Lotto Ekstraklasa. Górnik zaczął źle, ale skończył jak trzeba. Czternaste trafienie Angulo

Hubert Jan Faron
Igor Angulo ma 14 bramek
Igor Angulo ma 14 bramek Fot Arkadiusz Gola / Polskapres
Lotto Ekstraklasa. W meczu beniaminków górą Górnik Zabrze. Chociaż Sandecja Nowy Sącz jako pierwsza trafiła do siatki, to potem inicjatywę przejęła drużyna Marcina Brosza, która po przerwie potrafiła odwrócić wynik 0:1 na 2:1 w 4 minuty. W kluczowej akcji nie zawiedli dwaj najlepsi zawodnicy; Igor Angulo strzelił po raz czternasty w sezonie, a podał mu Rafał Kurzawa, który zanotował dziewiątą asystę. Dzięki tej wygranej Górnik został samodzielnym liderem z 26 punktami po 14. kolejkach.

Sandecja przed tym meczem miała z Górnikiem sprawę do wyjaśnienia, w postaci rewanżu za mecz 1/8 Pucharu Polski. Ów mecz rozegrany w Zabrzu zakończył się zwycięstwem Górnika 3-2, lecz stało się to dopiero po dogrywce. Jak pokazał wynik vendetta nie udała się. Sądeczanom dał się we znaki brak Aleksandyra Kolewa. Bułgara na szpicy zastąpił Filip Piszczek, który niestety nie jest tak wysoki i postawny jak jego kontuzjowany kolega, co momentami dało się to zauważyć przy licznych wrzutkach "gospodarzy".

W pierwszej połowie mordercze tempo narzucili sądeczanie. Już w drugiej minucie bliski przejęcia piłki w polu karnym Górnika był Filip Piszczek, ale przegrał pojedynek fizyczny z Mateuszem Wieteską. Minutę później Trochim przepchnął Wieteskę przy linii końcowej i zagrał wzdłuż linii bramkowej, jednak Adrian Danek nie dał rady dojść do piłki i zamknąć akcji strzałem na pustą bramkę. Górnik swoją pierwszą groźną sytuację stworzył 10 minut po rozpoczęciu meczu, jednak w zamieszaniu na polu karnym po wrzutce z rożnego Kądziora żaden z zawodników gości nie zdołał oddać strzału. Po ostrym początku mecz nieco zwolnił. Co prawda jedni i drudzy mieli swoje szanse czy to z gry, czy to po stałych fragmentach, lecz żadna z tych szans nie przyniosła choćby ryzyka bramkowego. Widać było brak w drużynie Sandecji Kolewa. Piszczek robił co mógł, jednak brak mu było i wzrostu i siły fizycznej by wykorzystać którąś z wrzutek kolegów z zespołu.

Przełamanie impasu nastąpiło dopiero w trzydziestej minucie gry. Dośrodkowanie Cetnarskiego z rzutu wolnego poleciało niemal na nos Michala Pitera-Bucki, a słowacki obrońca nie mógł zrobić nic innego jak pokonać bezradnego Loskę i wyprowadzić Sandecję na prowadzenie. Stoper „Sączersów” uczcił tym samym swoje 32. urodziny i jednocześnie 50. mecz w Ekstraklasie. Chwilę później rozjuszony Górnik miał szansę na wyrównanie, lecz Rafał Kurzawa musiał uznać wyższość Michała Gliwy, który wybronił jego strzał. Zabrzanie wyglądali jak dzieci we mgle. Duety bocznych zawodników Sandecji, czyli Mraz-Brzyski i Basta-Danek mocno dawały się gościom we znaki, a zwłaszcza pierwsza z tych dwójek. To właśnie Tomasz Brzyski był bliski podwyższenia na 2-0 w czterdziestej pierwszej minucie, jednak jego uderzenie z ostrego kąta z rzutu wolnego wyłapał Loska. Druga okazja na gola do szatni została niewykorzystana przez Danka w doliczonej minucie pierwszej połowy, gdy ten po dobrym podaniu Piszczka uderzył mocno, ale nad bramką.

Po zmianie stron Górnik rzucił się do ataku. 40 sekund po wznowieniu uderzał Kądzior, ale lekki strzał po ziemi padł łupem Gliwy. Następne próby zabrzan nie były już tak groźne. Dopiero w 57. minucie Górnik zdołał wyrównać. Igor Angulo dostał dobrą wrzutkę z lewej strony i uderzył z najbliższej odległości na bramkę Gliwy. Chociaż golkiper Sandecji świetnie wybronił ten strzał, to niestety wobec dobitki Matuszka był bezradny. Krótko później w centrum uwagi znalazł się Paweł Gil. Arbiter spotkania nie pokazał żółtej kartki zawodnikowi gości, Daniemu Suarezowi za celowe zagranie piłki ręką. Hiszpan miał już na koncie żółty kartonik, więc oznaczałoby to dla niego koniec meczu. Dosłownie chwilę później, bo w sześćdziesiątej drugiej minucie Kurzawa odnalazł Igora Angulo prostopadłym podaniem, a hiszpański snajper zrobił to, co do niego należało, czyli pokonał Gliwę strzałem po dłuższym słupku dając Górnikom prowadzenie.

Trener Mroczkowski zareagował natychmiast. Odświeżył środek pola zastępując Cetnarskiego Bartłomiejem Kasprzakiem. Dwie minuty po stracie gola potężnym wolejem z ponad 30 metrów popisał się Brzyski, lecz z trudem ten strzał wybronił Loska. Niemal natychmiast po tej sytuacji Górnik miał okazję na 3-1, ale Łukasz Wolsztyński spudłował z kilku metrów. Odpowiedź Sandecji przyszła błyskawicznie, bo w 69. minucie. Najpierw strzał Trochima z dystansu, a następnie poprawkę Piszcza wybronił jednak Loska.

Dziesięć minut później Sandecja wykorzystała pozostałe zmiany Za Piszcza wszedł Maciej Korzym, a za Tomasza Brzyskiego wracający po kontuzji i owacyjnie powitany przez kibiców Maciej Małkowski. Niestety zmiany nie pomogły sądeczanom zbyt wiele. Ich ataki rozbijały się o obronę gości, a w 88. minucie niewiele brakowało, by na 3-1 podwyższył Angulo, jednak znów górą był Gliwa.

Podsumowaniem słabej drugiej połowy Sandecji była czerwona kartka jaką w doliczonym czasie obejrzał Filip Piszczek. Górnik dowiózł skromne prowadzenie do końca i awansował na fotel lidera Ekstraklasy z dwoma punktami przewagi nad Lechem Poznań.

Piłkarz meczu: Igor Angulo
Atrakcyjność meczu: 5/10

EKSTRAKLASA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24