Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małymi kroczkami w górę tabeli. Arka Gdynia udowadnia, że nie zamierza składać broni i chce powalczyć o bezpośredni awans do PKO Ekstraklasy

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Przemysław Świderski
Grunt to dobrze wystartować. Tak musieli pomyśleć sobie w Gdyni, bo jednak mało kto spodziewał się sześciu punktów w dwóch pierwszych meczach rundy wiosennej. Arka wykonała sporo, by przywrócić własnym kibicom nadzieje w sprawie awansu do PKO Ekstraklasy. Zrobione zostały dwa kolejne kroki, natomiast oczywiście do końcowego sukcesu w dalszym ciągu jest daleko.

Arka Gdynia drugi rok z rzędu zaczyna rundę wiosenną w obiecującym stylu. W poprzednim sezonie były to nie dwa, a nawet trzy kolejne zwycięstwa, choć okoliczności były nieco inne. Wówczas dwa z tych trzech spotkań miały miejsce w rozgrywkach Pucharu Polski.

Teraz natomiast żółto-niebiescy odnieśli dwa niezwykle istotne zwycięstwa w Fortuna I lidze. I dokonali tego w meczach z diametralnie różnymi drużynami, pokazując tym samym, że doskonale odnajdują się w różnych rolach. Bo przecież w meczu z Widzewem Łódź Arka nie była faworytem. To łodzianie byli wyżej w tabeli, to o nich mówi się, że są głównym kandydatem do awansu do PKO Ekstraklasy. Tymczasem boisko po raz kolejny wszystko zweryfikowało. Arka wygrała 5:2, nie pozostawiając złudzeń, kto był tego wieczora lepszy.

Tyle, że to zwycięstwo nic by nie znaczyło, jeśli Arka tydzień później przegrałaby z Górnikiem Polkowice, ostatnim zespołem w tabeli. Gdynianie wygrali 2:0, nie mieli większych problemów z niżej notowanym przeciwnikiem i potwierdzili, że nie zamierzają odpuścić walki o awans.

- Nie był to nasz spektakularny mecz. Oczywiście wiedzieliśmy, że jesteśmy faworytem i myślę, że będzie tak w większości spotkań w Gdyni. Nie jest łatwo odnaleźć się w tej roli. Górnik był odbierany jako zespół, z którym po piętnastu minutach powinniśmy prowadzić różnicą dwóch lub trzech bramek. Przypisywano nam niejako z urzędu trzy punkty, a dobrze wiemy, że nigdy nie jest to pewnikiem przed meczem - powiedział trener Ryszard Tarasiewicz po zwycięstwie z Górnikiem.

Mecze w Gdyni będą istotnym elementem w kontekście walki o awans. Tak jak zauważył trener Tarasiewicz, w zasadzie za każdym razem to Arka będzie faworytem. To ona będzie prowadzić grę, dłużej utrzymywać się przy piłce. Praktycznie każdy rywal ustawi się głębiej i będzie tylko czekał na okazje do kontrataku. Dotychczas gra na własnym boisku wychodziła Arce bardzo dobrze. Od momentu, gdy na ławce zasiadł Tarasiewicz, Arka wygrała wszystkie cztery domowe spotkania, strzeliła w nich jedenaście goli i nie straciła żadnego.

Zresztą, nawet w meczu z Rakowem Częstochowa w Pucharze Polski widać było, że Arka nie jest przypadkowym zespołem. Żółto-niebiescy mieli swoje szanse, przy odrobinie szczęścia mogli strzelić gola jako pierwsi i spotkanie mogło potoczyć się w zupełnie innym kierunku. Finalnie Arka odpadła z Pucharu Polski, jednak trafiła na bardzo wymagającego rywala, a i tak pozostawiła po sobie niezłe wrażenie.

Marsz w górę

Sześć punktów na początek to przyzwoity kapitał. Arka wskoczyła już do strefy barażowej, ale jak wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Strata do drugiego Widzewa wynosi w tym momencie siedem punktów. Jeśli podopieczni trenera Tarasiewicza w kolejnych spotkaniach potwierdzą dobrą dyspozycję, to w krótkim czasie mogą zniwelować ten dystans.

- Seria trzech czy czterech zwycięstw może wywrócić tabelę do góry nogami. Powoli, małymi kroczkami zbliżamy się do czuba tabeli i będziemy walczyć o to drugie miejsce - przyznał Adam Deja.

I raczej ma rację, bo chyba zapomnieć można o pierwszym miejscu. Miedź Legnica uciekła już dość znacznie - aktualnie ma pięćdziesiąt zdobytych punktów. To o piętnaście więcej niż Arka.

Kluczowy miesiąc

Do końca sezonu zasadniczego pozostało dwanaście kolejek, więc do zdobycia jest jeszcze trzydzieści sześć punktów. Tak naprawdę wszystko może się zdarzyć, nie można wykluczyć żadnego scenariusza.

Patrząc jednak na najbliższą przyszłość, wydaje się, że zbliżające się kolejki mogą okazać się kluczowe i dać odpowiedź, na co Arka realnie może liczyć wiosną. Już w ten weekend Arka zagra w Opolu z Odrą. I choć jest to drużyna ze środka tabeli, to jednak u siebie spisuje się przyzwoicie. Jest to bardzo niewdzięczny przeciwnik. Później żółto-niebieskich czekają dwa bardzo trudne mecze - u siebie z GKS-em Katowice i na wyjeździe z GKS-em Tychy. Jeśli i tu uda się nie potracić punktów, to będzie to jasny sygnał dla reszty ligi, że w Gdyni poważnie myśli się o Ekstraklasie.

Najbliższe pięć meczów Arki:

  • Odra Opole (wyjazd)
  • GKS Katowice (dom)
  • GKS Tychy (wyjazd)
  • Skra Częstochowa (dom)
  • Puszcze Niepołomice (wyjazd)
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Małymi kroczkami w górę tabeli. Arka Gdynia udowadnia, że nie zamierza składać broni i chce powalczyć o bezpośredni awans do PKO Ekstraklasy - Dziennik Bałtycki

Wróć na gol24.pl Gol 24