Nie ma światełka w tunelu?

Rafał Musioł/Dziennik Zachodni
Franciszek Smuda zarabia miesięcznie 40.000 euro. Oznacza to, że dziś, równo rok od otrzymania nominacji na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski, na jego konto wpłynęło ponad 1,9 mln złotych.

W tym czasie kadra rozegrała 14 spotkań, wygrywając 4 z nich, remisując i przegrywając po 5. Biało-czerwoni strzelili 19 goli, stracili natomiast 22.

Stosując matematykę wychodzi więc na to, że każdy mecz Smudy był wart 136.000 złotych, każde zwycięstwo 475.000, a każda strzelona bramka 100.000. Można jednak te przeliczniki odwrócić - za każdą porażkę i remis wychodzi po 380.000, a za straconą bram-kę zaledwie po 86.300. Polski Związek Piłki Nożnej dodaje natomiast, że przez dwanaście miesięcy przeprowadzono 54 tre-ningi, spośród których 33 stanowiły zajęcia taktyczne, a 21 rozruchy przed- i pomeczowe oraz informuje, że członkowie sztabu reprezentacji obejrzeli 124 mecze ekstraklasy i 11 meczów w ligach zagranicznych.

To oczywiście dość swobodne podsumowanie rocznej pracy selekcjonera, która ma jednak całkiem poważny cel, czyli uniknięcie kompromitacji na polsko-ukraińskich mistrzostwach Europy 2012. Tymczasem pod tym względem z pewnością nikomu nie jest do śmiechu. Smuda sprawia wrażenie, że w swoich koncepcjach miota się od ściany do ściany, czego dowodem była niedawna eskapada do Stanów Zjednoczonych, gdzie kadra spotkała się w takim składzie po raz pierwszy i ostatni. W sumie selekcjoner wpuszczał już na boisko 7 bramkarzy, 19 obrońców, 18 pomocników i 9 napastników, a dla 22 z nich były to reprezentacyjne debiuty.

Poszukiwania i eksperymenty stanowią oczywiście naturalny element selekcji - niestety, w przypadku Smudy wciąż nie widać, by proces ten zmierzał do końca. Co więcej, jego ostatnie oficjalne i nieoficjalne wypowiedzi dodatkowo pogłębiają chaos. Kilka dni temu szkoleniowiec poinformował, że rezygnuje z Michała Żewłakowa, który ze względu na wiek i tak nie miał wielkich szans na grę na Euro. Żewłakow coraz poważniejsze błędy popełniał już od dłuższego czasu, a jednak Smuda wystawiał go konsekwentnie, dopóki ten sympatyczny skądinąd zawodnik nie pobił rekordu Polski w ilości występów w drużynie narodowej. Ostoją defensywy mają natomiast zostać Arkadiusz Głowacki i Damien Perquis (gra w Sochaux) - którzy w drużynie Smudy jeszcze nie zagrali.

W przeciwieństwie do Żewłakowa szansy gry nie dostawał równie wiekowy Tomasz Frankowski (Żewłakow ma 34 lata, a "Franek" 36), choć on akurat w lidze imponował formą. Za to napastnik Jagiellonii ma być jednym z asystentów Smudy, czego nie zaproponowano z kolei Żewłakowowi. Równie zaskakująca była informacja, którą Smuda przekazał na spotkaniu z kibicami w Krakowie - tam z kolei stwierdził, że miejsce w bramce na mistrzostwach Europy przypadnie prawdopodobnie Łukaszowi Fabiańskiemu lub Przemysławowi Tytoniowi. Nie zająknął się natomiast o Arturze Borucu, choć kilka tygodni wcześniej chwalił go w wielu wywiadach, podkreślając sylwetkę "rodem z żurnala"'.

Gdy doda się do tego testy polegające na zmianach dokonywanych w 90. minucie czy zabieranie za Ocean piłkarzy, by w ogóle nie dać im szansy gry, doprawdy, trudno w tym tunelu znaleźć jakiekolwiek światełko i wiarę w słowa Smudy, że "ma już w głowie 90 proc. kadry na Euro".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24