Mierzejewski dla Ekstraklasa.net: Sam się kapitanem nie wybrałem

Sebastian Kuśpik
Adrian Mierzejewski ponownie zakłada opaskę kapitańską
Adrian Mierzejewski ponownie zakłada opaskę kapitańską Sylwester Wojtas (Ekstraklasa.net)
W spotkaniu reprezentacji Polski z Litwą został ustawiony na pozycji defensywnego pomocnika i zupełnie nie potrafił się w tym odnaleźć. W starciu ligowym z Koroną zagrał już jednak na swojej nominalnej pozycji i występ uczcił zdobytą bramką. Teraz Adrian Mierzejewski myślami jest już przy piątkowym spotkaniu z poznańskim Lechem.

W Kielcach zobaczyliśmy zupełnie inną drużynę, niż do tej pory. Skąd taka nagła metamorfoza zespołu?
Na pewno jest to efekt zmiany trenera, która pozytywnie na nas podziałała, mimo że była kolejną już w tym sezonie. Byliśmy bardzo zmobilizowani, a Korona z pewnością nie zagrała najlepszego meczu. Wykorzystaliśmy stworzone przez siebie sytuacje i cieszymy się z premierowego zwycięstwa i pierwszych bramek w tej rundzie.

Drużyna chciała żebyś znów pełnił funkcję kapitana?
Nie rozmawialiśmy na ten temat. To była decyzja trenera Zielińskiego który powiedział, że wraca do starego systemu. Sam się wcześniej przecież kapitanem nie wybrałem, a skoro trener tak zadecydował, to tak po prostu będzie.

Co czułeś, gdy już na początku meczu w Kielcach straciliście bramkę?
Pierwsze myśli nie były pozytywne i nie brakowało również nerwów. Rozmawialiśmy na przedmeczowych odprawach, żeby nie faulować w okolicach pola karnego i uważać na stałe fragmenty gry, więc szkoda, że znów wpadła taka głupia bramka. Z drugiej strony cieszę się jednak, że przegrywaliśmy, ponieważ pokazaliśmy, że możemy się podnieść po takim ciosie. Lepiej przecież stracić gola w 1. minucie niż w 90. Gdybyśmy nie dostali tej bramki, gralibyśmy na tzw. "alibi" i nie wiadomo, jakby się to wszystko potoczyło, a tak szybko się przebudziliśmy i wyszliśmy z tego obronną ręką.

Wszyscy doskonale pamiętamy rewanżowy mecz Pucharu Polski przy Konwiktorskiej i waszą porażkę z Lechem 1:2. Co musicie poprawić, by piątkowy pojedynek nie zakończył się tak, jak wtedy?
Musi być na pewno większa skuteczność. W Poznaniu zagraliśmy nie najgorsze spotkanie - fakt, że Arboleda strzelił bramkę samobójczą, ale stworzyliśmy sobie kilka sytuacji i pokazaliśmy się z dobrej strony. W rewanżu było podobnie, bo w drugiej połowie meczu przy Konwiktorskiej Lech nie stwarzał zagrożenia pod naszą bramką. Szybko podyktowany rzut karny ustawił trochę tamto spotkanie, ale w drugiej połowie wyraźnie przeważaliśmy i po prostu zabrakło nam bramek, dlatego mam teraz nadzieję, że coś strzelimy i będzie spokojniej.

Rozmawiał Sebastian Kuśpik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24