Negocjacje w sprawie ŁKS się skończyły

- Firma wpłaciła na nasze konto 20 procent kwoty, za jaką kupi akcje, czyli 214 tysięcy złotych. Gdy pieniądze po świętach zostaną zaksięgowane, umówimy notariusza i podpiszemy umowę - mówi wiceprezydent Łodzi Łukasz Magin.

Dlaczego w piątek nie podpisano umowy? - Bo takie są procedury - twierdzi Tomasz Sadzyński, pełniący funkcję prezydenta Łodzi. I zapewnia, że decyzja o sprzedaży Tilii ŁKS jest ostateczna i kończy sprawę. - Teraz zostały tylko formalności - mówi.

Gdy Tilia zostanie już właścicielem ŁKS, odbędzie się Walne Zebranie Akcjonariuszy, podczas którego zapadną ostateczne decyzje w sprawie obsadzenia stanowisk w klubie. Kandydatem na prezesa jest Michał Sieczko, a do zarządu ma wejść też były piłkarz łódzkiego klubu Tomasz Wieszczycki. Propozycję pracy w ŁKS otrzymał także były lekkoatleta klubu z al. Unii Artur Partyka. 15 kwietnia firma ma zaprezentował strategię działania ŁKS. Nie ma zagrożenia, że na transakcji ucierpią koszykarze ŁKS. - Nasza strategia przewiduje budowę zawodowej koszykówki i piłki nożnej - mówi Kenig. - Ale szczegóły podamy później.

Tymczasem piłkarze ŁKS czekają na część zaległych wynagrodzeń, która miała trafić na ich konta w piątek. - Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu wszystkie sprawy formalne zostaną załatwione i wówczas dofinansujemy spółkę, a następnie przekażemy pieniądze piłkarzom - zapewnia Kenig.

Zaraz po świętach Urbanowicz i Kenig mają uregulować część zaległości wobec piłkarzy. Zgodnie z podpisanym wcześniej porozumieniem zawodnicy mieli pierwszą transzę zaległości otrzymać w piątek, ale wypłaty nie dostali. Po treningu spotkali się z menedżerem zespołu Tomaszem Kłosem, a następnie wyjechali do Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie w sobotę o godz. 16 zagrają mecz z miejscowym GKP.