Dla Górnika stawką meczu we Wrocławiu była nie tylko możliwość ucieczki przed strefą spadkową, ale także zajęcia 12. miejsca po fazie zasadniczej sezonu, dzięki któremu w grupie mistrzowskiej rozgrywałby więcej spotkań u siebie. Zadanie nie było łatwe, bo trener Marcin Brosz nie mógł zabrać do Wrocławia aż czterech zawodników - Adriana Gryszkiewicza (kartki), Michała Koja, Ishmaila Baidoo, Giannisa Mystakidisa (kontuzje), a na ławce pozostał narzekający na drobny uraz Adam Orn Arnarson.
Górnik zaskoczył gospodarzy agresywnym nastawieniem i w pierwszych dziesięciu minutach przejął inicjatywę. Po jednej z akcji Igor Angulo umieścił nawet piłkę w siatce, ale sędzia dopatrzył się spalonej pozycji hiszpańskiego napastnika. Śląsk ocknął się po mniej więcej kwadransie, czego efektem była świetna akcja w wykonaniu Mateusza Hołowni i Farshada Ahmadżadeha. Po strzale Irańczyka piłka odbiła się od słupka bramki Martina Chudego. Słowak miał furę szczęścia, bo choć futbolówka trafiła go w plecy, nie powędrowała w kierunku siatki.
Obie sytuacje były niezłą zapowiedzią pozostałej części meczu, ale ta rozczarowała. Obie drużyny nie chciały zbyt wiele zaryzykować, a w ofensywie brakowało im szybkości i precyzji. Zabrzanie mieli jednak więcej okazji - po groźnych próbach Angulo (głową) i Szymona Żurkowskiego (z dystansu) musiał interweniować Jakub Słowik.
Bramkarz Śląska był w sobotę dobrze dysponowany, ale nie mógł uratować swojego zespołu po akcji Jesusa Jimeneza, który okazał się bohaterem Górnika. Na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry Hiszpan popisał się akcją meczu - wszedł z piłką w pole karne między obrońców Śląska, przełożył ją na prawą nogę i technicznym strzałem zapewnił zabrzanom bardzo ważne zwycięstwo.
Atrakcyjność meczu: 3/10
Piłkarz meczu: Jesus Jimenez
EKSTRAKLASA w GOL24
Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy