Mateusz Żyła wrócił do Podbeskidzia

Najsilniejsza bronią Górali była przecież gra skrzydłami, a w ostatniej rundzie niewiele dobrego można powiedzieć o grze piłkarzy na tych pozycjach. Po szarżach i golach Pawła Żmudzińskiego zostało wspomnienie, zaś Damian Świerblewski wiosną, jeśli zostanie w Bielsku, to tylko w drużynie rezerw (podpisał kontrakt z Ruchem Chorzów). Nadzieją jest właśnie Mateusz Żyła.

Przed rokiem został kupiony przez Górali z Sandecji Nowy Sącz. Ale trener Marcin Brosz uznał, że dla zawodnika będzie lepiej, jeśli trafi na wypożyczenie do GKS Tychy.

- Po tej decyzji przez trzy dni byłem załamany. Ale to szybko minęło. Od pierwszych dni w GKS poczułem się dobrze - podkreśla zawodnik.

Zwraca uwagę, że w Tychach trafił na świetnego fachowca, jakim jest trener Mirosław Smyła. A wspólnie z kolegami wypracował nieły wynik (GKS jest na 9. miejscu, ale traci sześć punktów do trzeciego miejsca). Co najważniejsze, Żyła grał. A to dla młodego piłkarza jest najważniejsze.

- Nie było łatwo. Rywalizacja na treningach była duża. Trener często "mieszał" w składzie, a jednak grałem na lewej pomocy lub w ataku. Parę bramek strzeliłem, parę asyst miałem. Czułem się ważną częścią zespołu - zaznacza piłkarz.

Po powrocie z wypożyczenia trener Podbeskidzia Robert Kasperczyk uznał, że 21-letni dynamiczny pomocnik będzie wartościowym graczem zespołu. Żyła wziął udział w obu obozach Górali, występuje w sparingach.

- Może ten ostatni sparing z Omegą Kleszczów zagrałem trochę słabiej, ale w poprzednich wydaje mi się, że wypadłem dobrze. Cały czas chcę udowadniać trenerowi, że podjął dobrą decyzję zostawiając mnie w kadrze. I będę walczył o miejsce w pierwszej jedenastce - zapowiada.

Żyła pochodzi z Czechowic-Dziedzic. Grał w Pasjonacie Dankowice, skąd trafił do Groclinu Grodzisk Wlk. Grał w kadrze młodzieżowej Polski.