Jedyny gol padł w drugiej połowie. Gospodarze nadziali się na kontrę, którą bezwzględnie wykorzystał Konrad Rosiak. Nie oznacza to oczywiście, że Lech nie próbował wcześniej i później pokonać bramkarza rywali. Nieskuteczność i brak zimnej krwi w polu karnym rywala - to prawdziwe zmory czaplineckiej drużyny i demony, które nieustannie powracają.
Choćby w pierwszej połowie, kiedy to Bartłomiej Woźniak trzykrotnie stawał przed znakomitymi szansami. Albo jednak minimalnie pomylił się przy strzale głową, albo zakiwał na siódmym metrze. Groźnie uderzał też Tomasz Tomczak. W drugiej połowie gospodarze za głowy łapali się m.in. po nieudanych próbach Damiana Gałosza, czy Bartłomieja Babiaka.
- Niby optyczna przewaga, ale niestety nic z tego nie wynikało. A z upływającymi minutami w drugiej połowie coraz bardziej zaczęło nam brakować pomysłu na to, jak trafić do siatki - przyznał Piotr Kibitlewski, grający trener Lecha. - Trzeba przyznać, że po przerwie nie graliśmy tak dobrze, jak w pierwszej części meczu. Nie chcę spłycać tego komentarza i zrzucać wszystko na brak szczęścia, ale faktycznie ostatnio los nam nie sprzyja pod bramką przeciwników - podsumował.
Lech Czaplinek - Gryf Kamień Pomorski 0:1 (0:0) 0:1 Rosiak (60.).
Lech: Handel - Paweł Kibitlewski, Woźniak, Lutyński (70. Pawłowski), Hamer, D. Sobol (46. Resiak), Piotr Kibitlewski, Gałosz, Tomczak (70. Bany), Babiak, Maciejewski.
Zobacz także: Bicie Rekordu Guinnessa w Białogardzie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?