Lech-Widzew. Jak wypadną łodzianie na boisku mistrza Polski?

To Lech broni tytułu mistrza Polski. Już sam ten fakt ilustruje rangę tego spotkania. Poznaniacy ośmiokrotnie wygrywali ekstraklasę, łodzianie czterokrotnie. W przeszłości mecze tych zespołów często były pełne dramaturgii, zacięte i miały wielką stawkę.

Trener widzewiaków Janusz Niedźwiedź nie ma nic do stracenia, a wszystko do zyskania. W tym sezonie Widzew pod jego wodzą naprawdę stara się grać w piłkę. Także na boiskach rywali. Trzymamy kciuki, żeby pokazał to także w niedzielę.

Od pewnego czasu kibice obu zespołów za sobą nie przepadają, najdelikatniej zresztą mówiąc. Ale to wcale nie musi się odbić źle na jakości widowiska. Wręcz przeciwnie. Tzw. mecze przyjaźni bywają trudne do strawienia. Już wiadomo, że na trybunach zasiądzie ponad 20 tysięcy fanów

Holenderski szkoleniowiec Lecha John van den Brom (przed inauguracją sezonu zastąpił w tej roli Macieja Skorżę, który niespodziewanie zrezygnował ze względów osobistych) doskonale zdaje sobie sprawę, iż jego drużynie brakuje przede wszystkim skuteczności. I dotyczy to zarówno ligi, jak i europejskich pucharów.

- Niestety, potrzebujemy zbyt wielu szans, żeby strzelić bramkę. Natomiast pozytywne jest to, że potrafimy jednak kreować te sytuacje, choć mamy problem z ich finalizacją. Rzadko zdobywamy w meczu więcej niż jednego gola, W tym temacie musi być lepiej niż teraz i za to odpowiedzialni są nie tylko napastnicy, ale także pomocnicy i obrońcy - stwierdził ostatnio szkoleniowiec.

Widzew ma korzystniejszy bilans meczów w Lechem. Przed sezonem 2022/2023 pokonał poznaniaków w sparingu w Wielkopolsce (2:1) Jest jednak faktem, że łodzianie już bardzo dawno nie zwyciężyli w meczach o stawkę (miało to miejsce przed jedenastoma laty w Poznaniu, było 1:0).

Sędzią niedzielnego meczu będzie Damian Sylwestrzak. Arbiter z Wrocławia w tym sezonie gwizdał już w jednym starciu Widzewa (przegranym 1:2 w Szczecinie z Pogonią).