Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister sportu: Reprezentacja powinna grać na Narodowym

Robert Małolepszy
- Jestem zwolenniczką modelu angielskiego. A więc reprezentacja gra na Narodowym. Reszta obiektów niech służy meczom klubowym i innym wielkim wydarzeniom sportowym - mówi Joanna Mucha, minister sportu w rządzie Donalda Tuska.

Nauczyła się już Pani kierować Ministerstwem Sportu. W wywiadach podkreślała Pani, że brak doświadczenia w sporcie będzie Pani atutem…
Ciągle tak uważam. A co do mojej nauki, to idzie mi nieźle. Sądzę, że po tych kilku tygodniach pracy w ministerstwie już dość dobrze je znam.

I co było najtrudniejsze?
Raczej nie co było, a co będzie.

Czyli Euro 2012…
Generalnie cały rok 2012. Bo przecież czekają nas nie tylko piłkarskie mistrzostwa Europy, ale także igrzyska w Londynie. Wielkim zadaniem na pewno będzie także rozliczenie budowy Stadionu Narodowego.

Co to znaczy "rozliczenie stadionu"? To my ciągle nie wiemy, ile ta inwestycja będzie kosztować?
Stadion to inwestycja za prawie 2 mld zł. Przy takim ogromie musi nadejść moment podsumowania. Sprawdzenia płatności, wierzytelności. To naprawdę duże przedsięwzięcie. Trzeba też opracować model biznesowy działalności stadionu. Dziś są dwa skrajne.

Na niespełna 150 dni przed Euro Stadion Narodowy wciąż nie ma opracowanego "modelu biznesowego"?! Czy my wciąż nie wiemy, jak będzie funkcjonował, jak zarabiał, kto będzie utrzymywał obiekt? Przecież tym wszystkim miało się zajmować Narodowe Centrum Sportu.
Modele są. Dwa skrajne. Jeden opracowany przez nas, drugi przez NCS. Teraz trzeba je scalić. Narodowe Centrum Sportu ma pewne uprawnienia, ale operatorem nominalnie wciąż nie jest.

To dziwne. Przecież takie komunikaty były już oficjalnie ogłaszane.
Na to, by NCS stał się pełnoprawnym operatorem stadionu, musi jeszcze zgodzić się UOKiK.

Co to znaczy, że są dwa skrajne modele biznesowe prowadzenia Stadionu?
Nie chcę na razie na ten temat za wiele mówić. My, jako ministerstwo, musimy zadbać, by po zakończeniu umowy z operatorem stadion wciąż był w dobrym stanie. Musimy wypracować, kto ponosi ryzyko biznesowe. Jak będą wykorzystane powierzchnie, ile imprez sportowych będzie odbywało się na stadionie.

Można się domyśleć, że NCS będzie dążył do maksymalizacji zysków. Już dziś mówi się, że na stadionie odbędzie się góra pięć meczów w roku, a reszta imprez nie będzie miała wiele wspólnego ze sportem.
To ja odpowiem pytaniem na pytanie. Ile jest u nas meczów, które mogą taki stadion wypełnić? Czy jesteśmy zainteresowani organizacją imprez sportowych na Stadionie Narodowym, podczas których trybuny mogą nie zapełniać się nawet w połowie? Ani nie byłoby widowiska, ani sensu ekonomicznego.

Zażądała Pani od PZPN, by reprezentacja narodowa rozgrywała wszystkie mecze na warszawskim stadionie?
Nie zażądałam. Ale chciałabym, by reprezentacja grała na Stadionie Narodowym tak często, jak to tylko możliwe. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że związek wybiera tylko rodzynki z tego ciasta, organizuje w Warszawie najbardziej dochodowe spotkania, a z resztą ucieka na inne obiekty. Liczę na to, że PZPN za możliwość organizacji tych największych spotkań przyniesie w pakiecie mecze mniejszej rangi.

Ale reprezentację chciałyby zapewne gościć także takie stadiony jak PGE Arena w Gdańsku czy stadion miejski w Poznaniu. We Wrocławiu też powstał piękny obiekt. Co ze Stadionem Śląskim?
Jestem zwolenniczką modelu angielskiego. A więc reprezentacja gra na Narodowym. Reszta obiektów niech służy meczom klubowym i innym wielkim wydarzeniom sportowym.

Na razie PZPN odmawia NCS-owi nawet prawa używania nazwy Stadion Narodowy.
Szczerze mówiąc, nie wiem, co mam powiedzieć. Ja naprawdę liczę, że uda nam się porozumieć we wszystkich kwestiach z władzami związku.

Zaczęła Pani dialog od doniesienia do prokuratury na władze związku w sprawie tzw. afery podsłuchowej…
To był mój obowiązek. Zapis na taśmach, który został nam udostępniony, nie pozostawił wyboru. Zachodzi podejrzenie popełnienia przestępstwa i musi to zbadać prokuratura.

Kto miał popełnić to przestępstwo. Grzegorz Lato, Zdzisław Kręcina?
Proszę nie wymagać ode mnie odpowiedzi na tak zadane pytania. Od tego jest prokurator.

Prowadzi Pani w ogóle jakieś rozmowy z władzami PZPN?
Zapewniam, że rozmowy na różnych szczeblach się toczą.

Jakie jest Pani najważniejsze zadanie na Euro 2012?
Koordynacja. Musimy przed turniejem zunifikować wszystkie struktury, przejrzeć akty prawne. Powołać sztab, który będzie bezpośrednio odpowiadał za przeprowadzenie imprezy, będzie miał przećwiczone wszystkie procedury.

Przeraża mnie Pani. Wciąż takiego sztabu nie mamy? **
Sztab jest. Działa. Ze współpracy ze spółką PL 2012 jestem bardzo zadowolona. Ale wciąż wiele spraw jest do dopracowania. Chociażby podział obowiązków na linii prezydenci miast gospodarzy - wojewodowie.
[b]Euro poza satysfakcją coś nam przyniesie? Bo zapowiadanego skoku cywilizacyjnego na pewno nie będzie.**
Nie zgadzam się, że Polska dzięki Euro nie dokonała skoku cywilizacyjnego. W każdym mieście powstają inwestycje, które, gdyby nie turniej, zapewne do dziś nie ruszyłyby z miejsca. Dla mnie skokiem cywilizacyjnym jest też opracowanie setek procedur, które przenoszą naszą organizację w nowy wymiar.

Ale drogowych inwestycji zapewne nie ukończymy...
Nawet jeśli nie ze wszystkim zdążymy, to budowy trwają. Zaczęły się dzięki Euro. Jeśli część skończy się po turnieju, to nikt nie zaprzeczy, że gdyby nie Euro, być może nie ruszylibyśmy z budową do dziś.

Euro to wielka szansa na promocję. Tymczasem na razie nie widać żadnych akcji promujących turniej, Polskę, naszych atutów turystycznych…
Akurat w tym obszarze dzieje się bardzo dużo. Trzeba tylko wyjechać za granicę. To jest naprawdę duża akcja. Bardzo precyzyjnie zaplanowana. Prowadzona głównie w zagranicznej prasie, skierowana do grupy naszych potencjalnych gości - nie tylko kibiców, ale też dziennikarzy. Mamy badania, które potwierdzają dużą skuteczność promocji, jaką prowadzimy.

Promocja to jedno, a oferta dla kibiców, którzy przyjadą do Polski, to drugie. Będziemy ją mieli?
Jestem pewna, że tak. Spółka PL 2012 pracuje nad tym od dawna. I to jest wiele projektów. Choćby zintegrowany bilet, dzięki któremu będzie można poruszać się wszystkimi środkami komunikacji publicznej czy aplikacje na smartfony, które nasi goście będą mogli pobrać, a które będą podpowiadać, gdzie są, co można w tym miejscu zobaczyć, jak w ogóle się poruszać.

Ma Pani pomysł, co powinno powstać wokół Stadionu Narodowego po Euro? Pani poprzednik twierdził, że hali na pewno budować tam nie będziemy, bo byłaby konkurencją dla samego stadionu…
Pełna zgoda, ale nie wykluczam, że wokół stadionu powstaną inne obiekty służące polskiemu sportowi. Może zyski, które wypracuje stadion, wykorzystamy na zagospodarowanie tych 33 hektarów. Mnie podoba się pomysł, by w tym miejscu powstało całe "sportowe miasto".

Znalazła sobie Pani już doradców, którzy pomogą Pani w kierowaniu polskim sportem, zniwelują Pani brak doświadczenia.
Zacznijmy od tego, że w ministerstwie pracuje wielu kompetentnych ludzi, którzy świetnie znają się na swojej pracy. Mam trójkę zastępców - w randze sekretarza stanu Grzegorza Karpińskiego i dwójkę podsekretarzy Katarzynę Sobierajską i Jacka Foksa. Chcę też powołać dużą radę przy ministrze sportu.

Czym miałaby się zajmować taka rada?
Chciałabym, by spotykała się możliwie często i zajmowała się wszystkimi problemami polskiego sportu. Na dziś mam już skompletowaną więcej niż połowę składu tego ciała. Chcę też powołać w ministerstwie kilka zespołów roboczych, które będą pracowały nad konkretnymi problemami.

Zbigniewa Bońka chce Pani zrobić swoim doradcą?
Spotkałam się ze Zbigniewem Bońkiem. Rozmowa była bardzo ciekawa. Jeśli dojdzie do zinstytucjonalizowania naszej współpracy, na pewno o tym poinformujemy.

Jaki cel, poza dobrą organizacją Euro, sobie Pani stawia?
Najważniejsze będzie dla mnie upowszechnienie sportu. Zachęcenie Polaków do regularnego ruchu. Musimy stworzyć ofertę dla tych, którzy nie chcą być sportowcami, ale chcą być aktywni.

I jak chce Pani to zrobić?
Jednym z pomysłów jest dużo większe wykorzystanie ponad dwóch tysięcy orlików. Pracujemy nad dużym projektem animacji dla tych obiektów.

Na czym ma polegać?
Na dziś szukamy partnerów i sponsorów. Chcielibyśmy, by był to program powszechny, atrakcyjny dla uczestników. Dziś mogę zdradzić, że jednym z punktów aktywizacji orlików mają być marszobiegi, które powinni organizować cyklicznie zatrudnieni tam animatorzy.

Orliki służą głównie piłce nożnej. Pani szef premier Tusk, gra w piłkę, interesuje się futbolem. Środowisko pozafutbolowe zaczyna się bać, że inne dyscypliny pod Pani rządami pójdą w odstawkę.
Na pewno tak się nie stanie. Jednym z zadań, jakie sobie postawiłam, jest choćby reforma COS-ów, z których piłkarze raczej nie korzystają.

COS-y trzeba reformować?
Z całą pewnością. Dziś w wielu ośrodkach COS-u sport jest na drugim miejscu. Zwłaszcza gry wyniosły się poza ośrodki. A to przecież kompleksy budowane za państwowe pieniądze. Moim celem jest przywrócenie COS-ów wszystkim reprezentacjom, a nie tylko wybranym.

Ma Pani jakiś pomysł, by trenerzy na dole sportowej piramidy zaczęli zarabiać godnie?
Nie wiem, czy jest na to prosty sposób. Potrzeba zmian systemowych.

Jakich?
Nad tym będziemy pracować. Ale jedno na pewno mogę już dziś powiedzieć. Nie wyobrażam sobie, że państwo dalej będzie finansować wszystkie dyscypliny. Także te, które uprawia garstka ludzi, a potrzeby inwestycyjne są w nich ogromne. Mam szacunek dla każdej pasji, ale jeśli jest to pasja wąskiej grupki zapaleńców, to niech to będzie ich prywatna sprawa.

Jakiś inny pomysł zmian systemowych?
Choćby wielki projekt, jaki chcemy realizować wspólnie z Polskim Związkiem Piłki Siatkowej, który zakłada powstanie w całym kraju 32 siatkarskich Ośrodków Szkolenia Sportu Młodzieżowego. Do tego 16 nowoczesnych kompleksów do siatkówki plażowej i jak największej liczby boisk do tej odmiany volleya.

Dziesięć medali w Londynie to będzie sukces czy porażka?
Jak dla mnie kraj tej wielkości co Polska powinien zdobywać więcej medali, ale nie wiem, czy w Londynie nam się to uda.

Co musi się zmienić, by zaczęło się udawać?
Cała organizacja polskiego sportu. Zwłaszcza na samym dole. Nad tym chcemy pracować. To będzie dla nas zadanie na czas po zakończeniu Euro 2012. Bo dziś nie można powiedzieć, że nasze gwiazdy zdobywają medale w wyniku działającego systemu. Dziś selekcja talentów praktycznie nie istnieje. To czysty przypadek, że wychowujemy takie gwiazdy jak Adam Małysz czy Justyna Kowalczyk. A to musi zmienić się w system.

Rozmawiał Robert Małolepszy / Polska The Times

Wywiad nie był autoryzowany

Zapisz się na piłkarski NEWSLETTER! - codziennie najważniejsze wydarzenia na Twojej skrzynce

Pokaż jak kibicujesz i zgarnij NETBOOKA MSI!!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24