Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasiewicz: Znamy się jak łyse konie

Jakub Guder
- Najlepszą receptą na WKS jest zagrać tak jak oni - konsekwentnie i do bólu skutecznie - mówi przed meczem ze Śląskiem Antoni Łukasiewicz, wypożyczony do ŁKS właśnie z zespołu z Wrocławia.

ŁKS - Śląsk LIVE! - Relacja na żywo w Ekstraklasa.net!

Ładniejsza jest ul. Piotrkowska w Łodzi czy wrocławski Rynek?
Zdecydowanie Rynek. Łódź jest trochę zaniedbana.

W ŁKS-ie też chyba nie najlepiej.
Jaka jest sytuacja, wszyscy dobrze wiemy. Media o tym ciągle mówią, dlatego nie chciałbym zajmować się tą sprawą. Trzeba w tych realiach walczyć o kolejne punkty. To jest najważniejsze.

Przywykł Pan już do Łodzi?
Mieszkam nie najgorzej, w dość spokojnej dzielnicy. Nie ma na co narzekać. Tylko wyniki pozostawiają dużo do życzenia.

W klubie też szybko Panu zaufali. Został Pan wicekapitanem.
Czy nadal nim jestem, to nie wiem. Trzeba zapytać trenera Tarasiewicza, ale po ostatnim meczu wygląda na to, że tak... (śmiech). Faktycznie Michał Probierz postawił na mnie, mianował wicekapitanem. Potrzebne mi to było po tych zawirowaniach z kontuzjami. Jestem mu niezwykle wdzięczny.

Jest Pan wypożyczony do końca roku, kontrakt ma Pan do czerwca - co dalej?
Nie zastanawiałem się nad tym, co będzie później, chociaż przecież można... Powiedziałem sobie jednak, że absolutnie nie teraz. O tym, co będzie ze mną, pomyślę po ostatnim ligowym meczu w tym roku. Czyli po spotkaniu ze Śląskiem.

No ale chyba chciałby Pan wrócić do Wrocławia i walczyć o mistrzostwo Polski?
Niezależnie od tego, co ja bym chciał, to przecież nie wszystko ode mnie zależy. Oczywiście gra się po to, żeby walczyć o jak najwyższe cele. Każdy zatem chciałby rywalizować o mistrzostwo Polski. Dla mnie jednak kluczowa sprawa to zdrowie. Równy poziom gry bez urazów i problemów zdrowotnych.

A jak Pan patrzy na kolegów ze Śląska, to kto zrobił największe postępy przez te pół roku?
Wszyscy grają bardzo dobrze, trudno kogoś wyróżnić. Zawodnikiem, który zawsze był, jest i - dopóki gra we Wrocławiu - będzie liderem jest Sebastian Mila. Piotr Celeban ma zawsze nosa pod bramką, Marian Kelemen ma świetny sezon, wrócił Jarek Fojut, jest Waldek Sobota, Łukasz Madej...

A właśnie, bo we Wrocławiu wszyscy zastanawiają się: Kelemen czy Gikiewicz? Kogo wstawiłby Pan do bramki?
Mariana Kelemena. Pojawił się w klubie, gdy była ciężka sytuacja i od razu wskoczył do bramki. Nie można zapomnieć, że w poprzednim sezonie był najlepszym bramkarzem w lidze.

Ucieszył się Pan, gdy do Łodzi trafił trener Ryszard Tarasiewicz?
Tak, bo byliśmy jakby bezdomni po odejściu trenera Probierza. Po jego wyjeździe wszystkim czegoś brakowało. Trener Wieszczycki chciał jak najlepiej, ale nie wyszło. Gdy pojawił się Tarasiewicz, to bardzo szybko okazało się, że znów mamy wodza. Zresztą moim zdaniem to jeden z najlepszych trenerów w Polsce. Jego francuska szkoła trenerska jest oczywiście inna niż ta niemiecka trenera Probierza, ale mamy przywódcę. Wciąż jednak dorobek ŁKS-u jest mały, chociaż niewiele brakowało nam w meczu z Jagiellonią czy Bełchatowem. Poważnie odstawaliśmy właściwie tylko w spotkaniu z Lechem.

Powiedział Pan, że trener Tarasiewicz to francuska szkoła, Probierz - niemiecka, a Lenczyk? Rzeczywiście kładzie większy nacisk na przygotowanie fizyczne zawodników?
To trudne pytanie. Jego podejście różni się od dwóch pozostałych, w których są pewne cechy wspólne. Jak przeanalizuję okresy przygotowawcze trenera Śląska, to faktycznie przykłada większą wagę do siły i szybkości piłkarzy. Jest też więcej ćwiczeń ogólnorozwojowych. Są przy tym urozmaicone.

Przed niedzielnym meczem Pan i trener Ryszard Tarasiewicz w barwach ŁKS-u to duży dla Was atut?
Niewielki. Śląsk gra równo, konsekwentnie, wyrachowanie. Mają przewagę. Oczywiście znamy się jak łyse konie i będziemy próbowali to wykorzystać, ale oni przecież też znają taktykę trenera ŁKS-u. Najlepszą receptą na WKS jest zagrać tak jak oni - konsekwentnie i do bólu skutecznie.

Myśli Pan, że mecz ze Śląskiem jest dla Ryszarda Tarasiewicza specjalnym spotkaniem? Motywuje Was jakoś bardziej?
Być może tak, ale o to trzeba trenera zapytać. Jak dla mnie, podchodzi do tego meczu jak do każdego innego - z pełnym zaangażowaniem.

Ma Pan rozdarte serce?
Trochę tak, w końcu Śląsk jest moim pracodawcą. Przeżyłem tam piękne chwile, zdobyłem Puchar Ekstraklasy. W piłkę jednak gra się po to, żeby wygrywać.

To jaki będzie wynik w niedzielę?
Nie będę typował. O takie coś to proszę zapytać ośmiornicę Messi, która wskazała, że sobotnie derby Barcelona - Real wygrają Katalończycy (śmiech). Ja mogę tylko zagwarantować, że będę walczył, bo piłka to moja pasja.

Rozmawiał Jakub Guder / Gazeta Wrocławska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24