Ambitni goście (na inaugurację bezbramkowy domowy remis ze Świdniczanką Świdnik) wyszli na prowadzenie za sprawą Pigiela po nieco ponad 20 minutach gry. Przyjezdni wyglądali lepiej, potrafili konstruować składne akcje, podczas gdy miejscowi jakby zestresowani powrotem na swój stadion po dwóch latach, nie potrafili zawiązać groźniejszej akcji. Po 10 minutach było już 0:2, Podlasie grało swoją piłkę, gospodarze tylko się przyglądali. A jednak piłka kolejny raz pokazała swoje nieobliczalne oblicze.
Mało kto spodziewał się takiego zwrotu akcji - po zmianie stron gole zdobywali już tylko gracze trenera Łukasza Mierzejewskiego. Najpierw w 62. minucie Rafał Wolsztyński z szesnastego metra posłał piłkę prosto do siatki. 10 minut później 29-latek znów wykazał się instynktem strzeleckim i celnym uderzeniem wyrównał stan rywalizacji. W 78. minucie Sandecja postawiła kropkę nad i - Daniel Pietraszkiewicz „zabawił się” z rywalami i było 3:2.
- Mimo zdobycia tych trzech punktów i zwycięstwa nie jestem jednak, szczególnie z pierwszej połowy, zadowolony. Uczulałem moich zawodników na to, że „mental” i głowa w każdym meczu muszą być na 100 procent. Troszkę ospale wyszliśmy na tę pierwszą połowę. Efektem tego były dwie stracone bramki. Ważne jest jednak zwycięstwo, drużyna pokazała charakter. Rywal grał co prawda w osłabieniu, ale to też przecież trzeba umieć wykorzystać – zauważył na pomeczowej konferencji prasowej trener Łukasz Mierzejewski.
Jak dodał, cecha zwycięzców jest najważniejsza i jego gracze pokazali, że ją posiadają.
- Gratuluję im, że potrafili to zrobić, odwrócić losy rywalizacji. Zdaję sobie sprawę z tego, że grając trójką obrońców, tych graczy musi być minimum pięciu, a nawet sześciu, dlatego szukamy wzmocnienia, by zwiększyć rywalizację w obronie. Kluczową sytuacją w meczu z Podlasiem było wejście zawodników, którzy pojawili się na murawie w drugiej połowie. Jak wiadomo rywalizacja zawsze podnosi poziom drużyny i wpływa na wynik końcowy. Tak było również w tym spotkaniu – zakończył.
Czas na Wisłę II
W najbliższą sobotę 17 sierpnia o godz. 12 na Stadionie Miejskim im. Władysława Kawuli sądeczanie zagrają z rezerwami Wisły Kraków, beniaminkiem Betclic 3. Ligi, który minione rozgrywki czwartej ligi w grupie małopolskiej wygrał w cuglach. Czeka więc na nich bardzo wymagający rywal, ekipa grająca bez bojaźni, gotowa na wyzwania.
Podopieczni trenera Bartosza Bąka, mowa o grze w 4. lidze, zgromadzili aż 93 punkty, o czternaście więcej niż drudzy Wiślanie Jaśkowice. Młodzi wiślacy wygrali aż 29 meczów, sześć zremisowali i tylko jeden przegrali – zaskakująco 1:5 z Beskidem Andrychów 4 listopada. Bilans bramkowy także musiał budzić wielki respekt, wynosił bowiem 114 do 33 goli i pod obydwoma względami był najlepszy w całych rozgrywkach.
W bieżącym sezonie Wisła II ma jak na razie dwa remisy na koncie: domowe 1:1 z KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski (gol Macieja Kuziemki) oraz 3:3 ze Świdniczanką w Świdniku (Jehor Chromych dwa, Maciej Kuziemka).
W nie tak odległych czasach Sandecja miała okazję grać o ligowe punkty z pierwszą ekipą Wisły Kraków, co tylko pokazuje ostry „zjazd” klubu z Kilińskiego 47. W sezonie 2022/2023 obydwa kluby spotkały się ze sobą na szczeblu Fortuna 1. Ligi. Najpierw w Krakowie było 0:0, a następnie w listopadzie w Niepołomicach 1:1 (gole Kamila Słabego i Igora Łasickiego). W sezonie 2017/2018 na boiskach Lotto Ekstraklasy sądeczanie przegrali przy Reymonta 0:3, a następnie w Niecieczy było 0:0 i po jednym sezonie spędzonym w elicie spadli na poziom pierwszoligowy.
Kolejny cios w PKOL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?