Nietrafione analogie, czyli kto tu najbardziej psuje „otoczkę” ekstraklasy

R. Piotrowski
Trener Cracovii Michał Probierz uważa, że drwiny z polskich ligowców psują „otoczkę” ekstraklasy. Czy psują bardziej od piłkarzy? [Fot. G. Gałasiński]
Nieco ponad tydzień temu trener Michał Probierz powiedział, że jest zniesmaczony otoczką naszej ligi. - Apeluję do polskich piłkarzy, by się tym nie przejmowali. Gwiazdy wielkiego formatu też niekiedy nie potrafią trafić w piłkę, a my tylko szydzimy z naszych zawodników i robimy wszystko, by ligę zdyskredytować - stwierdził szkoleniowiec Cracovii. Ma rację? Nietrafione analogie, czyli kto tu najbardziej psuje „otoczkę” ekstraklasy

Pan Michał Probierz, trener Cracovii, która co roku walczy o mistrzostwo Polski, lubi show, lubi wprawiać w zdumienie, lubi szokować. Ten typ po prostu tak ma i chociaż w Probierzowym menu, którym były szkoleniowiec m.in. Widzewa i ŁKS tak ochoczo raczy wszystkich, co pewien czas trafiają się i bezecne suchary, czepiać się nie zamierzamy, w końcu dla cierpiącej na brak sportowej jakości ligi taka bezpretensjonalna osobowość to zawsze wartość dodana.

Ile w tych wszystkich „ostrych numerach” trenera trafi się treści, a ile przerostu formy nad nią, też nie będziemy dociekać, uderzyło nas jednak ostatnio bardziej niż zwykle to, z jaką gracją trener Cracovii postawił znak równości pomiędzy kiksami asów ekstraklasy (kłania się np. Zvonimir Kožulj w meczu z ŁKS) z kiksami piłkarzy pokroju Daniela Sturridge’a z Liverpoolu.

- Jestem zniesmaczony otoczką naszej ligi – powiedział Michał Probierz podczas konferencji prasowej, odtwarzając przy okazji boiskowe „wtopy” znanych gwiazd i biorąc w obronę piłkarzy ekstraklasy, których boiskowe pomyłki złośliwa gawiedź wykorzystała w prześmiewczych filmikach.

Rozumiem intencję szkoleniowca, ba, byłbym gotów postawie trenera przyklasnąć (bo tzw. hejt stał się w naszym kraju sztuką dla sztuki), gdyby nie to, jak wielki zaszedł tu dysonans.
Trener Michał Probierz przekonuje, że przykładowy Jan Kowalski potrafi rozśmieszyć swoją nieudolnością nie bardziej od Kyliana Mbappe z PSG i ma rację, bo obaj są tylko ludźmi, więc i każdemu z nich zdarzy się od czasu do czasu narazić na śmieszność. Problem leży jednak w proporcjach i tego Probierz nie chce (nie potrafi) zauważyć, co sprowadza całą tę jego argumentacją do retorycznego wytrychu, który jest w istocie jedynie demagogiczną sztuczką.

Trenerowi „Pasów” wyrzucił to kilka dni temu Mateusz Święcicki, komentator stacji Eleven, zauważając w jednym z facebookowych wpisów, że w naszej lidze „rozdźwięk pomiędzy opakowaniem a treścią stał się tak wielki, że urósł do rozmiarów karykatury”, a i dodając potem, że za odbudowę klubowej piłki odpowiadają nie fani, nie dziennikarze, nie hejterzy i nie niedzielni kibice, a trenerzy, piłkarze, dyrektorzy sportowi i prezesi, którzy grzechów na sumieniu muszą mieć dużo więcej od prześmiewców, skoro w pucharach dobierają się nam do skóry nawet zaprzysięgli słabeusze.

Najgłupszy choćby mem nie wpłynie na marketingową wartość ekstraklasy, nie zepsuje, jak to ujął trener Probierz „otoczki”, bo akurat w pakowaniu miernej jakości produktu w upstrzonym bajerami pudełku okazaliśmy się mistrzami świata (i dobrze). Czas jednak na kolejny krok; czas sprawić, by stołowanie się w tej eleganckiej z zewnątrz restauracji nie kończyło się dolegliwą niestrawnością, a wtedy, gdy przy ekstraklasowym stole zaczniemy jadać jeśli nie do syta, to chociaż smacznie, na incydentalne pomyłki szefa kuchni nikt nie zwróci uwagi. Trener Michał Probierz niech pamięta w końcu i o tym, że w chwili, gdy te wszystkie absurdalne pudła naszych ligowców przestaną kogokolwiek interesować, knajpę trzeba będzie zamknąć na cztery spusty.

Coś chyba nie gra z tą naszą ekstraklasą, skoro po 22 latach eksperymentowania, reform i tak nawet absurdalnych pomysłów jak obcinanie punktów, od sezonu 2021/2022 grać będziemy wg starych zasad (18 drużyn rozegra 34. kolejki), bo taką uchwałę podjęto podczas piątkowego posiedzenia Zarządu PZPN. Futbolowi decydenci tą właśnie decyzją wystawili cenzurkę dwóm ostatnim dekadom. Po raz ostatni osiemnaście drużyn rywalizowało w ekstraklasie w sezonie 1997/1998. ŁKS zdobył wtedy mistrzostwo Polski, a Widzew zajął czwarte miejsce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nietrafione analogie, czyli kto tu najbardziej psuje „otoczkę” ekstraklasy - Dziennik Łódzki

Wróć na gol24.pl Gol 24