Wielkie święto futbolu, bo za takie należy uznać zaplanowany na najbliższy piątek inauguracyjny mecz piłkarskiej ekstraklasy pomiędzy ŁKS-em a Lechią Gdańsk, wciąż jest zagrożone.
Piłkarze ŁKS stanęli na wysokości zadania. Na wysokości zadania stanęli działacze klubu, a i kibice, którzy wykupili już trzy czwarte dostępnych miejsc na stadionie przy al. Unii 2, wybierając kosztujące średnio 480 zł karnety. Wydawałoby się, że teraz wszystkim im pozostaje jedynie życzyć w piątek dobrej zabawy, a jednak rozegranie meczu z Lechią Gdańsk przy szczelnie wypełnionej trybunie wciąż stoi pod znakiem zapytania. I to zakrawa na absurd.
W zeszłym tygodniu po wizycie policji na łódzkim obiekcie – dodajmy – obiekcie wybudowanym z inicjatywy m.in. miejskich urzędników na czele z Panią Prezydent, a i stadionie wielokrotnie przez tychże urzędników chwalonym (bo nowy, nowoczesny, a wkrótce mającym posiadać cztery trybuny) – stróżowie porządku mieli wiele zastrzeżeń, więc wspomniana Pani Prezydent zgody na organizację imprezy masowej ostatecznie wówczas nie wydała.
Zegar tyka, a przygwożdżony do ściany MAKiS (dla mniej uważnych - operator stadionu to spółka zarządzana przez miasto) zabrał się do pracy. W poniedziałek wiele do życzenia pozostawiało ogrodzenia sektora gości, a i problemem w pojęciu speców od bezpieczeństwa jest nadal brak kamer, czyli sławnego monitoringu dedykowanego sektorowi gości. MAKiS zakasał rękawy i ponoć zrobi wszystko, by nie doprowadzić do katastrofy. Niestety, tej rzeczonej katastrofy nie można w tym momencie wykluczyć, ba, w klubie zdają sobie sprawę z tego, że brak zgody na organizację imprezy masowej może skutkować nawet degradacją.
Oczywiście w klubie nikt nie dopuszcza do siebie takiej myśli. W poniedziałek ŁKS złożył kolejny wniosek o możliwość organizacji imprezy masowej na nowoczesnym przecież, chwalonym przez włodarzy miasta i zarządzanym przez miejską spółkę obiekcie. Przy al. Unii 2 wierzą w to, że MAKiS nie zawiedzie, a zaraz po tym policja pojawi się na stadionie i wyda pozytywną opinię o stanie bezpieczeństwa tego – o ironio losu – wybudowanego zaledwie kilka lat temu obiektu. Następnie piłeczka znajdzie się ponownie po stronie Pani Prezydent, czyli, uproszczając rzecz, osoby reprezentującej właściciela stadionu.
O tym, że ŁKS wierzy w szczęśliwy finał tej niewesołej historii, którą nie z winy ełkaesiaków, zafundowali beniaminkowi ekstraklasy inni, świadczy chociażby to, że we wtorek od godz. 12 w kasach przy al. Unii 2 rozpocznie się sprzedaż biletów na hitowe starcie z Lechią Gdańsk.
Cała ta historia brzmi jak żart, choć tak naprawdę nikomu, komu na leży na sercu nie tylko dobro ŁKS i sympatyków futbolu z naszego miasta, ale i wizerunek miasta, nie jest dziś do śmiechu. Pozostaje liczyć, że osoby odpowiedzialne za zaistniałą sytuację posypią głowę popiołem i naprawią swoje błędy. Natychmiast.
Na Twitterze dyrektor klubu, Dariusz Lis poinformował, że klub złożył już wniosek (wcześniej informowaliśmy, że ma to nastąpić we wtorek lub w środę).
"Wniosek do policji złożony. MAKIS poczynił prace. Pozostaje czekać" - napisał na Twitterze Dariusz Lis.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?