ŁKS spadł w tabeli na 7. pozycję. Marek Chojnacki nie do końca pewien utrzymania? [ZDJĘCIA]

Monika W.
Łódzki Klub Sportowy przegrał przed własną publicznością z Sokołem Aleksandrów Łódzki i tym samym odniósł pierwszą porażkę przy al. Unii tej wiosny.
Łódzki Klub Sportowy przegrał przed własną publicznością z Sokołem Aleksandrów Łódzki i tym samym odniósł pierwszą porażkę przy al. Unii tej wiosny. Paweł Łacheta / PolskaPresse
W środowym pojedynku z Sokołem Aleksandrów łodzianie nie zaprezentowali się tak, jak oczekiwali tego kibice i szkoleniowcy. Po ostatnim gwizdku Marek Chojnacki z dość nietęga miną próbował wytłumaczyć taki a nie inny rezultat starcia z jak dotąd najsłabszą drużyną wiosny. Nie ukrywał nawet, że nie można być w stu procentach pewnym otrzymania, bo przy tak spłaszczonej tabeli każda porażka może później być bolesna w skutkach.

Twierdza przy al. Unii padła...
Obejrzeliśmy słabe widowisko i możemy mieć pretensje tylko do siebie. Po strzelonej bramce praktycznie przestaliśmy grać i nie mieliśmy już żadnego pomysłu na rozegranie. Nawet zmiany nie pozwoliły poprawić sytuacji na boisku. Zabrakło nam przede wszystkim dokładności i płynności. To był nasz główny mankament. Do tego doszły proste błędy, w konsekwencji których straciliśmy na szczęście tylko dwie bramki, bo w końcówce pierwszej połowy zanosiło się, że może być ich więcej.

Ma Pan jakiś pomysł, jak poprawić skuteczność pod bramką przeciwnika?
Przede wszystkim powiedziałbym, że my pod tą bramkę nie dochodzimy. Nie przypominam sobie, żebyśmy stworzyli jakieś dogodne sytuacje i to w środę było naszym problemem. Co dopiero mówić o ich wykorzystaniu... Strzeliliśmy gola z rzutu karnego, ale było to zagranie sytuacyjne. Ewentualnie w końcówce po zagraniu Dawida Sarafińskiego do Marcina Zimonia skonstruowaliśmy taką akcję i to wszystko. Nawet z Radomiakiem częściej mieliśmy okazje do zdobycia bramki.

Może to zmiany w składzie tak wpływają na zachowanie piłkarzy?
Przed ważnym meczem z Radomiakiem Radom zdecydowaliśmy się na inne ustawienie zespołu pod względem taktycznym i personalnym. Zremisowaliśmy i nie miałem podstaw przed środowym spotkaniem do zrobienia wielu roszad w składzie. A jak tym razem gra się nie układała, to w przerwie od razu przeprowadziłem dwie zmiany, by wpłynąć na ofensywę. Nie było na co czekać.

Co powiedział Pan w przerwie zawodnikom? Jak ta gra miała wyglądać?
Przede wszystkim dokonaliśmy wspomnianych dwóch zmian ofensywnych, ale gra się nam nie układała, boisko było takie a nie inne. Krótko mówiąc, byliśmy dzisiaj bez formy, czegokolwiek byśmy nie zrobili. Nie było takiego momentu, w którym zdominowalibyśmy przeciwnika, więc szukaliśmy prostych rozwiązań. W tym celu wpuściłem na boisko Marcina Zimonia, z nadzieją, że powalczy o górne piłki. Mieliśmy swoją szansę w końcówce. Mogliśmy bardzo łatwo i szybko dostać się pod bramkę przeciwnika, ale to jak jeden z naszych zawodników zagrał wówczas piłkę aż nie przystoi... i to jakby podsumowało nasze spotkanie. Trudno kogokolwiek w nim wyróżnić.

Postawa drużyny jest raz lepsza, raz gorsza, ale nie zachwyca i taka sytuacja utrzymuje się od kilku meczów. Może wpływ na to ma pewność utrzymania a zarazem fakt, że awans jest już dawno poza zasięgiem?
Jeżeli coś się nie układa, to przyczyn na pewno jest wiele. Przecież oni w większości walczą o swoją przyszłość. Wiedzą jaka jest sytuacja. Chociaż po tym co zobaczyliśmy zastanowiłbym się nad tym spadkiem, bo jak spojrzeć w tabelę i jak jest ona spłaszczona, każda porażka może potem drogo kosztować.

Teraz przed wami starcie z Wartą Sieradz, a jak pokazał chociażby dzisiejszy mecz, nie ma już słabych przeciwników.
Nie ma w tej lidze. Jest ona bardzo wyrównana i teraz mamy tego najlepszy przykład. Kilka dni temu zagraliśmy dobre spotkanie z liderem Radomiakiem Radom a w środę już praktycznie całkiem inny mecz.

Nie irytuje Pana przeciągająca się niemoc zespołu?
W środowym spotkaniu wszystko mnie irytowało...

Ogólnie, w całej rundzie. Bo jak na razie nie ani razu nie udało się odnieść przekonującego zwycięstwa...
Dlatego cały czas szukamy różnych rozwiązań. To nie jest tak, że nad tym nie myślimy. Szukamy, ale na razie to nie wychodzi.

Notowała: Monika W.

Obserwuj

@mwantola

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24