Na szczycie status quo

Marcin Szczepański
Jagiellonia Białystok 2:0 Korona Kielce
Jagiellonia Białystok 2:0 Korona Kielce Tomasz Łaszcz (Ekstraklasa.net)
Hit kolejki nie zawiódł. Po bardzo dobrym meczu Korona podzieliła się punktami z Jagiellonią 1:1. Z remisu na szczycie cieszą się tylko rywale, zwłaszcza czające się do skoku na lidera Wisła i Legia.

- Jest szansa na objęcie fotela lidera. Jesteśmy trochę źli, że nie udało się wykorzystać okazji tydzień temu, ale spróbujemy teraz - stwierdził przed meczem Marcin Sasal, trener Korony.

Początek spotkania zweryfikował jednak te zapewnienia. Od pierwszych minut do ataku ruszyli ofensywnie ustawieni podopieczni Michała Probierza. Już w 6. minucie po podaniu Kupisza mógł trafić Frankowski, ale na raty nieczysto uderzał piłkę. Trzy minuty później Grosicki już nie zmarnował podania Kupisza, pewnie pokonując Małkowskiego.

Po bramce mecz toczył się w bardzo szybkim tempie. Po 15. minutach obudzili się piłkarze Korony, którzy dotrzymywali kroku gościom. Przez całą pierwszą połowę trwała wymiana ciosów.

W drugiej połowie również oglądaliśmy bardzo dobre widowisko, choć bramki nie chciały bardzo długo padać. Korona do tego spotkania strzelała bramkę w każdym meczu w tym sezonie Ekstraklasy i bardzo chciała podtrzymać tę statystykę. Świetnie spisująca się obrona Jagielloni, z bezbłędnym Skrelą na czele rozbijała jednak wszelkie próby. Jeśli już gospodarze dochodzili do sytuacji, na wysokości zadania stawał Sandomierski.

Najczęściej jednak strzały jednej i drugiej drużyny w drugiej połowie mijały światło bramki, ale trzeba przyznać, że prób strzałów z dystansu nie brakowało.

Dopiero w 85. minucie ultra-ofensywne ustawienie Korony w drugiej połowie przyniosło efekty. Wysunięty do przodu Pavel Stano walczył o górną piłkę z Jarosławem Lato i choć przegrał ten pojedynek to piłka trafiła do Vukovicia. Ten w świetnym stylu przyjął piłkę i uderzył z powietrza. Piłka trafiła w okienko, a Sandomierski mógł się tylko przyglądać.

W samej końcówce zwycięską bramkę dla Korony mógł zdobyć jeszcze Korzym, ale jego płaski strzał wyłapał dobrze bramkarz Jagielloni.

Na uwagę zasługuje także kontrowersyjna sytuacja, w której Hernani powstrzymywał wybiegającego na pozycję Frankowskiego, a sędzia nie przerwał gry i protestującego napastnika ukarał żółtą kartą za dyskusję.

- Sędzia potrafił napsuć krwi - stwierdził po zejściu z boiska po zmianie Frankowski, odnosząc się między innymi do innej sytuacji, w której piłkarze Jagielloni domagali się rzutu karnego.

Z remisu w meczu na szczycie cieszą się rywale. Lider i wicelider stracili punkty i pierwsze miejsce w lidze jest w zasięgu Wisły i Legii, które tracą do Jagielloni 5 punktów.

- Trzeba szanować ten punkt, bo nadal jesteśmy liderem. Zasłużyliśmy na zwycięstwo, a przynajmniej właśnie na ten remis - powiedział po meczu zawiedziony bramkarz "Jagi", Grzegorz Sandomierski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24