Nice 1 Liga. GKS Katowice wygrywa pierwszy mecz w sezonie!

Adrian Heluszka, BR
Arkadiusz Gola / Polska Press
Podopieczni trenera Piotra Mandrysza wygrali pierwszy mecz w sezonie i wskoczyli na 10. miejsce w ligowej tabeli. Kibicom "GieKSy" spadł ogromny kamień z serca - katowiczanie byli bowiem już w strefie zagrożonej spadkiem, choć przed sezonem zapowiadali walkę o awans do Ekstraklasy. Zwycięstwo w Częstochowie zapewnił Andreja Prokić, który w pierwszej połowie zdobył dwie bramki.

Imię i nazwisko Andreji Prokicia było po sobotnim meczu derbowym Rakowa z GKS-em Katowice odmieniane przez wszystkie przypadki wśród fanów GieKSy. Serbski pomocnik miał ogromny udział w premierowy triumf katowickiego zespołu w tym sezonie Nice I Ligi 3:1, zdobywając dwa gole i ogromny wkład w wywalczenie rzutu karnego. GieKSa odetchnęła z ulgą i odbiła się tym samym od dna tabeli.

Katowiczanie do meczu derbowego z nieobliczalnym beniaminkiem z Częstochowy przystępowali z nożem na gardle po falstarcie, jaki zanotowali w pierwszych trzech kolejkach. W pierwszej części gry podopieczni trenera Piotra Mandrysza kontrolowali zupełnie przebieg spotkania, nie pozwalając gospodarzom na wiele, choć to częstochowianie już w pierwszej akcji spotkania mogli objąć prowadzenie, ale znakomitej sytuacji nie zdołał wykorzystać Krystian Wójcik, a po chwili akcja Rafała Figla nie została sfinalizowana uderzeniem na bramkę.

Riposta GieKSy była natychmiastowa i kilkadziesiąt sekund później – w 2. minucie po szybkiej kontrze oko w oko z golkiperem Rakowa, Mateuszem Lisem stanął Andreja Prokić, który pewnym strzałem trafił do siatki. Szybko stracona bramka wyraźnie wybiła z rytmu miejscowych, którzy w pierwszych trzech kwadransach nie potrafili sforsować dobrze funkcjonującej defensywy jedenastki z Bukowej. Katowiczanie natomiast groźnie kontratakowali, a ogromne spustoszenie praktycznie w każdej akcji siał Prokić, który w 20. minucie po dwójkowej akcji z Wojciechem Kędziorą ponownie wpisał się na listę strzelców.

Każda akcja serbskiego pomocnika starającego się o polski paszport, pachniała groźną sytuacją dla GKS-u. W 35. minucie Prokić minął na lewej stronie Andrzeja Niewulisa, ale jego dogranie po ziemi do Wojciecha Kędziory w ostatniej chwili wślizgiem przeciął Lukas Duriska. Pięć minut później Prokić ponownie szukał w polu bramkowym Kędziory, ale były snajper m.in. Piasta Gliwice i Termalici Nieciecza, nie zdołał dopaść do futbolówki.

- W pierwszej połowie dominowaliśmy na boisku, choć w pierwszych sekundach, to Raków miał sytuację. Przy pierwszym golu musiałem trochę przepchnąć obrońcę. Wyczułem, w którą stronę pójdzie i wyszedłem sam na sam. W drugiej połowie mogliśmy się jeszcze pokusić o kolejne gole – zaznaczał główny architekt premierowej wygranej GieKS w tym sezonie.

Po zmianie stron, obraz gry zmienił się diametralnie. GieKSa wyraźnie schowała się za podwójną gardą, upatrując swoich szans w kontratakach, z kolei nie mający nic do stracenia Raków ruszył do ataku. W 51. minucie piłka znalazła drogę do siatki GieKSy po strzale Jose Embalo, ale wcześniej sędzia dopatrzył się faulu na Adrianie Frańczaku. Z każdą kolejną minutą akcje Rakowa nabierał tempa i w 56. minucie Abramowicz skapitulował. Po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym najprzytomniej zachował się Jakub Łabojko, który mocnym strzałem zdobył kontaktową bramkę.

Beniaminek nie spuszczał z tonu i wyrównująca bramka wisiała w powietrzu. W 61.minucie po szybkiej kontrze uderzał Krystian Wójcik, a dobitka Piotra Malinowskiego zatrzymała się na bocznej siatce. Swoich szans próbował jeszcze Agwhan Papikjan, ale strzał Ormianina obronił Abramowicz.

GieKSa próbowała się odgryzać kontratakami i jeden z nich przesądził o losach meczu. W 77. minucie znów w roli głównej wystąpił Prokić, po którego strzale piłka odbiła się od słupka, a próbującego do niej dopaść Jakuba Yunisa nieprzepisowo powstrzymał Tomas Petrasek i arbiter wskazał na „wapno”. Pewnym egzekutorem okazał się Wojciech Kędziora, zapewniając tym samym ekipie z Bukowej pierwsze w tym sezonie trzy oczka. W samej końcówce z boiska za drugą żółtą kartkę wyleciał jeszcze Łukasz Zejdler, ale rezultat nie uległ już zmianie.

- Szybko zdobyta bramka ułatwiła nam grę. Przy wyniku 2:0 po przerwie mogliśmy zagrać znacznie spokojniej. Po przerwie mieliśmy trudny moment, kiedy straciliśmy gola, ale przetrwaliśmy szturm przeciwnika. Dużo ożywienia wnieśli na boisko zmiennicy, z czym ostatnio bywało różnie. Podwyższyliśmy później prowadzenie i uważam, że wygraliśmy zasłużenie – komplementował swój zespół opiekun GKS-u, Piotr Mandrysz.

- Nie byliśmy sobą w pierwszej połowie, szczególnie po ostatnim bardzo dobrym spotkaniu – zauważył trener Rakowa, Marek Papszun. – Rywale analizują naszą grę i nie jesteśmy już anonimowym beniaminkiem. Pierwsza połowa była bardzo słaba w naszym wykonaniu. Obudziliśmy się po przerwie – nasza gra wyglądała lepiej, ale uważam, że kilka decyzji sędziego było kontrowersyjnych. Nie wiem, czemu nie uznał nam gola. Zdobyliśmy jednak bramkę na 1:2, walczyliśmy i stwarzaliśmy kolejne okazje, ale nie udało się wyrównać. Nie popadamy po tej porażce w panikę. To dla nas kolejne bolesne doświadczenie.

Atrakcyjność meczu: 6/10
Piłkarz meczu: Andreja Prokić

#TOPSportowy24

- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU

Najdroższe transfery z Ekstraklasy tego lata! Kto, gdzie i za ile?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24