Jakieś fatum wisi nad Bałtykiem Gdynia. Bo jak inaczej nazwać to, co się wydarzyło w sobotę na stadionie Miedzi Legnica?
20. minuta - Dariusz Kudyba schodzi z boiska, łapiąc się za mięsień przywodziciela.
30. minuta - Błażej Adamus doznaje kontuzji mięśnia dwugłowego uda.
62. minuta - w stronę ławki rezerwowych kieruje się Łukasz Nadolny. Powód - obity bok.
84. minuta - Dawid Zybert doznaje urazu stawu skokowego.
Jeśli do tego dodamy absencje Marcina Martyniuka, Piotra Choraba i Szymona Hartmana, którzy do Legnicy nie pojechali z powodu dolegliwości zdrowotnych, to pole manewru trenera Piotra Rzepki znacznie się zawęża.
- Pierwszy raz w karierze spotkała mnie taka sytuacja - przyznaje szkoleniowiec.
Początek spotkania zapowiadał się obiecująco. Łukasz Nadolny w jednej z pierwszych akcji uderzył z 20 m i piłka po rykoszecie o mało nie zmyliła bramkarza gospodarzy Grzegorza Burandta, który uratował swój zespół wybijając futbolówkę na rzut rożny. Z kolei w 15. minucie to Miedź mogła objąć prowadzenie. Piłkę stracił Bartłomiej Granosik i szansę na zdobycie bramki miał Piotr Burski. Na szczęście, jego uderzenie z wysokości pola karnego obronił Michał Chamera.
W 25. minucie doskonałą sytuację stworzyli gdynianie. Wojciech Pięta przerzucił grę na lewą stronę do Błażeja Adamusa, a skrzydłowy dośrodkował w pole karne. Piłka trafiła prosto na nogę Sławomira Riebandta, jednak ten uderzył ponad poprzeczką.
W związku z kolejnymi urazami swoich zawodników, Piotr Rzepka musiał zrezygnować z ustawienia 4-4-2 na rzecz formacji 4-5-1.
W 62. minucie Łukasz Nadolny pechowo upadł na murawę i obił sobie bok. Tuż po jego zejściu na ławkę rezerwowych Bałtyk stracił bramkę. Dośrodkowanie z rzutu rożnego na gola zamienił Marcin Ogórek. Od tego czasu gra zrobiła się bardzo nerwowa. W ostatniej minucie losy spotkania mógł jeszcze odwrócić Jędrzej Florek. 20-letni napastnik Bałtyku znalazł się w sytuacji "sam na sam" z Burandtem. Posłał piłkę obok interweniującego golkipera, jednak ta odbiła się od słupka i wypadła poza linię końcową boiska.
Biało-niebiescy po raz szósty już w tym sezonie musieli przełknąć gorycz porażki na wyjeździe.
W najbliższą środę o godz. 16 Bałtyk zagra ostatni mecz przed zimową przerwą w rozgrywkach. Na stadionie przy ul. Olimpijskiej w Gdyni zmierzą się z liderem II ligi zachodniej Ruchem Radzionków. Trener Piotr Rzepka ma teraz niemały ból głowy, bo wiele na to wskazuje, że Martyniuk, Kudyba i Adamus, a więc trzy filary jego drużyny, nie zdążą się wykurować.
- Został nam jeden mecz i musimy go zagrać w stylu pucharowym, czyli nie kalkulować co będzie dalej. Na przemyślenia będziemy mieli całą zimę - mówi szkoleniowiec gdyńskiej drużyny.
Jedyną pozytywną wiadomością jest fakt, że nad morze z Ruchem nie przyjedzie Adam Kompała, król strzelców ekstraklasy z 2000 roku. Doświadczony napastnik będzie musiał pauzować z powodu czwartej żółtej kartki.
Miedź Legnica - Bałtyk Gdynia 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 - Ogórek (63)
Bałtyk: Chamera - Kozerkiewicz, Wasielewski, Granosik, Zybert (83 Bielecki) - Drzymała, Riebandt, Pietrzyk, Adamus (34 Szweda) - Kudyba (21 PiętaI), Nadolny (62 Florek).
Miedź: Burandt - TworekI, BakraćI, Gawlik, Kowalczuk (86 Łodyga) - SpaczyńskiI, Kłak, Garuch, Musiałowski (56 Łysak) - Ogórek (90 Orłowski), Burski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?