Lotto Ekstraklasa. Miedź Legnica drugim spadkowiczem! Wygrała z Wisłą Kraków na otarcie łez

Rafał Hydzik
Wisła Kraków - Miedź Legnica 4:5
Wisła Kraków - Miedź Legnica 4:5 Wojciech Matusik
Lotto Ekstraklasa. Drugi z beniaminków również szybko opuszcza Lotto Ekstraklasę. Miedź Legnica co prawda wygrała po szalonym meczu z Wisłą w Krakowie (5:4), ale to nie wystarczyło do wydostania się z przedostatniego miejsca w tabeli.

Wisła Kraków - Miedź Legnica 4:5

Piłkarze Miedzi Legnica wyszli na boisko w bardzo ambiwalentnych nastrojach. Z jednej strony skreślili ich już wszyscy, z drugiej strony służyła im jeszcze matematyka. - Będziemy walczyć do końca, nie potrafię inaczej - zapowiadał po przegrany 0:2 meczu ze Śląskiem Wrocław Dominik Nowak. Tym razem naprzeciw "Miedzianki" stanęła Wisła Kraków. Równie ważny mecz toczył się równolegle w Płocku. Wygrana Zagłębia Sosnowiec z tamtejszą Wisłą było jedyną przepustką "Miedzianki" do utrzymania.

Nowak zdecydował się na kilka drastycznych zmian względem poprzedniego meczu. Na pozycję stopera "wskoczył" Mateusz Żyro, środek pola kosztem duetu Hiszpanów zasilił Adrian Purzycki, a Forsella w ataku wsparł Mateusz Szczepaniak. Trener Miedzi zaadresował więc wszystkie z najważniejszych problemów swojej drużyny.

Już w pierwszych minutach nastroje legniczan mógł pogrzebać Paweł Brożek, jednak niesamowicie dysponowany w ostatnich meczach Dżanajew ponownie pokazał, że o całą głowę przewyższa bramkarsko ligę. Grę w pierwszych kilkunastu minutach prowadzili gospodarze. Zarówno w wyprowadzeniu piłki od tyłu, jak i w konstruowaniu ataku wykazywali więcej skupienia i opanowania. Miedź grała chaotycznie, ale zważywszy na okoliczności, trudno im się dziwić.

Strzałów jednak nie brakowało. Zza pola (klasycznie) i z główki (zaskakująco) trudził Mateusza Lisa Petteri Forssell. W okolicach 18 minuty po zamieszaniu, które wynikło z niezbyt udanego dryblingu Rafała Augustyniaka, oko w oko z Mateuszem Lisem stanął Joan Roman, jednak Hiszpan zmarnował tę kluczową sytuację. Kilka minut później piłka już trzepotała w siatce Lisa. Główkę Szczepaniaka anulował jednak gwizdek sędziego Kwiatkowskiego. Rzut karny, do piłki podchodzi Forsell. Strzał Fina obronił jednak golkiper Wisły.

Miedź miała przewagę w tym okresie gry i było to widoczne gołym okiem. Bardzo sprawnie funkcjonował duet Szczepaniak - Forsell, a udany pressing legniczan raz po raz skutkował odborami w środkowej strefie. Karny Forsella, zgodnie ze starą prawdą futbolu, zemścił się niemalże od razu. Swoją sytuację wykorzystał Marko Kolar i Biała Gwiazda wyszła na prowadzenie. Nie za długo kibice z Krakowa mogli się cieszyć z prowadzenia, gdyż już w następnej akcji Miedź ponownie ustawiała piłkę na jedenastym metrze od bramki. Tym razem Forsell oddał piłkę Joanowi Romanowi, który zrekompensował zmarnowaną "setkę" i pewnie umieścił ją w siatce. Piłkarze z Legnicy dobrze jednak wiedzieli, ze remis to o dwa punkty za mało. - Miedzianko, gramy do końca - krzyczeli kibice przyjezdnych.

Po 45 minutach 15 sytuacji bramkowych Miedzi przy czterech Wisły. Gołym okiem było widać motywację kipiącą z piłkarzy w niebieskich strojach. W pierwszej połowie zdecydowanie zabrakło skuteczności, gdyż aż 11 z tych sytuacji nie trafiło w światło bramki. Odliczając "jedenastki", ledwie dwoma strzałami z gry Miedź zatrudniła Lisa.

Druga połowa zaczęła się dla Miedzi koszmarnie. W trakcie sprytnej akcji Wisły na linii kola karnego, Vullnet Basha wyłożył piłkę na strzał Vukanowi Saviceviciowi, który trafił w samo okienko bramki Dżanajewa. Drużyna z Krakowa ponownie się cofnęła, a Miedź oblegała pole karne pod wiślackim młynem. Kiedy w 61 minucie niepozorny strzał po ziemi Juana Camary znalazł się w siatce, trybuny na chwilę zamilkły. Podobnie było kilka minut później, kiedy w równie niepozornej sytuacji trafił Joan Roman. Dwie minuty później kolejny gol - znów Camary kwitowały już gwizdy. Od tego momentu wszystkie oczy były skierowane na Płock.

W 76 minucie sędzia Kwiatkowski podyktował trzeci w tym spotkaniu rzut karny. Pewnie wykorzystał go Paweł Brożek. Miedź broniła już wyniku, licząc na zmianę sytuacji w równoległym meczu Wisły Płock. Minuty przed końcem spotkania do nietypowego starciu dwóch różnych wag doszło między Kamilem Wojtkowskim, a Dżanajewem. Obaj ujrzeli po żółtej kartce. Na tym się jednak nie skończył "dym" pod bramką Dżanajewa. Przy próbie oddawania strzału sfaulowany został Aleksander Buksa. Karny numer cztery, tym razem gol Marko Kolara. W tym szalonym rollercoasterze padł jeszcze jeden gol, decydujący. Paweł Zieliński wykorzystał zamieszanie w polu karnym i umieścił piłkę w siatce.

Atrakcyjność meczu: 10/10
Piłkarz meczu: Juan Camara

Kadra reprezentacji Polski na MŚ U-20 2019. Oto młode polskie talenty

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gol24.pl Gol 24