Ile razy przychodziło mi za nim gonić nie mogłem się nadziwić: jak on w ogóle może biegać na takich nogach? To były niezwykłe "uły", od kolan miał je wykrzywione na zewnątrz. Poruszał się jak kaczka - wspomina Stanisław Oślizło.
W taki sposób legendarny obrońca i kapitan reprezentacji Polski oraz Górnika Zabrze odpowiada na pytanie o pierwsze skojarzenie z Gerdem Muellerem, niemieckim napastnikiem, którego rekord liczby goli (85) strzelonych w ciągu jednego roku przetrwał 40 lat. Poprawił go dopiero w minioną niedzielę Lionel Messi, zdobywając dwie bramki dla Barcelony. W ten sposób Argentyńczyk miał na koncie jedno trafienie więcej niż Niemiec w 1972 roku, a w środę dołożył jeszcze dwa w Pucharze Króla.
- Oba gole ze Stadionu Dziesięciolecia pamiętam jak dziś - kontynuuje Stanisław Oślizło. - Przy pierwszym Niemcy poszli lewą stroną, ruszył do nich Jurek Gorgoń, a ja stałem tuż przed Muellerem i go pilnowałem. Miałem dylemat, czy nie pomóc Jurkowi i nawet zrobiłem krok w przód. A wtedy tamten skrzydłowy wrzucił piłkę, Mueller nagle znalazł się za moimi plecami i z 8 metrów wewnętrzną częścią stopy zdobył bramkę. Za drugim razem też poszła wrzutka, którą on wykończył głową. Powiem tak, że z każdym innym napastnikiem dałbym sobie wtedy radę, a tu poległem...
- W ogóle zagraliśmy słabo - dodaje Jan Banaś. - Ale Mueller miał niesamowity instynkt. Na pewno nie był napastnikiem wszech czasów, ale ten jego dar był niezwykły.
W obu wspomnianych meczach w bramce stał Jan Tomaszewski. - Mueller? To była taka "łajza", ale niech pan to napisze w cudzysłowie. Nigdy nie było wiadomo skąd wyskoczy - opowiada obecny poseł PiS. - Tak jak w tym meczu na mistrzostwach, gdzie wcale nie musiał nam tego gola strzelić, bo przecież wystarczył im remis. Antek Szymanowski wszedł czystym wślizgiem i wybił piłkę Niemcowi. I gdzie trafiła? Brawo! Pod nogi Muellera. On miał w tych butach chyba magnes. Poważniej mówiąc był "kurduplem" z genialnym instynktem.
Wszystkie gole Muellera miały jeden mianownik. - Strzelał z pola karnego, sprzed linii "16" chyba nigdy nie trafił do bramki - zastanawia się Włodzimierz Lubański. - W środku pola był niewidoczny, w polu karnym śmiertelnie niebezpieczny. Taki typowy lis, egzekutor. I tym różni się od Messiego, który sam potrafi wypracować sobie sytuację.
- Dokładnie tak: Muellera kryło się od linii pola karnego, a Messiego trzeba pilnować od 40 metra - potwierdza Tomaszewski. - Może coś w tym jest, że takim mikrusom łatwiej oszukiwać obrońców? Tyle że Messi jest jednak drobniejszy, a Mueller, jak stał w polu karnym, przypominał solidny pieniek.
Sam Mueller na wieść o utracie rekordu zwrócił tylko uwagę, że potrzebował na jego ustanowienie mniej meczów niż Messi...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?