- Jest szansa na objęcie fotela lidera. Jesteśmy trochę źli, że nie udało się wykorzystać okazji tydzień temu, ale spróbujemy teraz - stwierdził przed meczem Marcin Sasal, trener Korony.
Początek spotkania zweryfikował jednak te zapewnienia. Od pierwszych minut do ataku ruszyli ofensywnie ustawieni podopieczni Michała Probierza. Już w 6. minucie po podaniu Kupisza mógł trafić Frankowski, ale na raty nieczysto uderzał piłkę. Trzy minuty później Grosicki już nie zmarnował podania Kupisza, pewnie pokonując Małkowskiego.
Po bramce mecz toczył się w bardzo szybkim tempie. Po 15. minutach obudzili się piłkarze Korony, którzy dotrzymywali kroku gościom. Przez całą pierwszą połowę trwała wymiana ciosów.
W drugiej połowie również oglądaliśmy bardzo dobre widowisko, choć bramki nie chciały bardzo długo padać. Korona do tego spotkania strzelała bramkę w każdym meczu w tym sezonie Ekstraklasy i bardzo chciała podtrzymać tę statystykę. Świetnie spisująca się obrona Jagielloni, z bezbłędnym Skrelą na czele rozbijała jednak wszelkie próby. Jeśli już gospodarze dochodzili do sytuacji, na wysokości zadania stawał Sandomierski.
Najczęściej jednak strzały jednej i drugiej drużyny w drugiej połowie mijały światło bramki, ale trzeba przyznać, że prób strzałów z dystansu nie brakowało.
Dopiero w 85. minucie ultra-ofensywne ustawienie Korony w drugiej połowie przyniosło efekty. Wysunięty do przodu Pavel Stano walczył o górną piłkę z Jarosławem Lato i choć przegrał ten pojedynek to piłka trafiła do Vukovicia. Ten w świetnym stylu przyjął piłkę i uderzył z powietrza. Piłka trafiła w okienko, a Sandomierski mógł się tylko przyglądać.
W samej końcówce zwycięską bramkę dla Korony mógł zdobyć jeszcze Korzym, ale jego płaski strzał wyłapał dobrze bramkarz Jagielloni.
Na uwagę zasługuje także kontrowersyjna sytuacja, w której Hernani powstrzymywał wybiegającego na pozycję Frankowskiego, a sędzia nie przerwał gry i protestującego napastnika ukarał żółtą kartą za dyskusję.
- Sędzia potrafił napsuć krwi - stwierdził po zejściu z boiska po zmianie Frankowski, odnosząc się między innymi do innej sytuacji, w której piłkarze Jagielloni domagali się rzutu karnego.
Z remisu w meczu na szczycie cieszą się rywale. Lider i wicelider stracili punkty i pierwsze miejsce w lidze jest w zasięgu Wisły i Legii, które tracą do Jagielloni 5 punktów.
- Trzeba szanować ten punkt, bo nadal jesteśmy liderem. Zasłużyliśmy na zwycięstwo, a przynajmniej właśnie na ten remis - powiedział po meczu zawiedziony bramkarz "Jagi", Grzegorz Sandomierski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?