Mecz "o sześć punktów" dla Energetyka. Tur znów przegrywa

Beata Fojcik
Doświadczenie Grzegorza Bonka okazało się kluczowe dla losów meczu
Doświadczenie Grzegorza Bonka okazało się kluczowe dla losów meczu Monika Wieja- Baczyńska
Piłkarze Tura Turek odnotowali już drugą porażkę w tej rundzie. Tym razem ulegli w niedzielę zawodnikom Energetyka 2:1. Z pewnością rybnicka aura nie sprzyjała obu drużynom w tym meczu, ale to gospodarze wyszli z tego pojedynku zwycięsko.

W niedzielne południe gracze wielkopolskiego klubu oraz gospodarze z Rybnika musieli radzić sobie ze zmienną pogodą. Oprócz gradu piłkarzom przyszło grać również w śnieżycy. Jednak to nie przeszkodziło podopiecznym Ryszarda Wieczorka w odniesieniu drugiego z rzędu zwycięstwa na własnym stadionie.

Pierwsi groźnie zaatakowali przyjezdni. Jednak nie potrafili wykorzystać zamieszania, panującego pod bramką Bartosza Gocyka, który do spółki z obrońcami wybyli piłkę sprzed linii bramkowej. Z niemrawości ROW-u pożytek postanowił zrobić Staroń, lecz zmarnował dobrą okazję, trafiając wprost w ręce golkipera zielono-czarnych.

W 19. minucie meczu doszło do niecodziennej sytuacji i z boiska musiał zejść sędzia główny. Jednak trzy minuty po tym zdarzeniu Marcin Grolik, obrońca Energetyka strzelił minimalnie obok prawego słupka bramki Mateuszka Kępki. Później przed świetną okazją pokonania Kępki stanął Mateusz Szatkowski, lecz po ładnym zgraniu Kosteckiego nie opanował piłki na drugim metrze i wybiegł z nią za linię końcową.

Kiedy wydawało się, że miejscowi przejęli inicjatywę na boisku, Gocyka pokonał Łukasz Staroń, który bezkompromisowo wszedł w pole karne i posłał piłkę po rękach bramkarza do siatki. Szykowało się nawet na błyskawiczną odpowiedź rybnickich piłkarzy jednak dobrego dogrania kapitana nikt nie zdołał przeciąć. W 35. minucie spotkania na strzał z woleja z około 25. metrów zdecydował się Rafał Andraszak. Golkiper Tura - choć z problemami - poradził sobie ze strzałem doświadczonego gracza. W 38. minucie Szatkowski zagrał futbolówkę na głowę Wieczorka, ale i tym razem bramkarz "Serków" nie dał się pokonać. Chwilę potem z 16. metra po długim rogu piłkę uderzył Marek Gładkowski i w tym momencie Kępka odprowadził ją tylko wzrokiem, prosząc, by nie wpadła do siatki.

Początek drugiej połowy do emocjonującej nie należał. W 57. minucie z dystansu bramkarza ROW-u chciał zaskoczyć Tomasz Kowalski, lecz 21-letni Gocyk pewnie wyłapał ten strzał. W 63. minucie nadszedł bardzo ważny moment. Trener Wieczorek wprowadził na boisko Grzegorza Bonka i Marcina Pontusa. Już pięć minut później Pontus zaliczył asystę przy golu Kamila Kosteckiego. Długą i chaotyczną akcję kapitan wykończył strzałem z sześciu metrów.

W 72. minucie gospodarze powinni objąć prowadzenie, ale na szczęście zawodników Tura arbiter przerwał zamieszanie pod ich bramką. 120 sekund po tej sytuacji Energetyk groźnie zaatakował po raz kolejny. Tym razem Dawid Gajewski po akcji z Gładkowskim strzelił minimalnie obok prawego słupka bramki strzeżonej przez Mateusza Kępki. W międzyczasie spokój w środku pola zaprowadził Grzegorz Bonk. Dobre rozgrywanie piłki pozwoliło rybnickim piłkarzom przejąć inicjatywę. Z kolei aktywny i wygrywający pojedynki Pontus sprawiał dużo problemów obronie gości. W końcu po dograniu w tempo i idealnym wyjściu na pozycję, rosły napastnik minął już bramkarza przyjezdnych, ale ten powalił go na ziemię. W efekcie sędzia wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Jarosław Wieczorek i bardzo pewnie wykorzystał rzut karny, zapewniając Energetykowi zwycięstwo.

Jednak co do tej sytuacji strzelec pierwszej bramki w meczu miał pewne zastrzeżenia. - Sędzia nie odgwizdał przy linii faulu na mnie. Przeciwnik odpychał mnie z tyłu. To był faul! Za takie coś odgwizduje się faul - dowodził bardzo zdenerwowany Łukasz Staroń. - Arbiter puścił grę, niewiadomo dlaczego, Energetyk poszedł z akcją i mecz zakończył się wynikiem 2:1.

- W szatni padnie na pewno kilka gorzkich, mocnych słów, bo druga połowa była jakaś... no nie mam pojęcia, nie wiem czego zabrakło - mówił bezradnie 21-letni napastnik.

Tur Turek ostatnią wygraną odniósł 4 listopada ubiegłego roku, odnosząc skromne zwycięstwo 1:0 nad Bałtykiem Gdynia. - Za tydzień mamy domowy mecz z Calisią i zrobimy wszystko, by zdobyć trzy punkty. Nic innego nam nie pozostaje - zadeklarował Staroń.

Natomiast w odmiennym humorze był bohater spotkania. - Troszeczkę pomogłem chłopakom. Cieszymy się z tego, że zdobyliśmy trzy punkty. Mamy ich teraz trochę więcej i jesteśmy bliżej utrzymania - powiedział pod szatnią Marcin Pontus.

Co ciekawe Energetyk na obcym terenie nie zdołał jeszcze wywalczyć kompletu punktów. - Mam nadzieję, że w święta będziemy mieli dobre humory, bo to my wrócimy z trzema punktami - spuentował napastnik śląskiej ekipy.

Po tym meczu Energetyk zajmuje bezpieczne 13. miejsce, natomiast Tur plasuje się na 16. lokacie w tabeli.

Energetyk ROW Rybnik - Tur Turek 2:1 (0:1)
0:1 Staroń 29'
1:1 Kostecki 68'
2:1 Wieczorek 88' (k.)

Energetyk: Gocyk - Andraszak (63' Pontus), Grolik, Kachel (63' Bonk), Szary, Krotofil, Kostecki, Wójcik (90' Semeniuk), Gładkowski, J. Wieczorek, Szatkowski (46' Gajewski).

Tur: Kępka - Łucki, P. Wieczorek, Wenger, Dolewka, Nowak, Kowalski (85' Lebowski), Adamiec, Mikołajczyk, Dregier, Staroń.

Żółte kartki: J. Wieczorek, Gajewski - P. Wieczorek, Wenger, Staroń, Kępka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24