Teraz, w czasach kiedy na co dzień cmokają do siebie premier Donald Tusk z panią kanclerz Angelą Merkel, a inni ważniacy obu narodów poklepują się po plecach, sportowe konfrontacje z Niemcami są tyleż obiecujące, co ryzykowne. Dotyczy to także najbliższego meczu w Gdańsku, gdzie kadra Franciszka Smudy ma okazję wygrać po raz pierwszy w historii z naszym zachodnim sąsiadem. I choć Sławomir Peszko zapowiada, że "wyjdzie na Niemców z pianą na ustach", to ja wolałbym, aby zamiast tej piany Polak miał rozum w głowie.
Obie drużyny to takie wieże Babel, więc o nacjonalizmach i historii nie ma co wspominać. Liczy się tylko futbol i nie ma co również ukrywać, że we wtorek polscy piłkarze mają mniej więcej takie szanse na zwycięstwo jak Tomasz Adamek w sobotniej konfrontacji ze starszym z braci Kliczków. A może nawet Adamek ma większe, bo u niego z głową jak do tej pory wszystko jest w porządku i żadnej piany toczyć nie musi.
W Gdańsku wszystko będzie wiadomo co do rezultatu i stylu gry polskich piłkarzy. Szkoda tylko, że smutną polską tradycją staje się "nadzwyczajne" dopuszczanie do wielkich imprez nowoczesnych stadionów przygotowywanych na Euro 2012. I nie mogę zrozumieć, jak to jest z tym stadionem Lechii, że można tam rozegrać dwa ligowe mecze bez kompletnej dokumentacji technicznej, a teraz drapać się w głowę, pozwalając śmiać się całej Europie z naszych nietypowych organizacyjnych problemów.
Boję się też o sobotnią galę bokserską we Wrocławiu, bo w końcu ubiegłego tygodnia słyszałem od fachowców, że energia elektryczna na tamtejszym stadionie to ma dopiero być. Jeśli i we Wrocławiu przeżyjemy podobne do Gdańska techniczne kłopoty to wielu uśmiechnie się z satysfakcją. Między nimi na pewno będzie menedżer Kliczków Bernd Boente, którego wyobrażenie o Polsce i Polakach jako żywo można wpisać w odległe czasy z książek Romana Dmowskiego.
Najbardziej neutralnie zapowiada się konfrontacja polskich i niemieckich siatkarzy, która rozegra się na czeskich Mistrzostwach Europy, na kilka godzin przed walką Adamka z Kliczką. Tam też każdy wynik jest możliwy, ale emocje jakby najmniejsze. Już nawet Raul Lozano nie chce niczego nam udowadniać, bo swoje szanse miał w przeszłości. A Andrea Anastasi? No cóż, będzie miał kolejną okazję pokazać, że jest nie tylko wybitnym fachowcem w swojej dziedzinie, ale i człowiekiem wysokiej kultury. Słowem nowoczesnym Europejczykiem. W tym przypadku o jakiejkolwiek wojnie nikt nie mówi.
Marian Kmita jest szefem sportu w Polsacie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?