ŁKS - Legia. Pomocnicy muszą szukać napastnika!

Piłkarze ŁKS grają ładnie dla oka, konstruują widowiskowe akcje, strzelają mnóstwo razy na bramkę przeciwnika, ale efekty nie są oszałamiające.
W pięciu spotkaniach łodzianie zdobyli tylko trzy bramki, w tym jedną z rzutu karnego. Ich autorami byli: Łukasz Sekulski, Maksymilian Rozwandowicz i Dani Ramirez. Brak skuteczności może zaważyć na wyniku najbliższego ligowego meczu. W niedzielę o godz. 17.30 łodzianie podejmują Legię Warszawa.
Zwalanie całej winy na strzelecką niemoc na napastników byłoby zaciemnianem tematu. Rafał Kujawa potrafił zdobywać ligowe gole, które były ozdobą rozgrywek. Łukasz Sekulski w mistrzowski sposób podcinką , znamionującą futbolową klasą, wykończył znakomitą bramkową akcję w Krakowie.
Trzeci w łódzkiej talii Jewgen Radionow też nie raz pokazywał, że potrafi grać inteligentnie i skutecznie.
Co się zatem stało? Skąd ta nagła wielka niemoc od 238 minut ligowego grania?
Napastnik żyje z podań, to stara futbolowa prawda, która sprawdza się zawsze i wszędzie. Niestety, w ŁKS po koronkowych akcjach, długiej wymianie podań, nie dochodzi do wypracowania stuprocentowej sytuacji dla napastnika, który znajdzie się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie przed bramką. Nie ma finalizacji działań, trzeba wracać przed pole karne i ratować się lepszymi i gorszymi (tymi drugimi częściej) uderzeniami z dystansu.
Pomocnicy ŁKS w swojej finezyjnej grze muszą dostrzegać dobrze ustawionego napastnika To taki mały postulacik na niedzielny mecz!
Zainteresowanie meczem zLegią jest ogromne. Bilety sprzedały się w ciągu półgodziny. Znów boli krótkowzroczność łódzkich polityków, którzy przy al. Unii, w swoich koszmarnych zrealizowanych niestety wizjach, widzieli tylko jedną trybunę!