Mecz Legia - Raków: Marek Papszun ocenił widowisko
- Motywacji mi na pewno nie brakuje. Gdyby wszyscy piłkarze mieli taką motywację jak ja i sztab, to co roku bylibyśmy mistrzami Polski. Ameyaw jest gotowym zawodnikiem. Wie czego chce i pokazuje to na boisku. Jean Carlos wziął na siebie ciężar zdobycia bramki. Zrobiliśmy tylko trzy zmiany, bo kontuzje utrudniły nam zarządzanie meczem. Niektórzy byli bardzo zmęczeni. Widziałem jedność w zespole, do której dążymy. Jestem dobrej wiary, że będziemy szli do przodu - zaznaczył Papszun, trener obecnie piątego w tabeli Rakowa.
- W skali od 1 do 10 wszyscy zawodnicy zagrali co najmniej na 5. W poprzednich meczach kilku piłkarzy grało poniżej oczekiwań - ocenił szkoleniowiec.
Raków dalej czeka na pierwsze domowe zwycięstwo po powrocie Papszuna. - Jestem tak doświadczonym trenerem, że nie mam obaw, szczególnie gdy dobrze to wygląda. Mogliśmy wcześniej zamknąć ten mecz. Dobrej sytuacji nie wykorzystał Koczergin. Ale dowieźliśmy dobry wynik. Na wyjazdach gramy niemal perfekcyjnie, a u siebie jeszcze nie wygraliśmy meczu. To dla mnie dziwna sytuacja. W domu nie strzeliliśmy nawet gola. Coś się tu nie zgadza. Liczę na to, że będziemy punktować u siebie i na wyjeździe.
Raków Częstochowa ma jeszcze rezerwy
Dzięki wygranej Raków wskoczył tuż za plecy czwarty. Tak jak ona ma czternaście punktów. - Stać nas na więcej, co pokazujemy na treningach. Musimy to jeszcze przełożyć na mecz. Nie jest łatwo. Nie spodziewałem się, że odejdą Crnac i Yeboah. To chyba byli dwaj najlepsi zawodnicy w ofensywie. Niemal cały przód jest nowy. Wierzę w ten zespół i w ten klub. Bez względu na sytuację chcemy wygrywać - podkreślił Papszun.
- Musimy mierzyć siły na zamiary. Wyszliśmy ofensywnie usposobieni, natomiast z drugiej strony jest wymagający rywal i wspierający go kibice. Będziemy dążyć do tego, żeby grać lepiej - zakończył trener Rakowa. PAP