Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Piszczek: - Jeszcze nie wiem, jaka będzie moja przyszłość w polskim futbolu

Robert Gorbat
Robert Gorbat
Łukasz Piszczek jest wychowankiem LKS Goczałkowice Zdrój, który trenuje i w którym obecnie gra. Występował też w Gwarku Zabrze, Herthcie BSC Berlin, Zagłębiu Lubin i Borussi Dortmund. W seniorskiej reprezentacji Polski rozegrał 66 meczów, strzelił dla niej trzy bramki. Za udział w aferze korupcyjnej w polskim futbolu (jako zawodnik Zagłębia Lubin brał udział w ustawieniu na remis meczu z Cracovią) dobrowolnie poddał się w 2011 roku karze roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Został również zobowiązany przez sąd do zapłaty 100 tysięcy złotych grzywny oraz zwrotu 48,1 tysięcy złotych premii, otrzymanej za awans do Pucharu UEFA.
Łukasz Piszczek jest wychowankiem LKS Goczałkowice Zdrój, który trenuje i w którym obecnie gra. Występował też w Gwarku Zabrze, Herthcie BSC Berlin, Zagłębiu Lubin i Borussi Dortmund. W seniorskiej reprezentacji Polski rozegrał 66 meczów, strzelił dla niej trzy bramki. Za udział w aferze korupcyjnej w polskim futbolu (jako zawodnik Zagłębia Lubin brał udział w ustawieniu na remis meczu z Cracovią) dobrowolnie poddał się w 2011 roku karze roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Został również zobowiązany przez sąd do zapłaty 100 tysięcy złotych grzywny oraz zwrotu 48,1 tysięcy złotych premii, otrzymanej za awans do Pucharu UEFA. Bogusław Sacharczuk
- Z trzeciej ligi na pewno można się przebić do poważnego, profesjonalnego futbolu - twierdzi Łukasz Piszczek, 66-krotny reprezentant Polski, dziś grający trener LKS Goczałkowice Zdrój.

- W ostatnią sobotę przegraliście 0:1 ze Stilonem w Gorzowie. Dla kibiców była to niespodzianka, bo mieliście za sobą pasmo pięciu wygranych z rzędu. Zna pan przyczynę tego niepowodzenia?
- Faktycznie, od 6 maja tylko wygrywaliśmy. Te 15 zdobytych punktów zagwarantowały nam utrzymanie się na kolejny sezon. Z drużyny chyba trochę zeszło powietrze, zabrakło tej determinacji, którą mieliśmy wcześniej, walcząc o pozostanie na „trzecim froncie”. W dwóch ostatnich kolejkach zagramy najpierw z Lechią Zielona Góra u siebie, a potem z Polonią Bytom na wyjeździe. Zrobimy wszystko, by poprawić skuteczność strzelecką i wrócić na zwycięską ścieżkę.

- Mija drugi sezon, od kiedy wrócił pan z Niemiec do polskiego futbolu. Jakie refleksje pana nachodzą? A może ma pan wrażenie, że wylądował na innej planecie?
- … śmiech. Nie, nie patrzę na to w ten sposób. Interesuje mnie to, co dzieje się u mnie w Goczałkowicach. Chcę się cieszyć tym, co tam robię i tak do tego podchodzę.

- Jaki jest cel futbolowego projektu w pańskiej rodzinnej miejscowości? Co chce pan tam osiągnąć?
- Można mieć plany, a później życie i tak wszystko weryfikuje. My zmieniliśmy przed tym sezonem 15 zawodników. Pierwszą rundę mieliśmy bardzo słabą, druga jest dla nas zdecydowanie lepsza. Cieszymy się z pracy, jaką tam codziennie wykonujemy. To jest dla nas najważniejsze. Co będzie za rok albo dwa, na tę chwilę mnie nie interesuje.

- Grał pan przez lata na najwyższym poziomie klubowym i reprezentacyjnym. Jak z perspektywy pańskiego doświadczenia wygląda polska trzecia liga? Czy de facto czwarty poziom rozgrywkowy może być tym, z którego zawodnicy mają szansę odbić się do poważniejszych karier piłkarskich?
- Myślę, że zdecydowanie tak. Tutaj drużyny są już dobrze przygotowane taktycznie, motorycznie na pewno też. Czasami brakuje im umiejętności czysto piłkarskich. Jeśli poszczególni zawodnicy posiądą takie umiejętności i zademonstrują je w mistrzowskich spotkaniach na tym poziomie, to zespoły z wyższych lig zdecydowanie mogą się po nich zgłosić.

- Czy przebieg tegorocznej rywalizacji w naszej grupie trzeciej ligi wykreował właściwego lidera i Polonia Bytom zasłużyła na awans do drugiej ligi?
- Zdecydowanie tak. Był jeszcze Rekord Bielsko-Biała, który zimą poczynił poważne starania, by włączyć się do walki o awans, ale to Polonia w decydujących momentach przepychała wyniki na swoją korzyść i zasłużenie awansowała.

- Wróćmy jeszcze do meczów z gorzowskimi drużynami, Wartą i Stilonem. U siebie tylko pan z nimi zremisował 1:1 i 2:2, a na wyjeździe dwukrotnie przegrał po 0:1. Jakieś fatum?
- To nie ja przegrałem, tylko drużyna. Nie widzę w tych wynikach jakiegoś głębszego podłoża. Po prostu rywale byli tego dnia lepsi, strzelili o jedną bramkę więcej i wygrali. Taka proza futbolu. Ostatni mecz ze Stilonem był bardzo otwarty, atrakcyjny dla kibiców, gdyż obydwa zespoły stworzyły sobie mnóstwo sytuacji podbramkowych. Stilon jedną wykorzystał i dlatego zdobył trzy punkty.

- Widzi się pan docelowo w polskim futbolu?
- Wolałbym nie odpowiadać na takie pytanie. W tej chwili interesuje mnie tylko LKS Goczałkowice Zdrój i rywalizacja tej drużyny w trzeciej lidze. Jeśli możemy, to skoncentrujmy się na tym zagadnieniu.

- OK, w takim razie proszę pana o opinię na temat Stilonu. Ta drużyna budzi w Gorzowie silne emocje i jej kibice nie wyobrażali sobie, by miała spaść z trzeciej ligi. Spodziewał się, że przeciwko LKS zagra z taką determinacją?
- Było dla nas oczywiste, że po dwóch porażkach z rzędu Stilon będzie chciał w meczu z nami zrobić wszystko, by wygrać i zapewnić sobie utrzymanie. My oczywiście analizujemy grę przeciwników, ale najważniejsze są dla nas własne zadania, które mamy wykonać na boisku. Przeciwko Stilonowi było z tym różnie. Gdy robiliśmy to, co sobie założyliśmy, to byliśmy groźni. Gdy zapominaliśmy o przedmeczowych ustaleniach, wtedy nie mogliśmy sobie za bardzo wykreować sytuacji do zdobycia gola.

- Czy na poziomie trzeciej ligi istnieje coś takiego, jak specjalistyczne przygotowanie taktyczne pod danego rywala, na konkretny mecz?
- Pewnie tak. W zależności od spotkania zmieniają się pewne niuanse. Wiemy, jak chcemy presować przeciwnika, kiedy wznawia grę od własnej bramki, staramy się poznać jego sposób konstruowania akcji, by umieć na to zareagować. Myślę, że większość trenerów w trzeciej lidze tak właśnie do tego podchodzi. W przypadku Stilonu wiedzieliśmy na przykład, że jego wiodącą postacią jest Emil Drozdowicz, który strzela najwięcej goli. Pamiętałem też Łukasza Kopcia i Cypriana Poniedziałka, znanego mi jeszcze z czasów Cariny Gubin.

- W dniu meczu ze Stilonem obchodził pan 38. urodziny. Gratuluję jubileuszu! Czy w przyszłości kibice zobaczą pana jeszcze na murawie?
- Dziękuję za życzenia. A moja dalsza gra? Dwie kolejki temu w meczu ze Ślęzą Wrocław zszedłem z boiska już w 41 minucie z powodu urazu mięśniowego. Dziś nie potrafię odpowiedzieć, czy wrócę do gry.

Czytaj również:
Łukasz Piszczek i reszta. Znani piłkarze grający w 3 lidze

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Łukasz Piszczek: - Jeszcze nie wiem, jaka będzie moja przyszłość w polskim futbolu - Gazeta Lubuska

Wróć na gol24.pl Gol 24