Legia nie miała szczęścia. Sporting wywozi z Warszawy bramkowy remis

Daniel Kawczyński
W pierwszym meczu 1/16 Ligi Europejskiej ze Sportingiem Lizbona legioniści nie wykorzystali dwóch sytuacji sam na sam. Mogą żałować, że mecz zakończył się tylko remisem, ale z drugiej strony, po grudniowym losowaniu rywala, taki wynik wzięliby pewnie w ciemno.

GALERIA ZDJĘĆ: Legia Warszawa - Sporting Lizbona

Legia przystąpiła do spotkania bez kontuzjowanego Miroslava Radovicia i początkowo miała olbrzymie problemy z wyprowadzeniem składnej akcji. Rywale starali się to wykorzystać, częściej utrzymywali się przy piłce i próbowali zaatakować, ale większość prób była dławiona w zarodku. Szczególnie skutecznymi odbiorami popisywał się Ivica Vrdoljak.

Miejscowym na swój sposób starali się pomagać kibice z "Żylety". W pierwszej połowie zajmowali miejsca za bramką Sportingu i aktywnie rzucali śnieżkami w pole karne, niekiedy mocno uprzykrzając życie przeciwnikom. Arbiter Matej Jug konsekwentnie reagował, w pewnym momencie grożąc nawet przerwaniem spotkania.

Po upływie pierwszego kwadransa Legia uporządkowała swoją grę. Zaczęła dominować, nabrała pewności, dokładności, a na połowie przeciwników stosowała wysoki pressing. Portugalczyków najwyraźniej to przestraszyło, bo zaczęli popełniać kardynalne błędy w obronie. Pierwszy z nich mógł wykorzystać Michał Żyro, który przejął nieprzemyślane zagranie Joao Perreiry, ale w sytuacji sam na sam świetnie interweniował Rui Patricio.

W 37. minucie musiał już skapitulować. Z rzutu wolnego centrował w pole karne Maciej Rybus, tam Artur Jędrzejczyk przytomnie zgrał głową do Daniela Ljuboji, a ten jak "na tacy" wystawił piłkę Jakubowi Wawrzyniakowi, który z lekką zwłoką trafił do siatki, między nogami bramkarza.

Przed przerwą Legia próbowała zapuścić się kilka razy pod bramkę przyjezdnych, ale na przeszkodzie stawali dość ostro grający defensorzy. Natomiast tuż po zmianie stron mogła prowadzić 2:0, gdyby pojedynek oko w oko z Patricio, wykorzystał Ljuboja. Serb przy pierwszej próbie nabił futbolówkę w bramkarza, przy drugiej nie zdołał do niej dopaść.

Podopieczni Macieja Skorży od momentu wznowienia, prezentowali bardzo odważny futbol i wydawało się, że spokojnie kontrolują wydarzenia boiskowe. Tymczasem niespodziewanie dopadł ich przestój i Sporting coraz częściej dochodził do głosu. Tam, gdzie trzeba starali się być obrońcy, choć nie zawsze byli dostatecznie skoncentrowani. W 60. minucie gola wyrównującego zdobył rezerwowy Daniel Carriço, zamieniając na bramkę perfekcyjne dośrodkowanie Matiasa Fernandeza.

Po stracie gola legioniści nieco się podłamali się i momentami sprawiali wrażenie bezradnych. Na domiar złego, boisko z powodu kontuzji musiał opuścić Rybus - motor napędowy drużyny w tym meczu. Maciej Skorża robił co mógł, aby wnieść do gry potrzebną świeżość. W miejsce Rzeźniczaka pojawił się Rafał Wolski i Legia zaczęła poczynać coraz lepiej, z większą niż dotychczas płynnością.

Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 78. minucie Żyro wypuścił na prawym skrzydle Wolskiego, który spokojnie się rozejrzał i zagrał w pole karne do Gola. Wystarczyło tylko dostawić nogę. Miał się powtórzyć scenariusz z Moskwy.

Stadion na Łazienkowskiej odżył. Wiele wskazywało na to, że pewnie poczynającym gospodarzom nic już nie jest w stanie odebrać zwycięstwa. Zbyt duży optymizm jednak nie popłacił. Na 120 sekund przed końcowym gwizdkiem, wprowadzony w drugiej połowie Andre Santos przepięknie przymierzył z pola karnego, w prawy górny róg. Dusan Kuciak był bez szans.

Jeszcze w doliczonym czasie gry, obie drużyny mogły rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. W Legii, z dystansu szczęścia szukał Vrdoljak, natomiast w Sportingu minimalnie chybił Emiliano Insua.

Legia Warszawa - Sporting Lizbona 2:2 (1:0) - zobacz zapis naszej relacji live

Bramki: Jakub Wawrzyniak 37, Janusz Gol 78 - Daniel Carriço 60, André Santos 88

Żółte kartki: Jakub Kosecki 80, Ivica Vrdoljak 90 - Oguchi Onyewu 44, Ricky van Wolfswinkel 45, Emiliano Insua 85

Legia: Dusan Kuciak, Artur Jędrzejczyk, Michał Żewłakow, Marcin Komorowski, Jakub Wawrzyniak, Ivica Vrdoljak, Jakub Rzeźniczak (71 Rafał Wolski), Janusz Gol, Maciej Rybus (61 Jakub Kosecki), Michał Żyro, Danijel Ljuboja (82 Michal Hubnik)

Sporting: Rui Patrício, João Pereira, Oguchi Onyewu, Ânderson Polga, Emiliano Insua, Fabián Rinaudo, Matías Fernández, André Carrillo (74 André Santos), Stijn Schaars (46 Daniel Carriço), Marat Izmailov (46 Bruno Pereirinha), Ricky van Wolfswinkel

Sędzia: Matej Jug (Słowenia)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24