Mentalność zwycięzcy od małego. Początki Kozłowskiego w Bałtyku

Tomasz Galas
Szymon Starnawski
17-letni wychowanek Bałtyku Koszalin, Kacper Kozłowski, w niedzielę zadebiutował w piłkarskiej reprezentacji Polski seniorów w meczu eliminacji mistrzostw świata z Andorą (3:0).

Od samego początku rywalizował ze starszymi kolegami. Ledwo co skończył 15 lat, a już zadebiutował w seniorskiej piłce, witając się z III ligą bramką i asystą. W Ekstraklasie wystąpił po raz pierwszy nie mając nawet 16 lat. Teraz wychowanek Bałtyku znalazł się w gronie piłkarskiej elity, mimo że nie jest jeszcze pełnoletni, a młodszym reprezentantem Polski był dotąd tylko Włodzimierz Lubański.

Akademia Bałtyku Koszalin co roku wypuszcza w Polskę wielu utalentowanych zawodników. Kilku z nich, jak Paweł Łysiak, Sebastian Rudol czy Wojciech Pawłowski, ma za sobą występy w młodzieżowych reprezentacjach. Najbardziej znanym wychowankiem klubu z Andersa jest oczywiście mający na koncie ponad 300 meczów w Ekstraklasie Sebastian Mila, który w 38 występach z orłem na piersi strzelił 8 goli, najsłynniejszego Niemcom na 2:0 w 2014 r. Gdy Mila po raz ostatni zagrał w reprezentacji przeciwko Czechom, urodzony w 2003 roku Kozłowski występował w wojewódzkiej lidze trampkarzy z rocznikiem 2002. Dla Bałtyku doczekanie się kolejnego reprezentanta jest ogromnym wydarzeniem, jak również radością i dumą.

Sport przekazany w genach

Kacper Kozłowski wychował się w sportowej rodzinie. Mama, Izabela, trenowała judo w Gwardii Koszalin, zdobywała medale mistrzostw Polski młodzieży i juniorek. Tata, Mariusz, w latach 90. był nieźle zapowiadającym się napastnikiem. Występował w rezerwach grającej w II lidze Gwardii, potem strzelał bramki m.in. dla IV-ligowej Gwardii/Saturna Mielno.

Kacper pierwsze piłkarskie kroki stawiał na podwórku. Na treningu w Bałtyku Koszalin pojawił się jako dziewięciolatek.

- Po raz pierwszy Kacper przyszedł na trening w okresie zimowym na salę gimnastyczną, gdzie wówczas prowadziłem chłopców rok starszych od niego - mówi Mirosław Wiszniewski, pierwszy trener Kozłowskiego. - Od razu rzucił się w oczy. Podczas gry widać było, że ma w sobie tę iskrę, pewną smykałkę do futbolu. Był bardzo ruchliwy, piłkę przyjmował przez cały czas będąc w ruchu. W ogóle nie było sytuacji, żeby stał w miejscu i czekał na podanie. Gdy dziecko w tym wieku przychodzi do klubu, uczy się piłki, a on od początku nad niczym nie musiał dodatkowo pracować. Na treningach słuchał się wskazówek, szybko łapał i bardzo dobrze wykonywał wszystkie elementy - kontynuuje.

Kacper był wówczas drobnym i skromnym chłopcem, który w każdym meczu chce zaprezentować się jak najlepiej, strzelać bramki. Był taki czas, gdy występował w sportowych, korygujących wadę wzroku okularkach, więc nie tylko dobrą grą rzucał się w oczy. Z początku nie był ustawiany na boisku w środku pola, tylko w linii ataku. Jako bramkostrzelny napastnik wykańczał akcje stworzone przez zespół.

Stworzony do rywalizacji

Kozłowski już od najmłodszych lat miał mentalność zwycięzcy. Chciał dominować. Nie przejmował się porażkami, zaciskał zęby i walczył o kolejną wygraną, zdobycie kolejnej bramki.

- To, że Kacper grał w meczu, było dla niego dużą mobilizacją i wyzwalało w nim dodatkową energię - twierdzi Jakub Husejko, który prowadził Kozłowskiego przez trzy lata. - Był odważny, stworzony do rywalizacji. Na treningach, tak jak w meczach, dawał z siebie wszystko. Dużo pracował też sam na podwórku ze starszymi kolegami. Robił to, co lubił. Wręcz kochał piłkę nożną, poświęcił się jej całym sobą. Był bardzo pracowity, wszystkie ćwiczenia wykonywał z maksymalnym zaangażowaniem. Zostawał po treningach, chciał próbować czegoś nowego, udoskonalał się, poprawiał to, co nie wychodziło.

Piłkarzy w wieku szkolnym cechuje to, że nie zawsze po straconej piłce wracają na pozycję, nie powalczą o jej odzyskanie, tylko odpuszczają. Kacper zawsze był pierwszy, nie tylko w ataku, ale i w obronie po stracie piłki. I to nieważne w jakim meczu - kadry wojewódzkiej, ligowym, czy szkolnym. Dominował w swoim roczniku, więc był przenoszony do starszych grup. Już od samego początku był w stanie rywalizować z zawodnikami o 2 lata starszymi. Na podwórku grał z kolegami mającymi nawet kilkanaście lat więcej.

- Celuj w Księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami. To właśnie charakter Kacpra, który pokazywał od początku - mówi Łukasz Korszański, trener Bałtyk, który był wychowawcą Kozłowskiego w szkole podstawowej. - Od początku mentalność zwycięzcy, serce i pasja do gry. We wszystko chciał grać. Poza piłką świetnie radził sobie w piłce ręcznej, siatkówce i koszykówce, którą najbardziej lubił. Kiedyś wygraliśmy mistrzostwo województwa w tej dyscyplinie z nim i Adrianem Bukowskim w składzie. Wyróżniał się umiejętnościami, ale przede wszystkim chciał wygrać każdy pojedynek. Nieważne, czy to było spotkanie między 4A i 4B, czy to były mecze kadry województwa, we wszystkim chciał być najlepszy. Trzeba było ich pilnować, aby nie zrobili sobie krzywdy, bo nawet na lekcjach wychowania fizycznego grali jak o mistrzostwo świata.

Przed nim dobra perspektywa

W 2016 otrzymał powołanie na Letnią Akademię Młodych Orłów, czyli obóz dla najlepszych zawodników w Polsce w danej kategorii wiekowej. 13-letnim talentem z Koszalina zainteresowały się największe akademie w kraju. Do Szczecina przeniósł się latem 2016 roku, choć pół roku wcześniej, wraz z kolegą z drużyny Adrianem Bukowskim, przebywał na kilkudniowym obozie w Żaganiu z Lechem Poznań. Swoje zainteresowanie chłopcami z rocznika 2003 wyrażały również Legia Warszawa i Lechia Gdańsk.

Po przejściu do Pogoni jego kariera nabrała niesamowitego rozpędu. Debiut w reprezentacji do lat 15, potem występy w reprezentacji U17 nie mając ukończonych 15 lat, przywitanie się z seniorską piłką w wydaniu III-ligowym bramką i asystą miesiąc po 15 urodzinach, debiut w Ekstraklasie pół roku później. Wychowankiem Bałtyku zaczęły interesować się europejskie kluby, m.in. Birmingham City czy Manchester United. Zainteresowanie zachodnich klubów spadło, gdy Kacper miał wypadek samochodowy. Jadąc na trening z trójką innych młodych piłkarzy Pogoni, ich pojazd zderzył się z innym. Miał złamane 3 kręgi odcinka lędźwiowego kręgosłupa. W rundzie wiosennej sezonu 2019/20 nie zagrał.

Obecny sezon rozpoczynał w III lidze, ale zaczął regularnie grać w pierwszej drużynie wicelidera Ekstraklasy. Jego talentu i umiejętności nie mógł nie zauważyć nowy selekcjoner reprezentacji Paulo Sousa, który bardzo wierzy w zawodnika Pogoni. Na konferencji prasowej w dniu ogłoszenia powołań tłumaczył, że on i Sebastian Kowalczyk to zawodnicy, którzy mają przed sobą dobrą perspektywę i chce dać im możliwość zrozumienia poziomu gry, na jakim się znajdują, jak również intensywności pracy na tym poziomie.

Walory zarówno ofensywne, jak i defensywne, umiejętność zagrania prostopadłej piłki, minięcia dryblingiem przeciwnika, dobry przechwyt, czytanie gry, predysponują Kozłowskiego do gry na różnych pozycjach w centralnej części boiska. Przed zgrupowaniem reprezentacji Pogoń zagrała z Lechią Gdańsk. Kozłowski ten mecz rozpoczął na ławce, wszedł na boisko w 65. minucie spotkania. Już 4 minuty później wyprowadził kontrę i asystował przy dającej komplet punktów bramce Michała Kucharczyka. Był to dopiero jego 17 mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mentalność zwycięzcy od małego. Początki Kozłowskiego w Bałtyku - Głos Koszaliński

Wróć na gol24.pl Gol 24