– Skłamałbym mówiąc, że nie mam żadnych emocji, czy nie czuję pewnej adrenaliny. Czuję ją, ale ona napędza mnie do tego, aby jak najlepiej skupić się na swoim zadaniu, którym jest przygotowanie zespołu do tego meczu – mówi Mateusz Stolarski, trener Motoru Lublin.
Żółto-biało-niebiescy w letniej przerwie pożegnali się z siedmioma piłkarzami (czterej kolejni mają zielone światło na odejście z klubu), pozyskując jak dotychczas pięciu nowych.
Ostatnim z nich jest 24-letni niemiecki napastnik, Kaan Caliskaner. Przed nim szeregi lublinian zasilili senegalski pomocnik Christopher Simon, którego Motor testował od początku letnich przygotowań, chorwacki bramkarz Ivan Brkić, słowacki obrońca Marek Bartoš (wszyscy na zasadzie transferu) oraz pomocnik Krzysztof Kubica (roczne wypożyczenie z Benevento).
– Chciałbym, aby transfery zostały przeprowadzone szybciej, ale różne rzeczy sprawiły, że tak się nie stało. Natomiast myślę, że będą to dobre ruchy – uważa trener Stolarski, który prawdopodobnie do ostatniego dnia okienka, czyli do końca sierpnia, będzie mógł jeszcze liczyć na poszerzenie kadry.
Raków, czyli wzór prezesa
Klub z Częstochowy od dłuższego czasu jest dla Zbigniewa Jakubasa, większościowego udziałowca oraz prezesa Motoru Lublin wzorem, w którego ślady zamierza pójść.
– Wzoruję się na moim przyjacielu, Michale Świerczewskim, który w Częstochowie zbudował bardzo dobrze poukładany klub – przyznawał we wrześniu 2022 roku, zatrudniając w klubie z Lublina Goncalo Feio, który fachu uczył się między innymi od Marka Papszuna, trenera Rakowa.
Od tego czasu upłynęło wiele wody… Goncalo Feio w Motorze nie ma, ale jest jego „uczeń” – Mateusz Stolarski. W Rakowie rok przerwy zrobił sobie Papszun, ale wrócił i w tym sezonie ma znowu przywrócić klub z Częstochowy na top, czyli odzyskać Mistrzostwo Polski wywalczone w 2023 roku – jak dotychczas jedyne w historii klubu.
Motor i Raków pod wieloma względami są podobne. Raków w ciągu trzech lat (2016-2019) wywalczył dwa awanse i przedarł się z 2. ligi do Ekstraklasy. Motor tego samego wyczynu dokonał tego jeszcze szybciej, między 2022 a 2024 rokiem.
O co zagra Motor?
– Realna nadzieja to miejsca ósme i wyższe. Chciałbym być w środku tabeli, a wszystko co więcej, będzie tylko na plus. Jeśli chodzi o przyszłość… Ważę słowa, ale nie na zasadzie, że nie mam swoich oczekiwań. Natomiast jeśli Raków Częstochowa zdobył Mistrzostwo Polski i dwa razy Puchar Polski, to tym bardziej taki klub, jak Motor ma też swoją olbrzymią szansę – wyjaśnia prezes Zbigniew Jakubas.
– Nie chcemy się tylko utrzymać, na zasadzie przetrwania. Każdy mecz będziemy chcieli wygrać. W 1. lidze też wielu ludzi mówiło, że środek tabeli będzie w porządku, ale my od początku chcieliśmy wygrywać – przypomina z kolei Michał Król, pomocnik żółto-biało-niebieskich.
Pochodzący z Bychawy zawodnik nie może pamiętać czasów, gdy Motor występował w najwyższej klasie rozgrywkowej. Urodził się niemal osiem lat po tym, gdy Motor pożegnał się z elitą.
1992 rok i bolesny spadek na długie lata
Ostatnim meczem wśród najlepszych było dla Motoru wyjazdowe starcie z Zagłębiem Sosnowiec. Lublinianie wygrali je 5:2, będąc już pogodzonymi ze swoim losem. O spadku zdecydowała ich domowa porażka z Legią Warszawa – tydzień wcześniej ulegli bowiem przy Alejach Zygmuntowskich drużynie ze stolicy 0:3.
Oprócz Motoru z elitą pożegnały się wtedy takie zespoły, jak: Igloopol Dębica, Zagłębie Sosnowiec i Stal Stalowa Wola – żadna z nich w tym sezonie nie będzie rywalem lublinian.
Inne ekipy, które występowały wówczas w najwyższej klasie rozgrywkowej, a których teraz brakuję, to: Olimpia Poznań, Hutnik Kraków, Zawisza Bydgoszcz, Wisła Kraków i Ruch Chorzów.
Kolejny cios w PKOL
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?