Mecze reprezentacji bez kibiców. Boniek: Stracimy 10 mln złotych, ale jesteśmy za tym

We wtorek premier Mateusz Morawiecki poinformował o odwołaniu wszystkich imprez masowych. Oznacza to, że wszystkie wydarzenia powyżej 999 osób odbędą się bez udziału kibiców. Również najbliższe dwa mecze towarzyskie reprezentacji Polski (27 marca z Finlandią oraz 31 marca z Ukrainą) rozegrane zostaną bez publiczności. - Granie bez kibiców nie jest miłe i sympatyczne. My na dwóch meczach stracimy około 10 mln złotych, ale jak najbardziej jesteśmy za tym - przyznał szef PZPN na kanale "Prawda Futbolu" w rozmowie z Romanem Kołtoniem.

Boniek zauważył, że zamknięcie stadionów nie wystarczy, by zatrzymać zagrożenie epidemiologiczne. - Nie można zamykać tylko stadionów, co jest konieczne, żeby dbać o ludzi, ale trzeba zamykać jak najszybciej szkoły, uniwersytety, przedszkola. Nie pozwolić się kontaktować dzieciom między sobą, bo to jest największy problem, bo te dzieci później zarażają swoich rodziców, dziadków - podkreślił Boniek.

Najbliższe mecze PKO Ekstraklasy odbędą się przy pustych trybunach. Co dalej z rozgrywkami? - Może okazać się, że za dwa tygodnie zawiesimy rozgrywki w Polsce. To na razie spekulacje. Gramy, nie wiemy, co będzie dalej. Nie widzę tutaj optymizmu w tej sytuacji, człowiek czuje się nieco bezradny - dodał Boniek.

Szef PZPN odniósł się także do powołań na najbliższe mecze reprezentacji. Boniek pytany był o to, czy na zgrupowaniu pojawią się piłkarze grający we Włoszech. - Polacy z ligi włoskiej? To pytanie utopijne. Na to nie mam odpowiedzi. Jest sto tysięcy pytań, co z piłkarzami z Włoch. Może okazać się, że ktoś zarazi się koronawirusem i trzeba będzie otoczyć opieką całą drużynę - stwierdził.