Niko Datković z Cracovii: Trener Zdenek Zeman wiele mnie nauczył

Justyna Krupa
Niko Datković
Niko Datković Cracovia.pl
Nowy obrońca Cracovii Niko Datković przyznaje, że od dawna myślał o grze w polskiej piłkarskiej ekstraklasie i tłumaczy, dlaczego nie trafił wcześniej do Legii Warszawa.

- Do krakowskich klubów trafiło ostatnio sporo Chorwatów. Z którymi z nich Pan się konsultował przed przyjściem do Cracovii?
- Radą służył mi głównie Antonini Culina, bo to mój bliski przyjaciel. Znamy się od bardzo dawna. Mówił mi wiele pozytywnych rzeczy o klubie. Z kolei o pięknie Krakowa słyszałem od przyjaciół, którzy byli tu na wakacjach.

- Pół roku temu przymierzano Pana w mediach do Legii Warszawa i Lecha Poznań, czyli klubów z topu tabeli ekstraklasy. Co się zmieniło przez pół roku, że ostatecznie trafił Pan do Cracovii?
- Tak naprawdę wtedy były to tylko pogłoski o Legii. Konkretna propozycja od warszawskiego klubu miała miejsce, ale półtora roku temu. Wtedy byłem jednak nadal zawodnikiem Rijeki i klub nie zdecydował się mnie puścić. Tu był problem.

- Już wtedy był Pan nastawiony na to, że chce grać w Polsce?
- Tak, bo podoba mi się polska liga. Tu jest prawdziwa rywalizacja, nie jest tak, że jeden czy dwa kluby na dobre zdominowały resztę rozgrywek. Poza tym są tu piękne stadiony. No i świetni kibice.

- Przykład choćby pańskiego rodaka Petara Brleka, który odszedł latem z Wisły do klubu z Serie A, pokazuje też, że chorwaccy zawodnicy mogą się tu nieźle wypromować.
- Znam „Pero” Brleka, grywałem z nim w kadrze młodzieżowej. Nie przyszedłem tu jednak po to, by od razu myśleć o kolejnym klubie i dalszej przyszłości. Jestem tu, by dać z siebie to co najlepsze dla Cracovii. Moim celem jest odnieść sukces tutaj. Do przyjścia przekonała mnie zwłaszcza rozmowa z trenerem Michałem Probierzem, ambicje, jakie ma. Wierzę, że mogę z nim osiągnąć naprawdę dużo.

- Pewnie celem jest też to, by regularnie grać, bo w ostatnim sezonie spędzonym w Serie B miał Pan z tym problem.
- Tak, to był dla mnie niełatwy czas. Zaczęło się jeszcze w momencie, gdy nie chciałem podpisać nowego kontraktu z Rijeką. W efekcie przez dwa czy trzy miesiące nie mogłem trenować z drużyną. Przez to wszystko przeszedłem do Spezia Calcio nieodpowiednio przygotowany pod względem fizycznym. W rezultacie trudno mi się było zaadaptować, bo drużyna była w rytmie, a ja nie. Było mi się trudno przebić do składu, tym bardziej, że w tamtym momencie obrona drużyny radziła sobie naprawdę dobrze. To był jedyny okres w mojej karierze, kiedy miałem kłopot z regularną grą.

- Wcześniej na wypożyczeniu w Spezia Calcio współpracował Pan z obecnym trenerem Lecha Poznań Nenadem Bjelicą.
- Miałem bardzo dobre relacje z trenerem Nenadem. W Lechu jest teraz też mój dobry kolega Mario Situm. Z nim też rozmawiałem o tym, jak się gra w polskiej ekstraklasie. Były faktycznie jakieś głosy, że miałbym trafić latem do Lecha, ale to nie było nic konkretnego.

- Najlepszy okres w Pańskiej karierze to sezon spędzony w Szwajcarii, w Lugano?

- Wiele było udanych sezonów, również te z czasów, gdy byłem bardzo młodym zawodnikiem i zaczynałem karierę w Chorwacji. To był piękny okres - kiedy przebijałem się do pierwszej drużyny i grałem mecze w młodzieżowej reprezentacji Chorwacji. Grałem też przeciwko wielu dobrym zawodnikom na mistrzostwach świata U-20. Z kolei w Szwajcarii poznałem inny rodzaj futbolu.

- I współpracował Pan z tak znanym trenerem jak Zdenek Zeman.

- To było świetne doświadczenie, wiele się dzięki niemu nauczyłem o futbolu. Treningi u niego były wyjątkowo wymagające. Człowiek był w stanie tylko trenować, jeść i spać, nic więcej. Zeman preferował mocno ofensywny styl gry. Dla nas obrońców było to duże wyzwanie, bo zawsze u Zemana wielu zawodników było zaangażowanych w ataku. Bywało, że zostawaliśmy we dwóch w tyłach, przeciwko czwórce rywali. Zdarzało się, że traciliśmy w takiej sytuacji gola, ale kiedy indziej wychodziliśmy z tego obronną ręką i wiele się przy tym uczyliśmy. Jego styl to był futbol otwarty, w którym liczy się to, by zdobyć więcej bramek, niż rywale, a nie to, by jak najmniej stracić. Różnica między taką grą a włoskim futbolem była więc naprawdę duża. Zdarzało się, że mecze kończyły się wynikami 5:3 albo 4:4. Dla obrońcy to bywa trudne, ale dzięki temu się rozwija.

- Pojedynki z jakimi piłkarzami szczególnie wspomina Pan z tamtego okresu?
- Może z Guillaume Hoarau i Miralemem Sulejmanim z Young Boys Berno oraz Markiem Janko z FC Basel. Wielu dobrych piłkarzy grało w lidze szwajcarskiej w tamtym okresie.

- Skoro już jesteśmy przy wybitnych piłkarzach – na kim się Pan wzorował w młodości?
- Moim ulubionym zawodnikiem był niegdyś Brazylijczyk Lucio. Jako dziecko zawsze podziwiałem też Francesco Tottiego. Może to brzmieć dziwnie, bo jestem obrońcą, ale w tamtych czasach jeszcze nie wiedziałem, na jakiejś pozycji będę grać.

- Jest Pan typem obrońcy z inklinacjami ofensywnymi?
- Lubię zrobić sobie „wycieczkę” do przodu i spróbować zdobyć gola przy okazji stałych fragmentów gry. Zorientowałem się już, że w Polsce kładzie się spory nacisk na wykorzystywanie stałych fragmentów. Nie mam też problemu z wyprowadzaniem akcji z linii obrony. W Rumunii, gdzie grałem przez ostatnie pół roku, staraliśmy się właśnie grać dużo piłką, zawsze zaczynać akcje ofensywne z głębi, od obrońców, krótki podaniami, po ziemi. Choć to, jak będę grać w Cracovii zależy oczywiście od trenera.

- Pana podstawową pozycją jest środek obrony, ale zdarzało się też Panu grać na prawej stronie defensywy. Jak często?
- Jestem stoperem, ale gdy drużyna potrzebuje wsparcia na prawej stronie, tam również daję sobie radę. Nie grałem tam w przeszłości może dużo, ale czasem mi się zdarzało, zwłaszcza we Włoszech. A także czasem w reprezentacji młodzieżowej. Trener Probierz też ostatnio próbował mnie tam ustawiać w sparingu.

- Wierzy Pan w to, że Cracovia może jeszcze uniknąć w tym sezonie walki o utrzymanie?

- Wierzę, że jeszcze możemy skończyć sezon w górnej połowie tabeli. To mój cel na ten moment.

- Często wraca Pan do rodzinnej Rijeki? Dla Polaków te okolice to częsty kierunek obierany w czasie urlopu.
- Chorwacja to piękny kraj. Mój dom rodzinny jest położony nad morzem. Za każdym razem, gdy tylko mam okazję, jadę w rodzinne strony, bo jestem człowiekiem bardzo przywiązanym do bliskich i przyjaciół, których zostawiłem w Rijece. Ale muszę przyznać, że w Krakowie już mi się podoba – to miasto żyje, jest tu mnóstwo młodych ludzi.

- A co Niko Datković porabia w czasie wolnym?
- Lubię czytać. Jeśli chodzi o ulubione książki, to są to chyba te autorstwa hinduskiego mistyka Osho. A poza tym, uwielbiam spędzać po prostu czas z moimi przyjaciółmi.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Niko Datković z Cracovii: Trener Zdenek Zeman wiele mnie nauczył - Dziennik Polski

Wróć na gol24.pl Gol 24