Lotto Ekstraklasa. Komplet punktów Nafciarzy. Sandecja w Niecieczy bez gola

Krzysztof Rosłoński
Adrian Maras
Lotto Ekstraklasa. Piłkarze Sandecji Nowy Sącz w drugim meczu rozegranym w Niecieczy nie byli w stanie zdobyć bramki. Gola w pierwszej połowie strzelił za to dla Wisły Płock Kamil Biliński i to Nafciarze sięgnęli po komplet punktów. W ligowej tabeli płocczanie przeskoczyli Sandecję.

Przed meczem mogły zaskoczyć niektóre wybory Radosława Mroczkowskiego. Szkoleniowiec gospodarzy posadził na ławce rezerwowych dobrze dysponowanego Wojciecha Trochima, a Lukas Kubań nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych. "Nafciarze" postawili na swój sprawdzony skład, a jedyną roszadą było zastąpienie Bartłomieja Sielewskiego, Damianem Byrtkiem. Bardzo istotną częścią spotkania byli tłumnie zgromadzeni na trybunach żołnierze, a to z okazji zbliżającego się Święta Wojska Polskiego. Jeszcze przed meczem zabrzmiał "Mazurek Dąbrowskiego", a zawodników na boisko wyprowadzili młodzi wojskowi.

Od pierwszych minut to goście starali się przejąć inicjatywę, częściej byli na połowie rywali, szukając dogodnych szans na kluczowe podanie. "Biało-Czarni" grali agresywnie, czego skutkiem było osłabienie "Nafciarzy" już w siódmej minucie, kiedy to boisko musiał opuścić Arkadiusz Reca. Najwięcej zagrożenia było ze strony wpuszczonego w miejsce skrzydłowego z "dziewiątką" na plecach, Jakuba Łukowskiego, próbującego raz za razem szukać dośrodkowań w pole karne. Na pierwszy celny strzał czekaliśmy do 12. minuty, ale Kamil Biliński zbyt lekko kopnął futbolówkę, by zaskoczyć Michała Gliwę. Groźniej pod płocką bramką było dopiero w 23. minucie. Michal Piter-Bucko dwukrotnie szukał drogi do bramki po stałych fragmentach gry - najpierw przewrotką, później głową. Za każdym razem na jego drodze stawali obrońcy Wisły. Był to sygnał do ataku, bowiem Sandecja coraz częściej odwiedzała pole karne rywali.

Do półgodziny skutek był marny. W 33. minucie prowadzenie objęli "Nafciarze" po tym, jak świetnym dośrodkowaniem, prosto na głowę Kamila Bilińskiego popisał się Dominik Furman. Michał Gliwa był bez szans. Jak się okazało,nie był to moment, w którym Wisła zaczęła się cofać, wręcz przeciwnie, o czym świadczył m.in. strzał Jakuba Łukowskiego z woleja zza pola karnego. Tym razem jednak efekt był znacznie gorszy, bowiem futbolówka poleciała wysoko ponad bramką Sandecji. Na minutę przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę ponownie obudzili się podopieczni Radosława Mroczkowskiego. Najpierw strzał z pola karnego w wykonaniu Mateusza Cetnarskiego zablokował obrońca, później Brzyskiemu zabrakło niewiele szczęścia by pokonać bezpośrednio z rzutu rożnego Seweryna Kiełpina, a już na chwilę przed końcem pierwszej części gry golkiper Wisły sparował przed siebie kapitalny strzał głową Dawida Szufryna z najbliższej odległości po dośrodkowaniu defensora z numerem 70.

Wraz ze zmianami w przerwie "Biało-Czarni" przeszli do ataku. Pierwszą dogodną okazję stworzyli 5 minut po gwizdku wznawiającym grę. Wówczas zabrakło nieco precyzji, by rezerwowy Wojciech Trochim pokonał Kiełpina z linii pola karnego efektownym wolejem. 180 sekund później niewiele brakło, by Aleksandyr Kolew przechwycił kąśliwe podanie w pole karne od Tomasza Brzyskiego. Kolejne wejścia w pole karne, głównie Adriana Basty, nie dawały jednak oczekiwanego efektu w postaci chociaż strzału na bramkę. Do 69. minuty na boisku brakowało jednego - dogodnej okazji, a tą miał Furman po podaniu Łukowskiego. Dosłownie centymetry uratowały gospodarzy przed stratą drugiej bramki.

Na kwadrans przed końcem meczu swoją szansę zmarnował Adam Dźwigała. Kopnięta przez niego piłka po podaniu od Giorgi Merebaszwilego minimalnie minęła konstrukcję bramki. Na 12 minut przed końcowym gwizdkiem piłkę po strzale Patrika Mraza z lewej strony pola karnego z linii bramkowej wybił Damian Byrtek. Po 300 sekundach swoją okazję zmarnował Adrian Basta, który pozostawiony bez opieki przez defensorów Wisły postanowił oddać strzał z woleja. Niemal na kilka sekund przed końcem regulaminowego czasu gry kuriozalnym błędem "popisał się" Michał Gliwa. Na szczęście dla Sandecji, znalazł się obrońca, który zaasekurował sytuację. Po chwili golkiper "Biało-Czarnych" musiał interweniować po strzale Jose Kante. Jak się okazało, był to ostatni tak ważny moment w zwycięskim dla Wisły spotkaniu.

Atrakcyjność meczu: 4/10
Piłkarz meczu: Dominik Furman

EKSTRAKLASA w GOL24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24