Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mundial U-20. Biletów od Żurkowskiego już nie potrzebuje. O Adriana Gryszkiewicza w marcu walczyli selekcjonerzy

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Tomasz Makowski i Adrian Gryszkiewicz na mundialu ramię w ramię zawalczą o wyjście z grupy.
Tomasz Makowski i Adrian Gryszkiewicz na mundialu ramię w ramię zawalczą o wyjście z grupy. Piotrhukalo
Kiedyś dostawał bilety od Szymona Żurkowskiego, teraz sam mógłby rozdawać wejściówki nie tylko na mecze Górnika Zabrze, ale i mistrzostw świata do lat 20, na których zagra. Podobno Adrian Gryszkiewicz za długo został w juniorskiej piłce, przy pierwszej możliwej okazji zadebiutował jednak w ekstraklasie. Teraz jest podstawowym lewym obrońcą Jacka Magiery, choć mógł zawalczyć także o miejsce u Michniewicza.

Znalazłeś się wśród 21 zawodników reprezentujących Polskę na mistrzostwach świata. Wiedziałeś, że otrzymasz powołanie? Selekcjoner się z Tobą wcześniej kontaktował?
Trener Magiera odzywał się do mnie po niektórych moich meczach, ale przed samymi powołaniami była cisza. Ogólnie cały sztab szkoleniowy przez te ostatnie miesiące często się z nami kontaktował. Otrzymywaliśmy analizy poszczególnych meczów w klubie w naszym wykonaniu. Dostałem taką analizę chociażby poprzedniego spotkania z Zagłębiem Sosnowiec. W niej jest pokazany jest między innymi mój ruch na boisku, to jak skracam dystans do pomocnika, skrzydłowego… Wszystko przedstawione jest bardzo szczegółowo, uzupełnione nagraniem moich zagrań z krótkim komentarzem jak lepiej mogłem się zachować. Na zielono jest zaznaczone co zrobiłem dobrze, co gorzej. Muszę przyznać, że bardzo mi to pomaga.

Byłeś na prawie wszystkich zgrupowaniach reprezentacji U-20 poprzedzających mundial. Ominąłeś właściwie tylko to listopadowe.
Przez uraz nie zagrałem w trzech spotkaniach. W Łodzi podczas meczu z Czechami naderwałem więzadło w kostce, co nie pozwoliło mi pojechać na spotkanie do Holandii oraz sprawiło, że ominąłem listopadowe zgrupowanie. Mimo to trener nie zapomniał o mnie, kontaktował się ze mną przez ten czas, nie zapomniał o mnie również podczas powołań w marcu. Na ostatnim zgrupowaniu wystąpiłem już w dwóch meczach.

W marcu znalazłeś się wśród zawodników, którzy zamiast na mecz z Japonią, pojechali z rocznikiem 1998 na spotkanie w Anglii. Skąd taka decyzja?
Trener Magiera chciał posprawdzać jak największą liczbę zawodników. Zależało mu też, żebym ja zagrał w dwóch spotkaniach. Selekcjoner kontaktował się ze mną przed wysłaniem powołań, tłumaczył jak będzie to wyglądało. Nie miałem powodów do niepokoju, a do Anglii pojechała fajna ekipa. Dobra atmosfera, wygrana. Aż zabrałem ze sobą koszulkę do domu, bo przecież niecodziennie w takim stylu pokonuje się Anglików.

W sobotę skończyłeś sezon z Górnikiem. Będzie czas na jakieś wakacje?
Zobaczymy jak daleko zajdziemy na mundialu. Trener Magiera poprosił, żebym do Łodzi przyjechał jak najszybciej, najlepiej prosto z sobotniego meczu z Koroną Kielce. Tam od razu zaczynam treningi. Co będzie dalej, ciężko powiedzieć. Chcemy dojść w tym turnieju jak najdalej, więc jeżeli dojdziemy do finału, to rzeczywiście tych dni wolnych nie będzie. Zwłaszcza że Górnik rozpoczyna treningi już 16 czerwca, więc nazajutrz po ostatnim meczu w Łodzi. Wówczas o moich wakacjach zadecyduje trener Brosz, być może dostanę kilka dni wolnego. Nawet jeśli nie, nie zamierzam narzekać. Występ na mundialu to spora szansa i ogromne wyróżnienie.

Nie jesteś zmęczony? Od dawna nie miałeś dłuższej przerwy: między ligowymi meczami i walką o utrzymanie walczyłeś o miejsce na mundialu.
Ten rok jest dla mnie wyjątkowo napięty. Podczas przerwy spowodowanej kontuzją też nie odpoczywałem. Musiałem nawet trenować więcej, by jak najszybciej wrócić do zdrowia i formy. Chciałem pomóc Górnikowi w trudnych momentach, z tyłu głowy musiała być myśl o mistrzostwach. Przez to nawet starałem się wrócić do pracy z zespołem za wcześnie. Kilka razy próbowałem wejść na pełne obroty, kończyło się bólem. Miewałem momenty zwątpienia, ale na szczęście się udało.

Nie masz dosyć piłki?
W wolnym czasie lubię oglądać mecze, choć niezawsze akurat ekstraklasę. Czasem wolę przełączy sobie na Premier League. Piłki nie mam jednak nigdy dosyć. Na konsoli też wybieram Fifę, choć przyznaję, że jakiś wyśmienity w nią nie jestem. Lepiej prezentuję się na prawdziwym boisku.

Urodziłeś się w Bytomiu, tam mieszkasz, a zaczynałeś w Gwarku Zabrze. Z czego to wynika?
Mój starszy kolega Dominik grał w Gwarku i mi polecił. Miałem wtedy siedem lat. Nie miałem daleko, 15-20 minut tramwajem, więc ten dojazd też był zachęcający. Mieszkałem w takim miejscu, że mimo wszystko na obiekty Gwarka miałem bliżej niż na Polonię. Nigdy też nie czułem się związany z klubami z Bytomia, nie była to dla mnie trudna decyzja. W Gwarku trenowałem przez cały okres w juniorach, do Górnika odszedłem już jak miałem 18 lat, w trzeciej klasie liceum.

Jak to się stało, że znalazłeś się w Górniku?
Po prostu wyróżniałem się w kolejnych meczach. Już wcześniej grałem ze starszymi rocznikami, tak zresztą poznałem Szymona Żurkowskiego. On jest ode mnie dwa lata starszy, ale w jego drużynie z powodu kontuzji nie było stopera. Miałem wskoczyć na chwilę, lecz już tego miejsca nie oddałem. Dzięki temu mogłem pokazać się w Centralnej Lidze Juniorów. Bardzo fajne doświadczenia, wspominam zwłaszcza ostatni mecz o utrzymanie z Ruchem Chorzów. Do przerwy prowadziliśmy 2:0, później rywale wyrównali. Kluczową bramkę z lewej nogi zza pola karnego zdobył wówczas Żurkowski i dzięki temu pozostaliśmy w rozgrywkach. Zapamiętam ten gol do końca życia. W Centralnej Lidze Juniorów grałem dwa lata, później zostałem w Gwarku również z rocznikiem niżej. Wiele osób mówiło mi, że powinienem już odejść, mierzyć wyżej. Stwierdziłem jednak, że zostanę dłużej. Wiedziałem, że skauci Górnika przychodzą na nasze mecze i po cichu liczyłem, że wezmą mnie choćby do rezerw. Zależało mi, żeby grać dla tego klubu. W końcu się udało, obserwowano mnie całą jesień. To były bardzo dobre dla mnie miesiące. Mimo że grałem na środku obrony, byłem najlepszym strzelcem. Dużo bramek z rzutów karnych, inne trafienia zdobywałem głową. Wtedy zresztą było o te gole łatwiej, teraz u trenera Brosza w ogóle nie wchodzę na stałe fragmenty. Po jesieni otrzymałem zaproszenie na test-mecz, w którym testowani zawodnicy zmierzyli się z drużyną rezerw. Kilka dni później otrzymałem zaproszenie na zgrupowanie do Czech.

Tam były kolejne testy?
To był dla mnie trochę obóz przetrwania. Zima, Czechy, minusowa temperatura. Przeskok z juniorów do seniorów to jest tak naprawdę przepaść. Treningi są zupełnie inne, szybciej chodzi piłka, potrzeba więcej siły. Nie było łatwo, zwłaszcza że trener Brosz widział mnie na lewej obronie. Do tej pory prawie zawsze grałem na pozycji stopera, więc trochę musiałem się przestawić. Jak widać się udało, skoro otrzymałem kontrakt i zabrali mnie na kolejne zgrupowanie, tym razem na Cypr.

To musiały być dla Ciebie bardzo intensywne tygodnie.
Rzeczywiście. Mój pierwszy lot samolotem i to na Cypr. Dla mnie świetna sprawa. Wszystko działo się bardzo szybko. Tam znowu ciężka praca, wróciliśmy do Polski, otrzymałem kontrakt i chwilę później debiutowałem w ekstraklasie. Kontuzji doznał Michał Koj, więc już przy pierwszej okazji znalazłem się w wyjściowym składzie. Wyjazdowy mecz z Wisłą Płock, nienajlepszy w naszym wykonaniu. Wygrywaliśmy 2:1, a skończyło się 4:2 dla rywala.

Musicie się z Żurkowskim świetnie znać.
Szymon poszedł do Górnika dwa lata przede mną, ale nie straciliśmy kontaktu. Cały czas pisałem do niego o bilety na mecze. Potem to on pomagał mi wejść do szatni, choć nie było to trudne. W zespole rezerw było kilku innych ex-zawodników Gwarka, a w pierwszym zespole dużo młodych chłopaków.

Będziesz tęsknił? Teraz latem wyjeżdża już do Włoch.

Na pewno. Tym bardziej, że mamy świetny kontakt. Zawsze jesteśmy razem w pokoju na zgrupowaniach, a mamy ich sporo. Nie tylko podczas okresów przygotowawczych, ale właściwie przed każdym meczem. Już mu zapowiedziałem, że zamierzam odwiedzać go we Florencji. Obiecał, że drzwi zawsze będą dla mnie otwarte.

Lewych obrońców mamy w Polsce mało. Nie myślałeś o kadrze U-21 i czerwcowym Euro? Tam na Twojej pozycji gra jedynie Kamil Pestka.

Przed meczem z Anglią byliśmy na zgrupowaniu w Opalenicy. Reprezentacja U-21 była już wówczas na obozie w Grodzisku Wielkopolskim. Trener Michniewicz przyjechał po mnie. Chciał mnie wziąć do siebie, bo kontuzję odniósł Kamil Pestka. Zależało mu na tym, żebym zagrał u niego, ale nie mógł skontaktować się z naszym selekcjonerem. Gdy w końcu się udało, trener Magiera się nie zgodził, gdyż byłem przewidziany na dwa mecze z jego reprezentacją. Wtedy poczułem, że rzeczywiście ta kadra U-21 też jest blisko.

Stawiasz sobie jakiś cel na ten mundial?
Tak. Cel jest prosty - grać w pierwszym składzie. Jako zespół chcemy zajść jak najdalej, chociaż wiem, że nie będzie łatwo. Dokładną analizę przeciwników będziemy robić dopiero na zgrupowaniu, ale już teraz obserwowałem nieco naszych grupowych rywali. Kolumbia czy Senegal mają w swych szeregach naprawdę dobrych piłkarzy. Musimy przygotować się na walkę w każdym spotkaniu.

Ani Jacek Magiera, ani Zbigniew Boniek nie pokusili się o wytypowanie faworytów na mundial. Z czego to wynika?
W juniorskich rozgrywkach ciężej coś przewidzieć niż w seniorach. Tutaj zawodnicy czasem nie prezentują jeszcze stabilnej formy, niewiadomo czego się spodziewać. Trudniej się przygotować i przewidzieć, jak rywale będą zachowywali się na boisku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24