Mączyński: W eliminacjach Euro 2016 została nam ostatnia prosta

Bartosz Karcz (AIP)
Krzysztof Mączyński
Krzysztof Mączyński BARTEK SYTA/POLSKA PRESS
W reprezentacji piłkarz Wisły Kraków Krzysztof Mączyński ma coraz mocniejszą pozycję. I nie przejmuje się krytyką.

Większość piłkarzy Wisły ostatnie kilkanaście dni spędziła na pracy w klubie. Dla Krzysztofa Mączyńskiego był to jednak wyjątkowy czas. Wychowanek „Białej Gwiazdy” wyszedł w podstawowym składzie reprezentacji Polski na mecze z Niemcami i Gibraltarem. I choć jego postawa w meczu z mistrzami świata było różnie oceniana, to piłkarz nie przejmuje się krytyką pod swoim adresem.

– Nie przywiązuję dużej wagi do tego, jak ktoś oceniał mnie z boku. Ja wiem, że wykonałem dokładnie to, co zalecał mi trener i mogę być zadowolony ze swojej postawy – mówi Krzysztof Mączyński.

Odkąd trenerem kadry jest Adam Nawałka, Mączyński powołania otrzymuje regularnie. Jego pozycja w drużynie narodowej staje się jednak coraz mocniejsza. Świadczy o tym choćby fakt, że gdy Polska ogrywała Niemcy 2:0 w październiku minionego roku, „Mąka” to zwycięstwo oglądał z ławki rezerwowych. We Frankfurcie zagrał, i to od pierwszej minuty.

– Już przed meczem wiedziałem, że wyjdę w podstawowym składzie i że mam zagrać 50-60 minut – opowiada. – Chodziło o to, żebym mocno wybiegał ten swój czas na boisku, żebym brał udział w mocnym pressingu. Wiadomo, że w takim meczu nie da się przez 90 minut biegać cały czas od szesnastki do szesnastki. Generalnie jestem zadowolony z tego, że udało mi się zagrać z Niemcami, że zagrałem dwa kolejne mecze w reprezentacji.

O ile miejsce piłkarza Wisły w wyjściowej jedenastce na mecz z Niemcami nie było wielkim zaskoczeniem, o tyle jego rola na boisku już trochę tak. „Mąka” grał bowiem dość wysoko, często tuż za plecami wysuniętego Roberta Lewandowskiego.

– Takie mieliśmy zalecenia – tłumaczy piłkarz. – Trener chciał ustawić w środku pola dwóch defensywnych zawodników, ale jeden z nas miał wspomagać Roberta w pressingu. Ja miałem go odciążyć, chodziło o to, żeby miał więcej pola dla siebie. Nie było możliwe, żeby Robert sam biegał od jednego zawodnika do drugiego przy pressingu. Czasami mniej było typowego grania w piłkę, ale chodziło o to, żebym swoim ruchem zrobił miejsce Robertowi.

Taki ruch Mączyński wykonał w pierwszej połowie. Był na pozycji spalonej, ale przepuścił piłkę, w efekcie czego Lewandowski znalazł się w sytuacji sam na sam z Manuelem Neuerem.

– Czułem, że jestem na pozycji spalonej, a z drugiej strony od początku wiedziałem, że muszę przepuścić piłkę do Roberta, bo był ustawiony lepiej ode mnie. Przede wszystkim był ustawiony przodem do bramki. Wyszła z tego sytuacja sam na sam i tylko szkoda, że nie udało nam się wtedy strzelić gola – opisuje sytuację Mączyński.

W drugiej połowie wiślak sam mógł zdobyć bramkę. Znalazł się w polu karnym Niemców, ale jego strzał zatrzymał Neuer. – Zabrakło lepszego wykończenia – przyznaje Mączyński. – Neuer skrócił kąt. Piłka leciała do mnie po koźle i nie miałem możliwości, żeby uderzyć ją dołem. Gdybym tak strzelił, Neuerowi pewnie ciężko byłoby złożyć się do obrony. Czułem już jednak presję zawodnika na swoich plecach, więc musiałem szybko podjąć decyzję. Trzeba było „zamknąć oczy” i strzelić jak najszybciej w światło bramki. Bramkarz obronił. Szkoda, bo bramka na 2:2 mogła sprawić, że ten mecz mógł inaczej się skończyć.

Mimo porażki, Krzysztof Mączyński uważa, że Polacy nie zawiedli we Frankfurcie. – Dobrze weszliśmy w mecz – analizuje. – Stworzyliśmy sobie sytuację jeszcze przy 0:0. Później Niemcy rzeczywiście przejęli inicjatywę, strzelili dwie bramki. Potrafiliśmy jednak się podnieść i ostatnie dziesięć minut pierwszej połowy było bardzo dobre w naszym wykonaniu. Gdy zaatakowaliśmy wysokim pressingiem, to był fragment, że Niemcy nie rozgrywali już piłki, a jedynie ją wybijali. My ją przejmowaliśmy i stwarzaliśmy sobie sytuacje. Przełomowym momentem mógł być gol na 2:2. Gdyby Robert to trafił, może wszystko potoczyłoby się inaczej.

Na sugestię, że paradoksalnie, w wyjazdowym meczu z mistrzami świata Polacy zagrali lepiej niż w tym, który wygrali w Warszawie, „Mąka” odpowiada: – Nie mnie to oceniać. Najważniejsze były punkty. Przegraliśmy, ale myślę, że możemy po takim występie chodzić z podniesionymi głowami. Fakt, że na terenie mistrza świata byliśmy w stanie grać „otwartą” piłkę, że stworzyliśmy sobie kilka bardzo dobrych okazji na strzelenie bramki, świadczy o sile naszego zespołu.

Taki mecz był też okazją do nauki dla Mączyńskiego. Przyszło mu się mierzyć z bardzo wymagającymi rywalami. Piłkarz przyznaje, że Niemcy zrobili na nim wrażenie. – Taki mecz uświadamia człowiekowi, w jakim jest miejscu. Każdy z tych zawodników prezentuje najwyższy poziom. To co rzuciło mi się w oczy, to np. sposób rozgrywania przez nich piłki. Były momenty, gdy w środku pola znajdowało się sześciu, siedmiu rywali i robili taką wymianę pozycji, że czasami było ciężko. Trenerzy ostrzegali nas, że Niemcy tak grają, ale nie da się ukryć, że trudno się jest przeciwstawić takim zawodnikom, którzy grają w najlepszych klubach świata – mówi Mączyński.

Dla reprezentacji Polski teraz kluczowy będzie październik. „Biało-czerwoni” zagrają wtedy z czwartą w tabeli Szkocją i trzecią Irlandią. Te mecze zadecydują, czy podopieczni Adama Nawałki pojadą do Francji. Nasza sytuacja jest dobra m.in. dlatego, że Szkoci przegrali ostatnio w Gruzji, a po ich porażce z Niemcami i wygranej Polaków z Gibraltarem ich strata do biało-czerwonych powiększyła się do sześciu punktów.

– Nie podchodziliśmy do tego w taki sposób, że ktoś nam może pomóc – mówi o meczu Gruzja – Szkocja Mączyński. – Patrzymy przede wszystkim na siebie i w każdym meczu chcemy grać o zwycięstwo. Już wcześniej każdy z nas mówił o tym, że walka o awans będzie toczyć się do samego końca. Jeśli ktoś myśli, że to zakończy się wcześniej, to jest w błędzie. Każdy mecz jest na wagę złota, a nam została ostatnia prosta. Tylko w naszych nogach i głowach jest to, jak to się potoczy. Nie wyobrażamy sobie jednak, że coś pójdzie nie po naszej myśli. Nie po to walczyliśmy przez cały rok, nie po to w każdym meczu dawaliśmy z siebie maksa, żeby teraz to zaprzepaścić.

Na razie piłkarz musi jednak na bok odłożyć obowiązki reprezentacyjne. W poniedziałek Wisła zagra w Łęcznej z Górnikiem, a Mączyński podkreśla, że nie będzie dla niego najmniejszym problemem szybki przeskok z futbolu międzynarodowego do polskiej ekstraklasy.

– Nie ma co nawet na ten temat się rozwodzić. Reprezentacja to reprezentacja, a liga to liga. Teraz najważniejszy jest mecz w Łęcznej i tylko na tym się koncentruję. Dobrze się złożyło, że gramy dopiero w poniedziałek. Po dwóch meczach w kadrze jest sporo czasu na regenerację sił, więc jestem pewien, że będę bardzo dobrze przygotowany do spotkania z Górnikiem – kończy zawodnik.

Więcej o WIŚLE KRAKÓW

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24