Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

ŁKS wrócił z Radomia bez punktów. Lider całkowicie zdominował łodzian (ZDJĘCIA)

Monika W.
Łódzki Klub Sportowy pozwolił się całkowicie zdominować Radomiakowi Radom i po stracie trzech bramek wrócił do Łodzi bez ani jednego punktu.
Łódzki Klub Sportowy pozwolił się całkowicie zdominować Radomiakowi Radom i po stracie trzech bramek wrócił do Łodzi bez ani jednego punktu. Jareczek
Podopieczni Wojciecha Robaszka, podbudowani środowym zwycięstwem z Pilicą, jechali do Radomia z nadzieją na jeden, a nawet komplet punktów. Niestety rzeczywistość brutalnie to zweryfikowała. Łodzianie pozwolili rywalowi prawie całkowicie zdominować grę, stracili trzy bramki i do domu wrócili z niczym.

Z pewnością nie tak wyobrażali sobie sobotnie spotkanie z Radomiakiem zarówno łódzcy kibice, którzy mogli je obejrzeć jedynie przez internet lub w relacjach tekstowych, sztab szkoleniowy i sami zawodnicy. Pomimo dość pesymistycznych wszechobecnych opinii na temat gry Łódzkiego Klubu Sportowego, zawsze pozostawała nadzieja, że podopiecznym Wojciecha Robaszka uda się w końcu zagrać jak należy i powalczyć z liderem rozgrywek o punkt, a może i nawet trzy. Skończyło się na trzech, ale straconych bramkach i całkowitej dominacji gospodarzy.

Pierwszy kwadrans meczu sprowadził na ziemię wszystkich optymistów. Nie radzący sobie z utrzymaniem przy piłce łodzianie pozwolili zamknąć się na własnej połowie i nie byli w stanie odpowiedzieć na ataki coraz odważniej poczynających sobie rywali, wychodzących to na prawym, to na lewym skrzydle. Zdobycie bramki przez radomskich zawodników było kwestią czasu i cudem stało się to dopiero w osiemnastej minucie. Do futbolówki dopadł świetnie prezentujący się Leandro Rossi, pokonał czterech, o ile nie więcej próbujących go powstrzymać przeciwników, znalazł się sam na sam z bramkarzem i pewnym uderzeniem skierował piłkę do siatki. Już chwilę później mógł ponownie wpisać się na listę strzelców, ale tym razem Szymon Gąsiński zdołał go już powstrzymać.

Wszystko wskazywało na to, że Brazylijczyk jeszcze nie raz da się we znaki łódzkim zawodnikom, którzy na swoje konto zapisywali jedynie kolejne żółte kartki. Nie udało mu się to jednak, bo na siedem minut przed zakończeniem pierwszej części spotkania musiał z powodu, jak się później okazało, niegroźnego urazu opuścić boisko, ustępując miejsca Przemysławowi Śliwińskiemu. Gospodarze nie mogli jednak narzekać na tą zmianę, bo wprowadzony piłkarz sprawował się równie dobrze jak jego kolega. To dzięki niemu, niewiele po wznowieniu gry po przerwie, radomianie mogli cieszyć się z dwubramkowego prowadzenia przeciwko grającemu już w osłabieniu po drugiej żółtej kartce Aleksandra Ślęzaka Łódzkiemu Klubowi Sportowemu. Po tym jak Przemysław Różycki stracił piłkę w środku pola, przejął ją Chinonso Agu i odegrał do wspomnianego Śliwińskiego, który dość płaskim uderzeniem z dystansu pokonał Szymona Gąsińskiego.

Podwyższenie prowadzenia odrobinę uspokoiło grę gospodarzy, dzięki czemu podopiecznym Wojciecha Robaszka udawało się czasami zapędzić w pole karne rywali. Próbowali oddawać pojedyncze strzałyi i zdobyć kontaktowego gola, do czego nawet mogło w pewnym momencie dojść, bo radomski bramkarz nieostrożnie wypuścił piłkę z rąk. Szybko jednak naprawił swój błąd, zanim którykolwiek z przeciwników zdążył w ogóle zareagować. Czas upływał, a nadal dominujący zawodnicy Radomiaka za każdym razem udaremniali łodzianom jakiekolwiek plany zagrożenia ich bramce, ostatecznie na koniec samemu dobijając biało-czerwono-białych. Już w doliczonych minutach Kacper Wnuk, po doskonałym podaniu od Dariusza Brągiela, wyminął zbyt wysuniętego do przodu Szymona Gąsińskiego i skierował futbolówkę do siatki, ustalając wynik meczu.

To już druga porażka Łódzkiego Klubu Sportowego w trzecioligowych rozgrywkach. Po siódmej kolejce mająca walczyć o awans drużyna z al. Unii Lubelskiej plasuje się dopiero na dziesiątym miejscu z dorobkiem zaledwie dziewięciu punktów. Do Radomiaka, który utrzymuje się na pozycji lidera i stopniowo wypracowuje przewagę nad jeszcze niedawno depczącym mu po piętach Ursusem Warszawa, łodzianie tracą ich już dziesięć. Na szczęście mają teraz dość czasu, by porządnie popracować nad tym, co prezentują, bo następny ligowy pojedynek czeka ich dopiero siedemnastego września. Wcześniej, już w najbliższy wtorek, zmierzą się w Konstantynowie z miejscowym Włókniarzem w ramach okręgowego Pucharu Polski.

Oficjalna strona Radomiaka Radom przygotowała skrót z sobotniego spotkania:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24