Niechciany dał awans Zawiszy

Bartosz Hak
Benjamin Imeh okazał się kluczem do awansu Zawiszy.
Benjamin Imeh okazał się kluczem do awansu Zawiszy. Adam Hak
Tylko dobrą grą można przekonać kibiców do własnej osoby. Ta stara piłkarska prawda potwierdziła się po raz kolejny – tym raz w przypadku Benjamina Imeha.

Imeh już na samym starcie miał pod górkę u kibiców klubu z Gdańskiej – po pierwsze był sprowadzany do klubu przez nielubianego wśród fanów Piotra Burlikowskiego, po drugie kilka lat temu występował w sprowadzonej do Bydgoszczy drużynie Hydrobudowy, która przyjęła nazwę 'Zawisza' i była znienawidzona przez kibiców prawdziwego Zawiszy, po trzecie przez ostatnie pół roku występował w lidze... piłkarskich szóstek.

Początki nie zapowiadały niczego dobrego w wykonaniu Nigeryjczyka. Kiedy dostawał szansę w pierwszym zespole - nie potrafił jej wykorzystać, co więcej, do bramki rywali nie umiał trafić nawet w rezerwach występujących w... A klasie. Brakowało mu też szczęścia – w meczu z Miedzią Legnica mógł przesądzić o zwycięstwie, ale po ładnej indywidualnej akcji trafił jedynie w poprzeczkę.

Przełamał się dopiero po przyjściu trenera Adama Topolskiego. - Wiem jak rozmawiać z nigeryjskimi piłkarzami. Ich trzeba motywować pozytywnie, dużo chwaląc – stwierdził opiekun niebiesko – czarnych po ostatnim spotkaniu sezonu.

Już w pierwszym swoim występie pod wodzą nowego szkoleniowca zdobył niezwykle cenną bramkę w Częstochowie, która tuż przed końcem meczu dała Zawiszy jeden punkt.

Imeh jednak w kolejnym spotkaniu zasiadł na ławce, bowiem w lepszej dyspozycji był Łukasz Ślifirczyk. Zastąpił go dopiero w pojedynku z Nielbą Wągrowiec. W tamtym spotkaniu wywalczył niezwykle cenny rzut karny.

Czarnoskóry napastnik 'Wojskowych' prawdziwą szansę dostał dopiero po kontuzji wspomnianego wcześniej 'Śliwki'. W ostatnich pięciu kolejkach sezonu zdobył 4 bramki. Jednak to co zrobił w ostatnim pojedynku sezonu było prawdziwym majstersztykiem. Najpierw po ładnej indywidualnej akcji dał się przewrócić rywalowi w polu karnym, a po kilku minutach dał Zawiszy upragnione zwycięstwo. Dzięki tym dwóm akcjom Bydgoszcz mogła cieszyć się z tak długo oczekiwanego awansu

- Po meczu chłopacy gratulowali mi, mówili „Benek, dzięki, byłeś wielki”, ale na pewno daliby radę beze mnie. To się tylko tak mówi, że jeden piłkarz może wygrać mecz, ale przecież gdybym nie dostał tych kilkunastu dokładnych podań, to nic bym sam nie zrobił. Wygrał cały zespół, ale faktycznie miałem super dzień. Cieszę się, że zrobiłem to, co do mnie należało, jestem przecież napastnikiem – mówi z niezwykłą skromnością w wywiadzie dla Expressu Bydgoskiego napastnik Zawiszy.

Jak widać po historii Imeha, warto czasami zaufać piłkarzowi wbrew logicznym przesłankom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24