej strony i na razie miejsca w bramce nie odda.

Jako ostatni do zespołu dołączył środkowy pomocnik, Anton Carenko. Widać, że jest bardzo dobrze wyszkolony technicznie i wniesie do gry Lechii sporo jakości i ożywienia. Próbkę możliwości dał w Zabrzu, gdzie strzelił gola po efektownej akcji. To ruch na plus, choć warto pamiętać, że Carenko jest tylko wypożyczony z Dynama Kijów do końca sezonu i klub z Gdańska nie ma zapewnionej opcji wykupu.

Słabe wejście do Lechii miał Bohdan Wjunnyk, ale trzeba pamiętać, że on miał kilka miesięcy przerwy od gry w piłkę. Potrzebował czasu i dostał go od trenera Grabowskiego i jego współpracowników. W ostatnim meczu z Górnikiem prezentował się już lepiej, był dynamiczny i strzelił bardzo ważnego gola. Może Wjunnyk nie sprawia wrażenia snajpera, ale będzie zawodnikiem pożytecznym. Dobrym ruchem Lechii było także sprowadzenie Tomasza Wójtowicza z Ruchu Chorzów. To piłkarz, który może w drużynie zabezpieczyć kilka pozycji, a jego uniwersalność jest bardzo cenna. Miał na boisku momenty słabsze i lepsze w zespole Biało-Zielonych, ale to zawodnik, na którego warto stawiać. Bo z pewnością Wójtowicz może grać tylko lepiej.

CZYTAJ TAKŻE: Oto najdrożsi piłkarze Lechii Gdańsk. Kto jest aktualnie liderem rankingu? TOP 23

Na koniec zostawiliśmy Karla Wendta i Serhija Bułecę. Szwed strzelił gola w meczu z Lechem Poznań, w którym dał poprawną zmianę, ale na kolana na razie nikogo nie rzucił. Nie daje w środku pola takiej pewności, jak wspomniany Carenko czy Iwan Żelizko w kontekście gry defensywnej. Przed Wendtem bardzo dużo pracy, jeśli chce mocniej zaistnieć w zespole z Gdańska. Bułeca to z kolei piłkarz z umiejętnościami i jakością, ale problem w tym, że w Lechii tego jeszcze nie pokazał. Sprawia wrażenie zawodnika trochę wycofanego i mało konkretnego na boisku. Taką postawą na pewno nie zapracuje na to, aby zostać w Lechii na dłużej, bo na razie jest tylko wypożyczony z Szachtara Donieck. Przed trenerem Szymonem, Grabowskim i jego sztabem bardzo dużo pracy, aby wydobyć z tych młodych zawodników to, co mają najlepszego, a jednocześnie żeby się rozwijali i dawali Biało-Zielonym coraz więcej na boisku. Wiele też zależy od nich samych i czy tę pracę podejmą. Po zakończeniu rundy jesiennej będzie już właściwy czas, aby dokładniej ocenić jakość nowych zawodników i ich przydatność dla zespołu Lechii.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj

dziennikbaltycki.pl!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24