Zresztą konia z rzędem temu, kto widział pozytywy. To znaczy one są, bo nie zobaczymy już w kadrze ani surowego technicznie Michała Pazdana, ani równie topornego Adama Marciniaka, ani tym bardziej Piotra Ćwielonga, który na co dzień nie radzi sobie nawet w niemieckim drugoligowcu. Pytanie jednak, jaki pomysł na reprezentację ma sam selekcjoner Adam Nawałka, skoro na starcie stracił już dwa mecze, powołując na nie i dając w nich szanse kilkunastu zawodnikom, którzy na grę z orzełkiem na piersi zwyczajnie nie zasługują, a co więcej – nie są dla niej przyszłością. Trudno przecież oczekiwać fajerwerków od kogoś, kto jest jeszcze słabszy choćby od Grzegorza Krychowiaka czy Jakuba Wawrzyniaka, i w meczu na poziomie międzynarodowym nie potrafi wymienić dwóch celnych podań, nie mówiąc już o oddaniu strzału (Wojciech Kowalczyk zażartował, że kadrowicze postrzelali na strzelnicy, na którą wybrali się w poniedziałek). Ciężko oglądało się te „popisy” w telewizji, jeszcze ciężej pewnie na stadionie, choć szydery nie było takiej, jak w piątek we Wrocławiu. Poznańska widownia żegnała jedynie gwizdami.
O wyborach Nawałki zdaje się, że nikt nie wypowiedział się krytycznie jeszcze przed rozpoczęciem zgrupowania. A szkoda, bo teraz zniesmaczenie byłoby mniejsze i łatwiej dałoby się je znieść. Nowy selekcjoner otoczył się wianuszkiem piłkarzy, których miał okazję prowadzić w klubach. Co więcej, otworzył się też na ligowców, co raczej z trudem przychodziło jego poprzednikom. Na ile to był hołd za wspólną współpracę, a na ile zdroworozsądkowa analiza ich potencjału i przydatności? Mam wrażenie, że przeważyło to pierwsze. Nikt przecież, w tym sam Nawałka, nie wierzy, że przyszłość kadry wypada wiązać z 30-letnim Rafałem Kosznikiem na lewej obronie, czy trochę młodszym, ale zupełnie nie zaprawionym w bojach Krzysztofem Mączyńskim. Nawałka stracił więc te dwa mecze w tym sensie, że zamiast cementować grupę, z której będzie korzystał w meczach o punkty, wolał powołać tabun przeciętniaków w dowód uznania za ich walkę i poświęcenie w klubach, nie za jakość i piłkarskie DNA (ten, kto śledzi ligę na bieżąco, wie o co chodzi).
Całe szczęście wiarę możemy pokładać w zapleczu, w reprezentacji u-21. Arkadiusz Milik (sześć bramek w dwóch meczach!) i spółka rozbili Greków, są liderami swojej grupy, mają wielkie szanse na awans do Mistrzostw Europy. Ich wczorajszy mecz oglądało się z dużą przyjemności, bo gra cieszyła oko. Alkohol, o którego piciu w przypadku spotkań seniorów mówił Jacek Bąk, można było kosztować tylko w ramach celebracji goli i pięknych akcji, nie zaś w przypadku nieudanych zagrań, czy strzałów. Dziś łatwiej jest utożsamić się z młodzieżówką niż z pierwszą reprezentacją. Może więc „zmieniamy szyld i jedziemy dalej”?
Więcej o meczu Polska - Irlandia:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?