Na Roosevelta kręcą czeski film

Rafał Musioł /Dziennik Zachodni
Kilka godzin obrad Rady Nadzorczej Górnika Zabrze zakończyło się... kolacją.
Kilka godzin obrad Rady Nadzorczej Górnika Zabrze zakończyło się... kolacją. Marcin Włodek (Ekstraklasa.net)
Kilka godzin obrad Rady Nadzorczej Górnika Zabrze zakończyło się... kolacją. Ta scena biesiadowania byłaby zapewne świetnym zwieńczeniem filmu, najlepiej czeskiego, bo to właśnie ta kinematografia - choć niezasłużenie - kojarzy się nad Wisłą głównie z hasłem "nikt nic nie wie".

Szefowie klubu znów nie podjęli bowiem żadnych wiążących decyzji, ale niewykluczone, że takie jednak w wyniku kuluarowych rozmów zapadną. Jeśli jednak tak się stanie (stało?), wówczas zatwierdzić będzie je musiała Rada Nadzorcza, o ile oczywiście zdąży to zrobić podczas kolejnych wielogodzinnych obrad.

Póki co jednak szefowie Allianzu przygotowują dla czeskich filmowców gotowy scenariusz. Szczyptę tajemnicy zapewnia rzecznik Marek Baran, który skutecznie unika odpowiedzi na pytanie o ewentualny oficjalny komunikat, za to skrupulatnie prowadzi profesjonalny kontrwywiad połączony z psychoanalizą, wypytując krytycznie piszących o polityce Górnika dziennikarzy o przyczyny ich rzekomej niechęci do klubu z Roosevelta. Przy okazji barwnie sugeruje im udział w masońskim niemal spisku mającym na celu obalenie obecnych władz klubu...

Do grona wtajemniczonych nie należy jednak również trener Ryszard Komornicki, którego - trzymając się filmowych skojarzeń - posadzono w ciemnym kinie, ale nie włączono projektora.

- Nikt mnie nie poinformował, że rozmowy dobiegły końca. Wygląda więc na to, że to ja będę dziś próbował skontaktować się z klubem, ale na razie nie powiem, czy będę miał dla nich pytania, czy też komunikat - tajemniczo stwierdził wczoraj szkoleniowiec, który przebywa na urlopie w Szwajcarii.

Wiele wskazuje jna to, że "Koko", którego los spoczął w rękach prezesa Jędrzeja Jędrycha, został już zepchnięty do roli statysty. Pewnie dlatego na wczorajszych warszawskich obradach tematu obsady trenerskiej ławki w ogóle nie poruszono.

Producent filmu, czyli szef Rady Nadzorczej Michael Mueller, oraz reżyser Jędrzej Jędrych, są jednak w pomysłach ograniczeni kłopotami finansowymi powstałymi za czasów, gdy swoją superprodukcję realizował w Zabrzu Henryk Kasperczak. Po tamtej klapie w kasie nie ma pieniędzy nie tylko na nową obsadę gwiazdorską, ale także na nowego kierownika planu. Między innymi także dlatego, że choć przygotowana przez Kasperczaka scenografia spłonęła niczym dekoracje do Quo Vadis, to jej twórca długo jeszcze przychodził po sowite tantiemy.

Wbrew uspokajającym sygnałom seryjnie wysyłanym ze studia na Roosevelta, powodów do optymizmu nie widać. Niskobudżetowy projekt nie gwarantuje sukcesu i powrotu na ekstraklasową aleję gwiazd, nie wspominając o zdobyciu mistrzowskiej statuetki, a przecież jej zdobycie planowano na rok 2012, który teraz kibicom-kinomanom kojarzy się raczej z wielką katastrofą .

Jeśli Górnik nie wyplącze się z tej pułapki, w którą dobrowolnie wszedł, wówczas czeska tragikomedia może się zamienić na przykład w niemieckie porno, w którym król okaże się dosłownie nagi.

- Jesteśmy przygotowani na różne scenariusze - mawia Mueller. Czy zbieżność filmowej terminologii jest jedynie przypadkowa?

Na wczorajszej sesji Rady Miasta w Zabrzu podjęto decyzję o dofinansowanie kwotą 1,2 mln złotych spółki, która pilotuje projekt powstania nowego stadionu Górnika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24