Motor na skraju upadku

/Kurier Lubelski
Warta Poznań 2:0 Motor Lublin
Warta Poznań 2:0 Motor Lublin Roger Gorączniak (Ekstraklasa.net)
- Nasza sytuacja jest dramatyczna. W obecnej sytuacji organizacyjno-finansowej stowarzyszenie LKP Motor Lublin na pewno nie przystąpi do rozgrywek drugiej ligi - mówił na wczorajszej konferencji prasowej, Grzegorz Szkutnik, prezes Motoru. - Nie chcę być złym prorokiem, ale za chwilę ktoś może zgasić światło - dodaje Szkutnik.

Pojawiają się opinie, że Motor chce wyciągnąć jak najwięcej pieniędzy od miasta. - Kilka lat zaniedbań sprawiło, że jesteśmy w złej, a nawet dramatycznej sytuacji - dodaje prezes Motoru. - Ostatnio, wykonaliśmy jednak wiele kroków ku normalności. Nie chcemy wyciągnąć pieniędzy z miejskiego budżetu, ale oczekujemy, że miasto przedstawi nam pewien mechanizm pomocy. Plan działania. Chcemy jasnej deklaracji, ponieważ dłużej już nie możemy czekać. Prowadzimy rozmowy z inwestorami, ale oni za sponsoring Motoru, chcą coś w zamian dostać. To normalna rzecz - wyjawia Szkutnik.

W konferencji uczestniczyli też piłkarze Marcin Syroka, Przemysław Żmuda i trener Motoru Bogusław Baniak. Poznaliśmy przyczynę niewyjścia na jeden ze środowych treningów. - To nie był strajk, tylko nie mieliśmy już wyjścia i musieliśmy zwrócić uwagę na naszą dramatyczną sytuację. Nasze rodziny nie mają co jeść, nie mamy pieniędzy na rachunki i podstawowy byt - twierdzi Żmuda, kapitan Motoru. - Sytuacja jest trudna, ale my piłkarze robiliśmy swoje. Ciężko jednak trenować i grać, jeśli cały czas myśli się o tym, jak opłacić rachunki - mówi Syroka. - Bardzo wiele od nas się wymaga, ale my jesteśmy typowymi amatorami. Taka jest sytuacja klubu. Miasto wspiera mistrzynie Polski SPR, pomogło znaleźć sponsora żużlowcom, słyszy się o wsparciu dla koszykarzy. I chwała tym klubom i władzom miasta. Nie zazdrościmy im, doceniamy ich sukcesy, ale my też mamy swoje argumenty. Piłka jest jedną z najpopularniejszych dyscyplin w Polsce - dodaje Syroka.

W sobotę (godz. 17) lublinianie mieli zagrać mecz o mistrzowskie punkty w Gorzowie Wielkopolskim. Jednak piłkarze zastanawiali się, czy pojechać na starcie z GKP. Rozważali oddanie meczu walkowerem, ale udało nam się dowiedzieć, że nie zdecydują się na ten desperacki krok.

- Nienawidzę piłkarzy,
którzy odmawiają wyjścia na trening, czy pojechania na mecz - mówi Baniak. - Jednak, w żadnym innym klubie, w którym pracowałem, nie spotkałem się z taką sytuacją. Dlatego decyzję piłkarzy uszanuję, ale na pewno zbiorę grupę i do Gorzowa pojedziemy. Gdybyśmy mieli budżet na poziomie 2 milionów złotych, to powalczylibyśmy o powrót do I ligi - kończy Baniak.

To raczej marzenia, a Motorowi grozi upadek. I to w roku 60-lecia istnienia klubu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24