Marsze po górach to stały element tegorocznych przygotowań piłkarzy ŁKS. Wyprawa była jednak najbardziej męcząca. Blisko pięciokilometrowy marsz "ełkaesiacy" pokonali w niewiele ponad pół godziny.
- Wchodziliśmy szlakiem wzdłuż wyciągu krzesełkowego. Nie było łatwo, ale wszyscy trzymali się razem i w zwartej grupie zdobyliśmy szczyt - mówi Krzysztof Adamowicz.
Piłkarze korzystali ze sport testerów, dzięki czemu na bieżąco mogli kontrolować tętno. - Gdy tętno wzrasta powyżej poziomu 140-155 uderzeń na minutę, to znak, że trzeba zwolnić. Z kolei gdy jest za niskie, to piłkarz dostaje znak, iż powinien przyspieszyć - dodaje Andrzej Pyrdoł.
Wyprawa w góry nie była jedynym środowym treningiem, bo po południu łodzianie ćwiczyli na boisku Startu. W czwartek góry będą podziwiać tylko z hotelowego tarasu, bo trenerzy zaplanowali dwa treningi na boisku. Przypomnijmy, że do Łodzi "ełkaesiacy" wrócą we wtorek, a dzień później o godz. 11 rozegrają w Bełchatowie mecz sparingowy z PGE GKS.
Piłkarze mają nadzieję, że mocne treningi pozwolą im skutecznie grać w meczach ekstraklasy. Niegdyś górskie zgrupowania były tradycją w polskich klubach. Dziś, oprócz ŁKS-u jeździ na nie tylko Wisła Kraków. Pozostali trenerzy stawiają przede wszystkim na zajęcia na boiskach. W grudniu, gdy skończą się rozgrywki rundy jesiennej, okaże się kto miał rację...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?